Prezydent Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna i premier Donald Tusk w łódzkim pasażu Schillera, przez siedzibą PiS, założyli kwiaty i zapalili znicze.
- W kraju wiele się dzieje, w rodzinach bywa różnie, ale rodzina pozostaje rodziną - mówił prezydent Bronisław Komorowski. - A każdy, kto przelewa bratobójczą krew, jest godzien potępienia. Nawet jeśli tę krew przelał szaleniec.
Z ust prezydenta padły także słowa o bratobójczej zbrodni i zapewnienia o o konieczności "bycia w jej obliczu z tymi, których ona osobiście dotknęła".
- Zrobimy wszystko, by nienawiść nie psuła serc Plaków - powiedział także prezydent.
Poza głową państwa nikt inny nie zabierał głosu.
Do łódzkiego pasażu Schillera politycy przyjechali białym nieoznakowanym autokarem, zaparkowali koło wieżowca NOT, kilkanaście metrów od siedziby Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej do Łodzi, jak informuje serwis Wiadomości24.pl, Przylecieli różnymi środkami transportu: samolotem i śmigłowcem.
Wizyta nie była nagłaśniana, a ścisłe administracyjne centrum Łodzi między 7 a 8 rano w sobotę to opustoszały obszar, nie trzeba więc było nawet w jakiś szczególny sposób izolować miejsca, w którym politycy oddawali hołd pamięci zamordowanego Marka Rosiaka.
Politycy nie odpowiadali na pytania dziennikarzy.
Przeczytaj także relację ze strony Kancelarii Prezydenta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?