Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: koncert Mai i Andrzeja Sikorowskich

Małgorzata Matuszewska
Andrzej Sikorowski: Jeśli będę nagrywał, to pewnie z Mają albo dla niej pisał.  Bo to też jest możliwe.
Andrzej Sikorowski: Jeśli będę nagrywał, to pewnie z Mają albo dla niej pisał. Bo to też jest możliwe. Grzegorz Gałasiński, archiwum
W naszym mieszczańskim domu zawsze śpiewaliśmy i żyliśmy muzyką wyznają w rozmowie nie tylko o muzyce z Małgorzatą Matuszewską bard Andrzej Sikorowski i jego córka Maja Sikorowska, wokalistka. Łodzianie będą mogli obejrzeć wspólny występ ojca i córki w najbliższe walentynki (14 lutego) na koncercie w Filharmonii Łódzkiej.

Jesteście Państwo trendy?

Maja Sikorowska: Śmiejemy się z bycia trendy, z mówienia "zajefajnie". Nie jest nam z tym po drodze i w związku z tym uważamy się za rodzinę patologiczną (śmiech).
Andrzej Sikorowski: Mówimy "nie" drapieżnej komercji. Wszystko jest jej podporządkowane, a szczególnie branża, w której pracujemy.

Wolicie robić swoje?

Andrzej: Chcemy robić swoje i tęsknimy za mądrzejszym światem, który zanika. Ulegliśmy powszechnej makdonaldyzacji, która nie dotyczy tylko kulinariów. Najważniejsza jest buła duchowa, która się dobrze sprzedaje. Gorzej, jeśli trzeba się trochę zastanowić nad strawą.
(...)
Macie zwierzęta?
Andrzej: Przez dziesięć lat mieliśmy bokserkę, ale pochowaliśmy Figusię. Miałbym wiele zwierzaków, ale ciągle jestem w podróży i musiałbym je wciąż zostawiać. A wiem, jak źle znoszą rozstania.
Rozmawiała Małgorzata Matuszewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki