Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź ma potencjał, by stać się prężnym ośrodkiem akademickim [OPINIE PROFESORÓW]

Paweł Patora
Profesorowie Włodzimierz Nykiel, Stanisław Bielecki, Aleksander Welfe, Stanisław Słomkowski
Profesorowie Włodzimierz Nykiel, Stanisław Bielecki, Aleksander Welfe, Stanisław Słomkowski
O aktualnej pozycji łódzkiego środowiska akademickiego i jego potencjale mówią prof. Włodzimierz Nykiel, rektor UŁ, prof. Stanisław Bielecki, rektor PŁ, prof. Aleksander Welfe, wiceprezes Oddziału PAN i prof. Stanisław Słomkowski, dyrektor CBMiM.

PROF. WŁODZIMIERZ NYKIEL, REKTOR UŁ:
- Nie ma zapaści, choć obecna pozycja nas nie zadowala

Rzeczywiście, w tym roku akademickim żaden pracownik naszego uniwersytetu nie otrzymał jeszcze tytułu profesora, ale to nie ma znaczenia. Statystyki w tej dziedzinie należy obserwować w dłuższym okresie. Jeżeli spojrzymy na nominacje profesorskie dla naukowców naszej uczelni w ciągu ostatnich kilku lat, to okaże się, że liczba tych nominacji co roku jest podobna. W roku 2009 wynosiła 11, w 2010 - 8, w 2011 - 14, w 2012 - 8 i w 2013 - 8. Nie ma więc załamania w odnawianiu się kadry naukowej. Tym bardziej że wzrasta liczba habilitacji. W 2010 r. było ich w UŁ 30, w 2011 - 44, w 2012 - 46, a w 2013 - już 60. Również liczba doktoratów utrzymuje się na wysokim poziomie.

Nagrody ministra nauki i szkolnictwa wyższego pracownicy UŁ otrzymywali w ostatnim czasie, choć nie w tym roku. W latach 2010 - 2012 przyznano 5 nagród indywidualnych i 4 zespołowe. Naukowcy naszego uniwersytetu otrzymują też dużo innych nagród i wyróżnień, np. ważne dla leczenia nowotworów badania w ramach projektu TESTOPLEK o wartości ponad 60 mln zł, prowadzone pod kierunkiem prof. Grzegorza Bartosza, otrzymały kilka dni temu tytuł "Euro Symbol Innowacji 2013", także w tym roku zespół prof. Marii Bryszewskiej z Katedry Biofizyki Ogólnej został wyróżniony złotym medalem na Targach Wynalazczości w Paryżu. W ubiegłym roku Nagrodę Liebieg Lectureship Niemieckiego Towarzystwa Chemicznego otrzymał prof. Grzegorz Mlostoń. Dwa lata temu prof. Adam Paszkiewicz dostał nagrodę im. Banacha, przyznaną przez Polskie Towarzystwo Matematyczne.

Jeśli chodzi o kategoryzację jednostek naukowych, to 5 wydziałów UŁ ma kategorię A, 7 - kategorię B i żaden nie ma kategorii C. Poprzednio jeden wydział miał C, zaś kategorię A miały tylko 4 wydziały. Jest zatem poprawa, ale chcę podkreślić, że kilka naszych wydziałów znajduje się, pod względem liczby zebranych punktów, w ścisłej czołówce jednostek ze swojej listy. Wszystkie one będą odwoływały się od decyzji ministerstwa. Dotyczy to Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska, który znajduje się w czołówce jednostek z kategorią A i będzie starał się o kategorię A+ oraz trzech wydziałów, które będą zabiegały o kategorię A. Warto dodać, że wśród wydziałów uniwersyteckich, które otrzymały kategorię A+, tylko dwa nie są wydziałami dominujących w Polsce uniwersytetów - Warszawskiego lub Jagiellońskiego.

O pozycji całego łódzkiego ośrodka akademickiego może świadczyć niedawne powołanie dwóch osób reprezentujących to środowisko do Rady Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Wyboru 12 osób dokonała Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Wszystko to dowodzi, że nie ma żadnej zapaści łódzkiego ośrodka akademickiego, chociaż oczywiście chcielibyśmy, aby nasza pozycja było mocniejsza i podejmujemy wiele działań, żeby ją wzmocnić.
PROF. STANISŁAW BIELECKI, REKTOR PŁ:
- Ośrodek niedoceniany przez naukowców i biznesmenów

Dane statystyczne, nawet wyraziste, jeśli są wyrywkowe, bywają mylące. W pierwszej połowie 2013 r. tytuły profesorskie uzyskało 8 naszych naukowców, w roku 2011 - też 8, zaś w roku 2012 - aż 23! Wysoka jest też liczba habilitacji. W ubiegłym roku 29 pracowników PŁ uzyskało stopień doktora habilitowanego, a w tym roku - 18. O potencjale naukowym i innowacyjnym Politechniki Łódzkiej świadczą realizowane tu projekty w ramach grantów przyznanych przez MNiSW, NCN oraz NCBiR. W 2012 r. otrzymaliśmy łącznie 308 grantów, a średnia wartość projektu wzrosła z 22 tys. zł w 2008 r. do 126,5 tys. zł w roku 2012. W ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, realizujemy aż 39 projektów o łącznej wartości prawie 159 mln zł. W ośmiu z nich, realizowanych w partnerstwie, na łączną kwotę ponad 77 mln zł, jesteśmy liderami.

Politechnika Łódzka należy też do ścisłej krajowej czołówki uczelni o największej liczbie sprzedanych licencji i przyznanych patentów. Jeśli chodzi o kategoryzację jednostek, to rzeczywiście, żaden nasz wydział nie uzyskał A+, ale taką kategorię mają niektóre wydziały tylko trzech uczelni technicznych - Politechniki Warszawskiej, Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechniki Wrocławskiej. Choć są to uczelnie nieporównywalnie większe od naszej, a tym samym o dużo większych możliwościach, to jednak właśnie PŁ ma największy w Polsce odsetek wydziałów z kategorią A (70 proc.), najmniejszy z kategorią B (30 proc.) i żadnego wydziału z kategorią C.

Jednak statystyki nie są najważniejsze. Ważny jest kierunek zmian. Rozwój, szczególnie infrastruktury, w innych ośrodkach akademickich następował dużo szybciej niż u nas. Nadal bardzo potrzebna jest integracja środowiska, o którą zabiegam już od dawna, nie znajdując niestety zrozumienia. Każdy działa na własną rękę. Czy powstała jakakolwiek wspólna łódzka inwestycja akademicka? Wobec braku postępu w tej dziedzinie, łączymy się z Politechniką Warszawską i Wojskową Akademią Techniczną, konsolidując działania w obszarze badań, innowacji i edukacji. Natomiast w celu rozwijania współpracy z biznesem utworzyliśmy, wspólnie z trzema uczelniami technicznymi i dwoma instytutami PAN, Polski Instytut Technologiczny.

Miejsce politechniki i jej rola zależy w dużym stopniu także od sytuacji gospodarczej regionu. Potrzebny jest nam biznes jako partner. Niekoniecznie ten wielki, ale taki, który opiera się o wiedzę, o nowe technologie i innowacje. Łódź może coś kreować, ale musi przede wszystkim wytwarzać. Niewątpliwie Łódź akademicka, choć słabsza od czołowych ośrodków w kraju, ma duży potencjał, niestety niedostrzegany nie tylko przez naukowców, ale też przez przedsiębiorców. Wiąże się to zarówno z brakiem działań integracyjnych, jak i ze słabnącą pozycją Łodzi i regionu na mapie Polski.
PROF. ALEKSANDER WELFE, WICEPREZES ODDZIAŁU PAN:
- Zrezygnować ze słabych, a zarazem wspierać silnych

Środowisko naukowe ma dość dobre rozeznanie, gdzie znajdują się silne zespoły badawcze. W Łodzi sytuacja jest bardzo zróżnicowana, zarówno jeśli chodzi o poszczególne wydziały, jak i konkretne jednostki czy nawet zespoły naukowe na tych wydziałach. Dlatego uśrednianie nie jest miarodajne. Trudno mówić, czy łódzki ośrodek jest mocny, jeśli ma się na myśli tak wiele uczelni, wydziałów i innych jednostek. To tak, jakby dowodzić, że człowiek, który ma głowę w lodówce, a nogi w piekarniku, znajduje się w średnio przyjemnej atmosferze.

Na pewno można wskazać w Łodzi dyscypliny i jednostki bardzo silne. Są to na przykład instytuty Polskiej Akademii Nauk. Podobnie w wyższych uczelniach naszego miasta istnieją dyscypliny i jednostki wiodące w kraju.

Z drugiej strony, są też jednostki zdecydowanie słabe. Dlatego, gdy liczy się średni poziom, jest on zaniżany. Dlatego warto byłoby dokonać rzetelnej oceny i zgodnie z nią prowadzić taką politykę zarządzania uczelniami, aby wspierać jednostki najlepsze, a wygaszać działalność w obrębie tych słabych. To jest niełatwe, ale myślę, że prędzej czy później trzeba będzie zrezygnować ze słabych, a ewidentnie wspierać silnych. To jedyny sposób na przeskakiwanie miejsc w rankingach. Wtedy cały nasz ośrodek będzie mógł dołączyć do polskiej ekstraklasy akademickiej, w której teraz są tylko niektóre reprezentowane w Łodzi dyscypliny i zespoły badawcze.

Co do członków PAN, to proporcje między ich liczbą w poszczególnych ośrodkach akademickich kraju nie zmieniają się szybko, co wynika ze sposobu wyborczego. Jest on dwustopniowy. W pierwszym etapie kandydatury rozpatrywane są w wydziałach Akademii. Tam specjaliści głosują na kandydatów z tej samej grupy dyscyplin naukowych. Na przykład na Wydziale Nauk Humanistycznych i Społecznych rozpatrywane są kandydatury naukowców reprezentujących nauki z tej właśnie grupy. W związku z tym, jeżeli jest dwóch tak samo dobrych kandydatów, ale jeden z nich pochodzi z Łodzi, a drugi z Poznania, to łodzianin raczej zagłosuje na łodzianina, bo być może wcześniej się z nim zetknął, lepiej go zna lub po prostu ma skłonność, by poprzeć kogoś, kto funkcjonuje w tym samym ośrodku. Oczywiście tak samo zachowa się poznaniak w stosunku do poznaniaka.

Jeżeli więc na wydziale jest liczniejsza reprezentacja poznaniaków niż łodzian, to szanse poznaniaka w głosowaniu są większe. Dlatego wcześniejszy układ jest utrwalany, a czasami nawet wzmacniany. Trudno się temu przeciwstawiać, czy choćby krytykować, gdyż wynika to z naturalnej ludzkiej skłonności. Oczywiście, gdy ktoś jest wyraźnie lepszy od kontrkandydatów, wtedy i tak zostanie wybrany, bo zagłosują na niego członkowie PAN z innych ośrodków. Stąd stosunkowo niewielu członków Akademii w Łodzi. Niestety, liczba to jeszcze zmalała w tym roku z powodu śmierci dwóch członków rzeczywistych.
PROF. STANISŁAW SŁOMKOWSKI, DYREKTOR CBMiM:
- System oceny wymusza zwalnianie doktorantów

W Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych PAN w Łodzi, któremu dotychczas przyznawano kategorię A, natomiast w tym roku przyznano B, nie nastąpiła żadna istotna zmiana, która uzasadniałaby to obniżenie kategorii. Przy tej ocenie ujawnił się tylko pewien problem techniczny dotyczący kryteriów.

Otóż zasadniczym elementem oceny każdej instytucji badawczej jest efektywność badań naukowych. W naukach podstawowych mierzy się ją zarówno liczbą, jak też ich jakością publikacji naukowych. Przyjęto, że miernikiem jakości publikacji jest tzw. impact factor czasopisma naukowego, w którym została opublikowana. To nie jest precyzyjne kryterium, gdyż impact factor jest miarą prestiżu i siły oddziaływania czasopisma, co niekoniecznie musi oznaczać wysoką jakość opublikowanej w nim pracy. Niemniej jednak, jakiś wskaźnik trzeba było przyjąć. Trudno więc kwestionować to kryterium.

Rzecz w tym, że zarówno liczba publikacji, jak też impact factor czasopisma, są odnoszone do wykonawców prac. Przyjęto przy tym zasadę, która dyskryminuje doktorantów. Doktoranci oczywiście publikują swe prace doktorskie. Rzadko są jedynymi autorami, ponieważ ich promotorzy, a czasem inni współpracownicy mają też udział w powstaniu pracy. Jednak we wszystkich ocenach efektywności pracy instytucji naukowej doktoranci nie są traktowani jako pracownicy, którzy wnieśli wkład do opublikowanej pracy.

Dla ocenianej instytucji sumaryczny zysk punktów z opublikowanych prac odnoszony jest do liczby pracowników naukowych. U nas jest 148 pracowników prowadzących badania naukowe, a wśród nich 50 doktorantów. Przy ocenieniu wydajności pracowników naukowych doktoranci, jako zatrudnieni w naszym Centrum, są uwzględniani. Natomiast ich publikacje nie są brane pod uwagę. Są zatem traktowani jak pracownicy o zerowej efektywności pracy, co wpływa na zaniżenie łącznej oceny Centrum. Gdybym doktorantom nie wypłacał pensji, ale stypendium lub gdybym zatrudniał ich na jakiejś innej tzw. umowie śmieciowej, wtedy kategorię A mielibyśmy bez problemu. Okazuje się, że jesteśmy jedynym instytutem PAN w Polsce, który zatrudnia doktorantów na etatach. Teraz będziemy musieli to zmieniać, chociaż uważam, że to nie jest w porządku wobec doktorantów.

Mamy też inne krytyczne uwagi do kryteriów oceny. W ostatnich latach Centrum brało udział w dużych przedsięwzięciach, takich jak pisanie artykułów do najbardziej prestiżowych wielotomowych dzieł z zakresu chemii organicznej i chemii polimerów. Artykuły te są bardzo nisko punktowane, choć ich poziom zasługiwałby na publikację w najbardziej cenionych czasopismach.

Najgorsze jest jednak to, że system oceny jednostek naukowych jest u nas dopracowywany dopiero po zakończeniu okresu, za który ocena jest dokonywana. To tak jakby reguły meczu określano po jego zakończeniu i dopiero wtedy, na podstawie tych reguł, ustalano by wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki