Jak ustaliliśmy, zabójstwo popełnił w 1994 roku, zaś z więzienia wyszedł w połowie 2008 roku. Podczas awantury zranił sobie dłonie, więc też trafił do szpitala, z którego - po opatrzeniu - przewieziono go do VIII komisariatu policji. Miał 1,2 prom. alkoholu w organizmie.
Do zdarzenia doszło w czwartek o godz. 9.20 na ul. Zarzewskiej. Świadkowie widząc krwawą rozprawę, wszczęli alarm. Usłyszeli ich dwaj strażnicy miejscy, Piotr Goliński i Marcin Szymański, którzy w pobliżu - na ul. Kilińskiego - sprawdzali, czy śnieg jest należycie odgarnięty.
- Na widok patrolu 58-latek porzucił siekierę i zaczął uciekać - mówi Radosław Kluska, rzecznik Straży Miejskiej w Łodzi. - Piotr Goliński ruszył w pościg, dogonił napastnika na ul. Poznańskiej, obezwładnił i skuł kajdankami. Marcin Szymański zaś udzielił pomocy zakrwawionej 46-latce i wezwał karetkę pogotowia.
Strażnicy nie mogli wejść do mieszkania małżeństwa w pobliskiej kamienicy, gdyż wejścia bronił agresywny pies, którego w końcu złapano na arkan. W środku była niespełna 4-letnia córka małżeństwa (oddano ja pod opiekę babci) oraz kobieta i trzech mężczyzn. Dorośli byli pijani. Okazało się, że brali oni udział w całonocnej libacji. Zostali zatrzymani do wyjaśnienia. W piątek, po wytrzeźwieniu, będą przesłuchani. Policja wyjaśnia okoliczności krwawej awantury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?