Jednym z głównych kryteriów przy pomocy których próbowano ocenić, który z łódzkich festiwali należy dofinansować była ich wartość promocyjna. Wartość promocyjna, czyli coś co ma olbrzymi wpływ na postrzeganie miasta, a jednocześnie nie bardzo wiadomo jak to zmierzyć i zważyć. A wystarczyłoby przyjrzeć się kontekstowi, w jakim pojawia się nazwa "Łódź" w światowych mediach, zamiast wyważać otwarte drzwi.
Te publikacje można zamknąć w czterech, pięciu kategoriach: sport, łódzkie getto, kultura, inwestycje gospodarcze oraz rozmaite bestialstwa jak dzieci w beczkach, czy łowcy skór. Darujmy sobie potworności, bo one się po prostu zdarzają, także w najbardziej cywilizowanych społeczeństwach.
Sportowy wizerunek Łodzi tworzą zarówno świeże sukcesy Marcina Gortata, jak i dawna chwała Widzewa, która wciąż gdzieś tam powraca w różnego rodzaju rankingach i podsumowaniach. Jeśli zastanawiamy się jak dzielić pieniądze na sport, to z punktu widzenia obecności Łodzi w świecie, nie ma się co zastanawiać, czy dawać pieniądze wszystkim po równo, czy postawić na kilka dyscyplin i klubów, które rokują sukces na arenie międzynarodowej. W przeciwnym wypadku najgłośniejszym echem na świecie będą się odbijać takie "sportowe" wydarzenia jak niedawna ustawka kiboli Widzewa i ŁKS-u pod Poddębicami, którą zauważył nawet "Taipei Times" z Tajwanu.
Wciąż silnie obecna w zagranicznych mediach jest Łódź filmowa, choć nazbyt często tylko w kontekście historycznym szkoły filmowej i twórców, którzy ją ukończyli. Nowy impuls Łodzi filmowej zaczął nadawać festiwal Camerimage, ostatecznie złożony przez władze Łodzi na ołtarzu rozgrywek politycznych oraz świętego spokoju. W efekcie Camerimage nie ma, rozgrywki trwają, a święty spokój trwał do chwili, kiedy ogłoszono dzielenie pieniędzy na festiwale, które zostały.
Łódzkie getto. Przywrócenie pamięci o ofiarach Litzmannstadt Ghetto to największa zasługa Jerzego Kropiwnickiego. Jego wysiłki zostały dostrzeżone w najbardziej wpływowych mediach, niwelując antysemickie piętno na wizerunku miasta. Po odwołaniu Kropiwnickiego, cała idea jakby zbladła i straciła impet. W mediach amerykańskich i izraelskich nadal pisze się o "survivors from Lodz Ghetto", ale już bez tego nowego kontekstu, który nadał Jerzy Kropiwnicki.
Te przykłady zaświadczają, że możemy mieć wpływ na wizerunek Łodzi, pod warunkiem rozsądnego i konsekwentnego finansowania wybranych dziedzin. W przeciwnym razie Łódź będzie się przebijać do mediów na takich samych prawach jak kraje afrykańskie, o których pisze się, gdy nawiedzi je wielki głód, epidemia, trzęsienie ziemi, albo dojdzie do masowych mordów.
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?