Poszkodowani mają żal, że nawet nikt z wiceprezydentów nie pojawił się u nich po pożarze i nie zaproponował wsparcia.
- Przedstawiciele miasta mieli być u nas o dziesiątej, ale na razie czekamy - mówili mieszkańcy w środę koło południa.
W kamienicy pojawił się natomiast radny Piotr Bors i zabrał część mieszkańców na sesję. Zdaniem lokatorów to za mało.
- Strażacy obiecali mi, że będę mógł przyjść i zabrać swoje rzeczy, ale ktoś założył kłódkę na drzwiach - denerwuje się Krzysztof Jeleński, mieszkaniec pierwszego piętra. - Koszulę pożyczyłem dziś od
szwagra, w środku został królik i rybki, nie wiem, jak długo przeżyją - dodaje.
Do urzędu miasta dotarło 7 rodzin, łącznie 11 osób. Prezydent Hanna Zdanowska spotkała się z nimi w małej sali obrad. Spotkanie przebiegło spokojnie, choć ludzie narzekali na hotel przy Marysińskiej, gdzie we wtorek zakwaterowało ich miasto.
- Bród, smród - skwitował krótko jeden z mężczyzn. - Nie mieliśmy nawet szklanki na herbatę.
Okazało się także, że w środę rano pogorzelcom w miejskim hotelu kazano zapłacić za śniadanie. tymczasem ludzie nie maja pieniędzy, we wtorek rano wybiegli z mieszkań często w samych koszulach, bez niczego. Ludzie starsi narzekali, że w mieszkaniach zostały ich lekarstwa.
Podczas spotkania pogorzelców z prezydent Zdanowską, komendantem Straży miejskiej i przedstawicielami Regionalnego Centrum Zarządzania Kryzysowego ustalono, że ludzie będą mogli wejść do mieszkań. Jeżeli w jakimś lokalu stropy grożą zawaleniem, pomogą strażacy.
W delegaturze na Górnej, na której terenie znajduje się spalona kamienica, uruchomiony jest punkt pomocy pogorzelcom. Pracują tam urzędnicy z MOPS-u i "lokalówki". Już we wtorek miasto zaczęło szukać nowych mieszkań dla poszkodowanych, jednak prezydent Hanna Zdanowska podkreśla, że będzie to trudne. Mieszkania w kamienicy przy Zarzewskiej miały doprowadzone wszystkie media i były tam łazienki. Miastu trudno będzie znaleźć 55 mieszkań o podobnym standardzie.
Prezydent Zdanowska zapowiedziała także, że porozmawia z radnymi o możliwości uruchomienia rezerwy finansowej na pomoc pogorzelcom. Wiele osób zostało dosłownie bez niczego, musza kupić podstawowe rzeczy, choćby ubranie.
Prezydent wybiera się także do hotelu na Marysińskiej, żeby sprawdzić warunki. Urzędnicy podkreślaja, że kwaterowani tam wcześniej pogorzelcy nigdy nie skarżyli się na hotel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?