Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: próbna matematyka postraszyła maturzystów

Maciej Kałach
W XXIII Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi do matematyki podeszło w środę 110 uczniów
W XXIII Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi do matematyki podeszło w środę 110 uczniów Krzysztof Szymczak
Uczniowie ostatnich klas w 364 szkołach w województwie łódzkim zdawali w środę próbną maturę z matematyki. Gdyby egzamin był prawdziwy, część poległaby na banalnych procedurach.

Zapominali nawet o pozostawianiu przed salą telefonów, a po egzaminie większość nie miała uśmiechu na twarzy.

- Nie ma euforii, bo poszło mi przeciętnie - mówi Tomasz Omelczuk, maturzysta z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 10 w Łodzi.

Uczniom z XXI Liceum Ogólnokształcącego najwięcej problemów sprawiło ostatnie zadanie z arkusza.

- Trzeba było policzyć szereg wartości dla dwóch samochodów jadących ku sobie z przeciwnych stron. Jak ktoś nie znał wzorów z fizyki, to sobie nie poradził - mówiła maturzystka Beata Milczewska. Jej koleżanki zwracały uwagę na brak zadań z ułamków, nie zabrakło za to kombinatoryki, nierówności, ciągów i twierdzenia Talesa.

- Rok temu uczniowie też narzekali na zadania, a w maju uznali prawdziwy arkusz za łatwiejszy - pociesza Janusz Bąk, dyrektor XXI LO.

Nie brakowało kłopotliwych incydentów. - Koleżance podczas pisania rozdzwoniła się komórka, ale komisja egzaminacyjna tylko popatrzyła na nią gniewnie i pozwoliła pozostać wśród zdających - mówi Michał Filipiak, maturzysta z XXI LO w Łodzi.

Telefon przy zdającym zauważyli też nauczyciele z XXIII LO. Inny uczeń tej szkoły przyszedł na egzamin bez żadnego dokumentu.

- Ja, dyrektor szkoły, potwierdzam tożsamość tego zdającego - musiała powiedzieć przed komisją Joanna Swiryd, dyrektor ogólniaka, po czym chłopak wszedł na salę. - Mam nadzieję, że dostał nauczkę, w maju dla takiego zapominalstwa nie będzie usprawiedliwienia.

Danuta Zakrzewska, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi, tłumaczy, że podczas próby to szefowie szkół decydują, jak traktować uchybienia uczniów.

- Oczywiście, na prawdziwym egzaminie dzwoniący telefon czy brak dokumentu jest absolutnie niedopuszczalny - przestrzega Zakrzewska.

Jolanta Swiryd prosiła swoich nauczycieli, aby zachęcali zdających do jak najpóźniejszego wychodzenia z sali.

- Wiem, że są tacy, którzy uciekliby po 10 minutach, ale trudno, jeśli zemdleją, to w szkole jest pielęgniarka - żartowała szefowa XXIII LO. Sama trzymała się na nogach mocno, chociaż jak inni dyrektorzy wstała ok. godz. 3 rano. Surowo procedur przestrzegała komisja w ZSP nr 10 - uczeń, który spóźnił się na egzamin, nie został wpuszczony na salę.

Wyniki mają zostać ogłoszone za miesiąc. Sprawdzanie prac zaplanowano na 12-14 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki