Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: stulatka nie doczekała się honorów od miasta

Maciej Kałach
Pani Anna z pismem stwierdzającym, że jej babcia ma 100 lat
Pani Anna z pismem stwierdzającym, że jej babcia ma 100 lat Grzegorz Gałasiński
Pani Eugenia Rerych od urodzienia mieszka w Łodzi. Tydzień temu świętowała piękny jubileusz - setną rocznicę urodzin. W takich chwilach zwyczajowo stulatków odwiedzają władze miasta z życzeniami i prezentami.

Do pani Eugenii nie przyszedł żaden z prezydentów Łodzi. Kobieta nie dostała też listu od premiera wręczanego podczas wizyt u sędziwych jubilatów.

- Babci nie zależy na honorach, czy kocyku i ciśnieniomierzu dawanych stulatkom jako prezent. Ale ja czuję niesmak- mówi Anna Dębowska, wnuczka stulatki. - Tym większy, że urzędnicy dzwonili do babci, a potem ją zignorowali. To brak szacunku dla sędziwego człowieka.

Historia niedoszłej wizyty na urodzinach pani Eugenii zaczęła się w połowie września.

- Wtedy babcia odebrała telefon z urzędu z magistratu. Ale gdy usłyszała, że dzwoni urzędniczka, poprosiła o telefon w porze, gdy ją odwiedzę, bo ma problemy ze słuchem - opowiada Anna Dębowska. - Później to ja odebrałam telefon z Urzędu Miasta Łodzi. Kobieta po drugiej stronie zapytała ''Czy babcia sobie życzy dyplom od premiera?''. Stwierdziłam, że to niezręczne pytanie, bo premier sam powinien wiedzieć, czy chce dać stulatce dyplom. Na koniec rozmowy usłyszałam, że sprawa zostaje przekazana Urzędowi Wojewódzkiemu.

Według Anny Dębowskiej, to był ostatni kontakt urzędników z rodziną stulatki. Pod koniec września zmarła jej mama (i córka pani Eugenii), więc prezydencka wizyta nie była rzeczą, która zajmowała głowy pań.

- Ale gdy nadszedł dzień urodzin babci, 10.10.2010, czyli data, którą trudno przegapić, zrobiło mi się przykro, że jednak urzędnicze obietnice są niewiele warte - mówi wnuczka.

Sprawę próbowaliśmy wyjaśnić w UMŁ. Najpierw Magdalena Sosnowska z biura prasowego magistratu odpisała nam w mailu, że '' to rodzina stulatka dzwoni do danej delegatury i prosi o wizytę prezydenta''. Potem Marcin Masłowski, także z biura prasowego UMŁ, stwierdził, że skoro chodziło o list premiera to musiał dzwonić ktoś z Urzędu Wojewódzkiego. ''Nasi urzędnicy nie dzwonili'' - napisał Masłowski.

Wątpliwości rozwiał dopiero Jacek Michalak z Biura Wojewody.

- Wykaz stulatków ma Kancelaria Premiera. My przekazujemy te dane do gminy i to ona zwraca się z pytaniem do rodziny jubilata, czy życzą sobie list gratulacyjny i wizytę samorządowców - mówi Michalak.

Jacek Michalak wyjaśnia też, że ''Wnuczka była niezadowolona, iż skontaktował się z nią szeregowy pracownik urzędu, sugerując, że powinien to zrobić urzędnik wyższego szczebla. W czasie rozmowy nie zajęła stanowiska, czy jej babcia chce otrzymać list gratulacyjny. (...) Wobec braku jednoznacznej deklaracji - nie przesyła się listu gratulacyjnego premiera''.

Urząd Wojewódzki po naszej interwencji list od premiera prześle pocztą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki