Pani Ewa nie wiedziała o zadłużeniu. Niestety, musi je spłacać, bo przez część okresu, w którym powstało zadłużenie, była zameldowana w mieszkaniu rodziców.
- Komornik wszedł mi na pensję i co miesiąc zabiera 500 złotych. Pracuję na produkcji w fabryce sprzętu AGD. Zarabiam 1.400 złotych, więc dla mnie to bardzo duża kwota - opowiada 34-letnia Ewa Owczarek. - Z mieszkania rodziców przy ul. Kilińskiego wymeldowałam się pięć lat temu. Nie mam kontaktu z rodzicami, a wszystkie monity o zaległych płatnościach wpływały do nich. Nie miałam pojęcia o tym, że mają takie długi.
Sześć lat temu pani Ewa wyszła za mąż, pięć miesięcy temu urodziła synka Mateusza. Zajmuje z rodziną niespełna 40-metrowe mieszkaniu w Pabianicach. Zadłużone mieszkanie jej rodziców ma aż 120 metrów kwadratowych. - Rodzice nadal tam mieszkają - mówi pani Ewa.
Przez to, że komornik zabiera kobiecie jedną trzecią pensji, rodzina ledwo wiąże koniec z końcem. - Komornik doradził, bym od razu spłaciła zadłużenie, to będę miała spokój. Tylko że nie mam pojęcia, skąd wziąć aż tyle pieniędzy - mówi kobieta. - Nawet brakuje mi łez, by płakać.
Komornik, który zajął część pensji pani Ewy, nie chciał z nami rozmawiać. Powołał się się na ochronę danych osobowych i odmówił komentarza.
W administracji nieruchomości, której podlega zadłużone mieszkanie, chcieliśmy zapytać, jak można było pozwolić lokatorom przez tyle lat nie płacić czynszu.
- Nie udzielamy informacji na temat naszych lokatorów osobom trzecim - usłyszeliśmy od inspektor Barbary Pietrzak z Administracji "Ogrody Sukiennicze" w Łodzi. - Dla nas sprawa jest jasna: w razie problemów z płatnościami, do odpowiedzialności finansowej pociągnięte są wszystkie osoby zamieszkujące w mieszkaniu.
Niestety, racja leży po stronie urzędników. - Nikt nie może pomóc pani Owczarek. Co miesiąc zgłasza się do nas około 10 osób w podobnej sytuacji - mówi Antoni Szmidt ze Stowarzyszenia Obrony Praw Lokatorów w Łodzi. - Prawo odnosi się nie tylko do członków rodziny. Nawet jeśli w mieszkaniu zameldowana jest zupełnie obca osoba, to także ona musi ponieść odpowiedzialność, jeśli w trakcie jej zamieszkiwania narosły zaległości finansowe.
Dlaczego miejscy urzędnicy, którym zrozpaczona kobieta obarczą częścią winy za swoją sytuację, pozwolili na tak wysokie zadłużenie mieszkania?- Jeśli lokatorzy znajdą się w przejściowych kłopotach to raz na cztery lata mogą podpisać z administracją porozumienie o rozłożeniu płatności na raty. W wyjątkowych sytuacjach można podpisać jeszcze jedno porozumienie, również na cztery lata - tłumaczy Kajus Augustyniak, rzecznik łódzkiego magistratu.
Inne zdanie na ten temat ma Małgorzata Niewiadomska - Cudak, wiceprzewodnicząca Komisji Gospodarki Mieszkaniowej i Komunalnej Rady Miejskiej.
- Wszystko przez bałagan. Urzędnicy nie radzą sobie z obowiązkami i nie są w stanie dopilnować, żeby lokatorzy płacili czynsz na czas. Dlatego zamierzamy uruchomić biuro, gdzie każdy będzie mógł zwrócić się z problemami i pytaniami dotyczącymi mieszkań - mówi Niewiadomska - Cudak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?