MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka płaci nie swoje długi

Agnieszka Jasińska
Ewa Owczarek ma na utrzymaniu 5-miesięcznego synka
Ewa Owczarek ma na utrzymaniu 5-miesięcznego synka fot. Paweł Nowak
Ponad 40 tys. zł wynosi dług, który musi spłacić Ewa Owczarek. I z każdym dniem ta astronomiczna dla kobiety kwota rośnie, bo wciąż są doliczane odsetki. Wszystko przez to, że rodzice pani Ewy przez dziewięć lat nie płacili czynszu za kwaterunkowe mieszkanie.

Pani Ewa nie wiedziała o zadłużeniu. Niestety, musi je spłacać, bo przez część okresu, w którym powstało zadłużenie, była zameldowana w mieszkaniu rodziców.

- Komornik wszedł mi na pensję i co miesiąc zabiera 500 złotych. Pracuję na produkcji w fabryce sprzętu AGD. Zarabiam 1.400 złotych, więc dla mnie to bardzo duża kwota - opowiada 34-letnia Ewa Owczarek. - Z mieszkania rodziców przy ul. Kilińskiego wymeldowałam się pięć lat temu. Nie mam kontaktu z rodzicami, a wszystkie monity o zaległych płatnościach wpływały do nich. Nie miałam pojęcia o tym, że mają takie długi.

Sześć lat temu pani Ewa wyszła za mąż, pięć miesięcy temu urodziła synka Mateusza. Zajmuje z rodziną niespełna 40-metrowe mieszkaniu w Pabianicach. Zadłużone mieszkanie jej rodziców ma aż 120 metrów kwadratowych. - Rodzice nadal tam mieszkają - mówi pani Ewa.

Przez to, że komornik zabiera kobiecie jedną trzecią pensji, rodzina ledwo wiąże koniec z końcem. - Komornik doradził, bym od razu spłaciła zadłużenie, to będę miała spokój. Tylko że nie mam pojęcia, skąd wziąć aż tyle pieniędzy - mówi kobieta. - Nawet brakuje mi łez, by płakać.

Komornik, który zajął część pensji pani Ewy, nie chciał z nami rozmawiać. Powołał się się na ochronę danych osobowych i odmówił komentarza.

W administracji nieruchomości, której podlega zadłużone mieszkanie, chcieliśmy zapytać, jak można było pozwolić lokatorom przez tyle lat nie płacić czynszu.
- Nie udzielamy informacji na temat naszych lokatorów osobom trzecim - usłyszeliśmy od inspektor Barbary Pietrzak z Administracji "Ogrody Sukiennicze" w Łodzi. - Dla nas sprawa jest jasna: w razie problemów z płatnościami, do odpowiedzialności finansowej pociągnięte są wszystkie osoby zamieszkujące w mieszkaniu.

Niestety, racja leży po stronie urzędników. - Nikt nie może pomóc pani Owczarek. Co miesiąc zgłasza się do nas około 10 osób w podobnej sytuacji - mówi Antoni Szmidt ze Stowarzyszenia Obrony Praw Lokatorów w Łodzi. - Prawo odnosi się nie tylko do członków rodziny. Nawet jeśli w mieszkaniu zameldowana jest zupełnie obca osoba, to także ona musi ponieść odpowiedzialność, jeśli w trakcie jej zamieszkiwania narosły zaległości finansowe.

Dlaczego miejscy urzędnicy, którym zrozpaczona kobieta obarczą częścią winy za swoją sytuację, pozwolili na tak wysokie zadłużenie mieszkania?- Jeśli lokatorzy znajdą się w przejściowych kłopotach to raz na cztery lata mogą podpisać z administracją porozumienie o rozłożeniu płatności na raty. W wyjątkowych sytuacjach można podpisać jeszcze jedno porozumienie, również na cztery lata - tłumaczy Kajus Augustyniak, rzecznik łódzkiego magistratu.

Inne zdanie na ten temat ma Małgorzata Niewiadomska - Cudak, wiceprzewodnicząca Komisji Gospodarki Mieszkaniowej i Komunalnej Rady Miejskiej.

- Wszystko przez bałagan. Urzędnicy nie radzą sobie z obowiązkami i nie są w stanie dopilnować, żeby lokatorzy płacili czynsz na czas. Dlatego zamierzamy uruchomić biuro, gdzie każdy będzie mógł zwrócić się z problemami i pytaniami dotyczącymi mieszkań - mówi Niewiadomska - Cudak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki