Łodzianki i łodzianie zaMANIFEstowali

Tuż przed godz. 16 na pomniku Leona Schillera pojawił się biały fartuszek z koronką i napisem ''Leon Opiekun''. Jako Leon Zawodowiec Schiller miał wesprzeć opiekę nad dziećmi.

Była to część tegorocznej Manify, której hasło brzmiało ''Demografia, głupcze''. Demonstranci domagali się m.in. żłobków, szkół, pomocy dla rodzin i porodów ze znieczuleniem.

- Będziemy demonstrować tak długo, jak nie będzie infrastruktury do wychowywania dzieci - mówił Mateusz Mirys, członek Młodych Socjalistów.

Oprócz łodzianek pojawiły się kobiety z Anglii, Niemiec i Turcji, które przyjechały na warsztaty w Centrum Praw Kobiet. - Chcieliśmy pokazać, że Dzień Kobiet w Łodzi jest naprawdę międzynarodowy - tłumaczyła Agata Zakrzewska z Centrum.

Poczuciem humoru wykazali się przeciwnicy Manify, którzy pojawili się z człowiekiem w stroju pingwina i żądaniem parytetów dla tych zwierząt.

Sprawa kobiet pojawiła się też w polityce. Małgorzata Niewiadomska-Cudak, radna SLD, z kobietami ze Stowarzyszenia Koło Aktywnych Kobiet złożyła petycję u prezydenta Łodzi w sprawie powołania pełnomocnika prezydenta ds. kobiet.

Na 100 mężczyzn w Łodzi przypada 110 kobiet, z wyliczeń ekspertów wynika, że średnia pensja kobiety jest o 550 zł niższa niż mężczyzny zatrudnionego na tym samym stanowisku. Inną bolączką łodzianek jest bezrobocie, które - według pań z Koła Aktywnych Kobiet - dotyka najmocniej kobiety w wieku 25-35 lat oraz 45-54 lata.

- Prezydentem Łodzi jest kobieta i powinna zrozumieć, że potrzebujemy pomocy - mówi radna SLD. - Funkcja pełnomocnika do spraw kobiet byłaby społeczna, a zajmowałby się współpracą z poszczególnymi wydziałami magistratu i pracą na rzecz lokalnych zmian w prawie, które ułatwiłyby życie kobietom.

Happening z okazji Dnia Kobiet odbył się także w Manufakturze. Przy drzwiach pojawiły się znaki z zakazem wstępu dla mężczyzn, a wchodzącym do galerii handlowej panom hostessy rozdawały znaczki z napisem ''Dzisiaj jestem kobietą''.