Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie lotnisko: dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze?

Stanisław Sowa
Stanisław Sowa
Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? Z początkiem roku zderzyły się dwie ważne informacje dotyczące łódzkiego portu lotniczego. Z jednej strony lotnisko poinformowało, że zanotowało drugi rok z rzędu wzrost liczby pasażerów, z drugiej nadeszła informacja, że Ryanair nie wznowi w tym roku bardzo popularnych sezonowych lotów do Aten.

Ze wzrostu liczby pasażerów należy się oczywiście cieszyć, ale nie należy tracić z oczu punktów odniesienia. Tymi punktami odniesienia są moment, od którego liczy się wzrost oraz wyniki innych portów lotniczych. Łódzkie lotnisko w 2019 roku obsłużyło 247 tysięcy podróżnych. Jest to znaczący postęp procentowy w stosunku do roku 2017, gdy pasażerów było 207 tysięcy, ale trzeba pamiętać, że rok 2017 był rokiem absolutnego dna we współczesnej historii łódzkiego portu. Aby uzmysłowić sobie skalę upadku, trzeba na drugiej szali położyć wynik najlepszy - w 2012 roku Lublinek obsłużył prawie 463 tysiące pasażerów. Lepsza statystyka nie zmienia też faktu, że łódzkie lotnisko jest trzecie od końca w statystykach ruchu pasażerskiego na polskich lotniskach.

Weźmy jeszcze czartery, które pomogły łódzkiemu portowi odbić się od dna. W ubiegłym roku skorzystało z nich ponad 28 tys. osób, w tym roku, jak podaje portal ryneklotniczy.pl, lotnisko liczy nawet na 70 tys. pasażerów czarterowych. Gigantyczne skoki, jeśli odnieść je do roku 2017 (2100) czy 2016 (4300). Gdyby ziściły się oczekiwania, byłby to drugi wynik w historii (w 2010 roku lotnisko miało prawie 90 tys. pasażerów czarterowych). Ale czy łódzki port lotniczy może bazować na samych czarterach i trzech połączeniach rejsowych?

Tu dochodzimy do naprawdę złych wiadomości. W październiku loty z Łodzi do Monachium zawiesiła Lufthansa, komunikując, że „decyzję podjęto w oparciu o rozwój ekonomiczny trasy od momentu jej uruchomienia w 2018 roku. Dołożono wszelkich starań, by zwiększyć dochodowość nowego połączenia. Mimo znaczących działań ze strony Lufthansy, trasa nie stała się dochodowa.” A mówimy o stosunkowo niedużych samolotach mieszczących do 90 pasażerów.

Druga zła wiadomość to decyzja Ryanaira, aby nie wznawiać wiosną sezonowych lotów do Aten, podyktowana „powodami handlowymi”. Tu trudno winić lotnisko. Można domniemywać, że linia ma kłopot z dostępnością samolotów, ponieważ nie wiadomo, kiedy znów będą latać boeingi 737 w wersji max, zawieszone od roku, a flota Ryanaira to same 737 w różnych wersjach.

Na kondycję łódzkiego lotniska wpływają czynniki, na które nie mają wpływu ani władze lotniska, ani właściciel, czyli miasto Łódź: polityka przewoźników, wymuszona przez PiS budowa portu lotniczego w Radomiu, autostrada A2 do Warszawy, pociąg z Łodzi na Okęcie itd. Ale są rzeczy, na które wpływać można, jeśli się chce: struktura właścicielska lotniska, wybór takiego lub innego zarządu portu. Zmiany nie gwarantują sukcesu, dają jednak promyk nadziei na zatrzymanie stagnacji. Jeśli taki jest cel właściciela lotniska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki