Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotnisko w Łodzi jest na krawędzi i potrzebuje zmian. Tylko jakich?

Agnieszka Jasińska
Na Lublinku spada liczba pasażerów. Na lotnisku w Łodzi został już tylko jeden przewoźnik - Ryanair
Na Lublinku spada liczba pasażerów. Na lotnisku w Łodzi został już tylko jeden przewoźnik - Ryanair fot. Krzysztof Szymczak/archiwum
W 2013 roku z Lublinkiem pożegnał się Wizz Air. W tym roku znika SAS. Został tylko Ryanair, który też nie ma dobrych wieści: latem nie uruchomi kilku tras. Ale najgorsze jest to, że nie widać, skąd miałby nadejść ratunek.

Łukasz Magin, przewodniczący Klubu Radnych Łódź 2020: - Jeśli pani prezydent nie przychyli się do naszego wniosku o dymisję prezesa lotniska, to będzie odpowiedzialna za to, co dalej stanie się na Lublinku. Potrzeba zmian w zarządzie lotniska. Portem musi dowodzić kompetentna osoba. Trzeba ogłosić konkurs. Kandydaci na prezesa powinni przedstawić zintegrowany plan budowania siatki połączeń.

ZOBACZ: Historia Lublinka na wystawie w łódzkim porcie [ZDJĘCIA]

Awantura o lotnisko trwa od ponad tygodnia. Zaczęło się od sesji Rady Miejskiej. Radni nie chcieli Lublinkowi przyznać pieniędzy z budżetu. Wreszcie przekazali 3 mln zł, zamiast 5 mln. Potem padła informacja, że SAS znika z Lublinka. Rozpętała się kolejna burza. Wojciech Bednarek, prezes Stowarzyszenia NEO, złożył do prokuratury wniosek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez władze Łodzi i zarząd portu. Jest w nim mowa o niegospodarności.

Prezydent Łodzi inaczej ocenia sytuację. - Podążając za tokiem rozumowania radnego Magina, należałoby zwolnić prezesów wszystkich lotnisk w Polsce, oprócz tych w Krakowie i Warszawie. W czasach kiedy radny Magin był wiceprezydentem, odpowiedzialnym za nadzór nad spółkami, lotnisko otrzymało od miasta rekordowe dofinansowanie (22 mln zł) na pokrycie strat, które generowało - przekazuje Grzegorz Gawlik, główny specjalista łódzkiego magistratu. - Pod kierownictwem prezesa Nowaka udało się ograniczyć te straty o mniej więcej połowę przy niesprzyjających czynnikach obiektywnych, takich jak np. konieczność wielokrotnego zwiększenia zatrudnienia na lotnisku, spowodowana zamianą przepisów, czy inwestycje w infrastrukturę lotniska.

Co dalej? Mariusz Jachimek, dyrektor marketingu i sprzedaży łódzkiego portu, nie ukrywa, że odejście SAS i cięcia Ryanaira to dla lotniska poważny cios. - Marnym pocieszeniem jest to, że SAS wycofywał się też ze Szczecina i Katowic, a Ryanair zawiesza w całej Polsce na sezon letni 32 połączenia. Priorytetowe jest dla nas zastąpienie połączenia SAS innym połączeniem do dobrego europejskiego hubu - mówi. - Jeśli chodzi o Ryanaira, to - jak sam deklaruje - sytuacja diametralnie się zmieni już od jesieni.

Jachimek podkreśla, że w przypadku połączeń tanich linii ruch stymulowany jest przez regiony "wsparciem marketingowym". - Niestety, w przypadku Łodzi czy regionu takowe wsparcie w zasadzie, w porównaniu z innymi polskimi portami regionalnymi, nie istnieje - mówi Jachimek. - Ciężko dziwić się przewoźnikom, że chętniej uruchamiają nowe połączenia z regionów, gdzie mogą liczyć na wielomilionowe budżety. Jeśli chodzi o innych przewoźników niskokosztowych, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie ma takiego europejskiego przewoźnika, który nie znałby naszej oferty. Niestety, przewoźnicy, którzy nie są obecni w Polsce, a mają nasz kraj na swojej liście zainteresowań, jasno deklarują, że lotniskami pierwszego wyboru będą dla nich Warszawa i Kraków lub Gdańsk. Dzięki temu mają dostęp do najbogatszych rynków w Polsce.

Pod znakiem zapytania stoją nowe połączenia, które planowano z Łodzi uruchomić. - Jeszcze kilka dni temu powiedziałbym, że połączenia Eurolotu są prawie pewne. Spełniliśmy wszystkie warunki, które postawił przewoźnik. Uzgodniliśmy rozkład, zaakceptowane zostały wszystkie zapisy umów handlingowych czy handlowych. Niestety, na dziś nie mamy oficjalnego stanowiska i decyzji przewoźnika - mówi dyrektor.

Jachimek tłumaczy, że ze strony prezesa Nowaka nie doszło do żadnych zaniedbań. - Przejął on lotnisko w momencie, w którym miało ono przeterminowane zobowiązania w kwocie 95 mln zł. Przez 2,5 roku udało się doprowadzić do sytuacji, w której spółka na bieżąco, bez istotnych opóźnień, reguluje swoje zobowiązania - mówi Jachimek. - W związku z niezapłaconymi zobowiązaniami borykaliśmy się z wieloma problemami, jak chociażby dwukrotne zejście wykonawców z placu budowy terminalu i zgłoszenie wniosku o upadłość spółki przez jednego z kontrahentów mimo tego, że poprzedni zarząd otrzymywał od właścicieli pełne pokrycie straty za 2009 i lata wcześniejsze w kwotach od kilkunastu do ponad 20 mln zł.

Jachimek dodaje, że głównymi przyczynami straty są m.in. koszty eksploatacji nowego terminalu i konieczność sprostania nowym wymaganiom co do bezpieczeństwa portu. Koszty związane z bezpieczeństwem i obsługą terminalu w 2012 r (terminal działał od czerwca) zwiększyły się w stosunku do 2011 o ponad 3 mln zł.

Jachimek tłumaczy, że mimo wszystko udało się lotnisku znacznie poprawić efektywność kosztową i przychodową. - To paradoksalnie doprowadziło do tego, że miasto mimo dużo większej straty księgowej spółki niż w 2011 musiało do niej "dopłacić" za 2012 rok mniej niż w 2011. To samo ma miejsce w odniesieniu do 2013.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki