18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Michalak z TVP Łódź: Trzeba mieć pokorę wobec widza [WYWIAD]

Rozm. Sławomir Sowa
Magdalena Michalak obchodzi 20-lecie pracy
Magdalena Michalak obchodzi 20-lecie pracy mat. prasowe TVP
Z Magdaleną Michalak, dziennikarką i prezenterką TVP Łódź, obchodzącą 20-lecie pracy, rozmawia Sławomir Sowa.

20 lat na antenie telewizyjnej to kawał czasu. Wzorowałaś się na kimś, kiedy zaczynałaś karierę?

Nie wzorowałam się na nikim. Traktowałam to trochę jak przygodę i po 20 latach nadal w tej pracy jest element przygody. To chyba nieodłączna cecha dziennikarstwa. Natomiast mistrzem w przygotowywaniu serwisu i jego przekazywaniu była dla mnie Krystyna Czubówna. Jej sposób czytania, akcentowania był naprawdę mistrzowski. Ale ja zawsze starałam się i robić to po swojemu, tak jak najlepiej potrafię. Pracuję na siebie, to jest moje, dlaczego miałabym kogoś naśladować? To chyba uczciwe wobec telewidzów.

Marka własna Magdaleny Michalak?

Nie, tak nigdy o sobie nie myślałam. Lekarz przychodzi do swojej pracy, motorniczy do swojej, ja też mam swoją. Oczywiście, ona jest inna, ma inny zasięg, ale jaka w tym moja zasługa, że mnie znają? Taki charakter pracy. Ale oczywiście jest to bardzo miłe, gdy ludzie na ulicy podchodzą, zagadną o coś.

I nie przeszkadza ci ta rozpoznawalność?

Nie. Zdarza się, że ktoś powie "dzień dobry", widzę, że miałby ochotę podejść i zagadnąć, ale coś go blokuje, może się wstydzi. Swoim zachowaniem nigdy ludzi nie zniechęcam. Masz ochotę pogadać? Czemu nie, nie ma problemu.

Chodziłaś na wywiadówki?

Pewnie, że chodziłam.

Nauczyciele mówili "pani redaktor", czy "proszę pani, pani córka"?

"Pani córka". Mam świadomość, że ludzie patrzą na mnie przez pryzmat telewizji, ale to już jest wpisane w ten zawód. Ja nie patrzę na ludzi przez pryzmat telewizji.

Zaczynałaś od teatru i filmu. Nie kusiło cię, żeby pozostać w tym kręgu?

Nie, absolutnie. Kiedy studiowałam w Warszawie, na spektakle dyplomowe przychodzili reżyserzy, była szansa na jakąś rolę, ale kiedy się przeniosłam do Łodzi, byłam kompletnie nieznana. Poza tym na studiach urodziłam jedną córkę, po studiach drugą i poświęciłam się wychowaniu dzieci. Nie miałam nigdy dylematu, film czy telewizja. W telewizji zaczęłam pracować, kiedy starsza córka miała 10, a młodsza 7 lat.

Najbardziej dramatyczne momenty podczas prowadzenia programu na żywo?

Przejęzyczenie każdemu się zdarzy, trzeba po prostu sobie z tym poradzić. Chyba najbardziej dramatyczny był moment, kiedy podczas audycji odjechał mi fotel. Kończyłam wiadomości w kucki, oparta rękami o stół. Ale widzowie niczego nie zauważyli.

A goście w studio? Żadnych problemów?

Była tak sytuacja kiedy prowadziłam w Warszawie Echa Dnia, ogólnopolski program publicystyczny nadawany w Trójce. Dyskusja była niemrawa i niespodziewanie na pięć minut przed końcem programu zrobiło się naprawdę gorąco. Wydawca dawał mi rozpaczliwe znaki "kończ", ale ja nie mogłam się przebić przez ten harmider, goście kompletnie nie zwracali na mnie uwagi. I co zrobiłam? Poprosiłam realizatora, aby wyłączył gościom dźwięk. Kompletnie osłupieli, ale nie było wyjścia.

Telewizja publiczna to dość wrażliwa instytucja. Każda partia, każdy polityk chcieliby sobie coś załatwić. Próbowali z tobą, naciskami, albo umizgami?

Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Nikt nie dzwoni do mnie, żeby go zaprosić do studia, bo ma coś niezwykle ważnego do powiedzenia.

Słychać niekiedy, że dziennikarstwo to zawód, który się kończy. Ludzie sami piszą w internecie, dzielą się poglądami, informacją, prowadzą wideoblogi. Czujesz się przedstawicielką wymierającego zawodu?

Nie, absolutnie nie. Niech ci młodzi ludzie podejmują różne inicjatywy, rozwijają się, ale to nie jest dziennikarstwo. Ono oprócz pewnej dozy agresywności i dociekliwości wymaga jednak pokory wobec widza. Spróbuj znaleźć choć trochę pokory w tym, co ludzie wypisują w internecie.

Ale może dziennikarstwo zostanie zastąpione przez bezpośredni przekaz samych uczestników życia publicznego?

No wiesz, wszyscy Polacy są lekarzami, politykami, psychologami, ale jakoś nie są to ginące zawody, więc i dziennikarzom to nie grozi.

Kiedy się włącza zagraniczne kanały informacyjne jak CNN czy BBC, widzi się sporo starszych dziennikarzy. U nas, zwłaszcza w telewizjach komercyjnych, są to zwykle młodzi ludzie. Skąd ta różnica?

Nie chcę wyjść na jakąś nobliwą zrzędę, ale powiem jedno - wolę oglądać i słuchać Andrzeja Turskiego niż dwa, trzy razy młodszych od niego prezenterów i dziennikarzy. Wierzę w to co mówi, w to co przekazuje.

Jak sobie układasz równowagę między życiem prywatnym a pracą? Dla dziennikarzy to jest zawsze jakiś problem, chyba szczególnie dla kobiet, mimo zmieniającej się obyczajowości...
Cóż, moje córki są już dorosłe, nie mieszkają ze mną. Natomiast mam dwa czarne koty. I te koty są w pewnym sensie konsekwencją pracy w telewizji. Nie mogłabym mieć psa, bo kto by go wyprowadzał?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki