Tej argumentacji wiary nie dawali m.in. deklarujący głosowanie przeciw radni NS i PiS, wniosek uznali za nie merytoryczny. Sugerowali, że jego złożenie to raczej wynik pogłębiającego się konfliktu Niewiadomskiej-Cudak z przewodniczącym Rady Miejskiej Marcinem Gołaszewskim (KO). Wiceprzewodnicząca ostatnio dwukrotnie odmówiła podpisania Gołaszewskiemu sierpniowej delegacji Olsztyn - Sopot - Gdańsk, m.in. dlatego, że przewodniczący gościł m.in. na Kampus Polska Rafała Trzaskowskiego (PO), którą wiceprzewodnicząca - wbrew głęboko nie zgadzającym się z tym Gołaszewskim - uznała za "imprezę partyjną", niekwalifikującą się do sponsorowania przez budżet Łodzi, czyli podatników.
Więcej: przez ostatni miesiąc z kuluarów Rady Miejskiej dochodziły sygnały, iż to Gołaszewski miał naciskać na Makowskiego, by ten złożył wniosek o odwołanie Niewiadomskiej-Cudak. Czy to fakt, czy nie, Gołaszewski wynikiem głosowania zdawał się być bardzo usatysfakcjonowany. W miejsce odwołanej wiceprzewodniczącej póki co nie zgłoszono żadnego kandydata, natomiast wieczorem, tuż przed końcem sesji, Marcin Gołaszewski zrobił bardzo dużo, by można było uznać, że to właśnie problem z jego delegacją był faktycznym powodem odwołania jego zastępczyni.
Otóż radni KO i NL przegłosowali wniosek Gołaszewskiego o wyznaczenie wiceprzewodniczącego Bartosza Domaszewicza (KO) do wykonywania czynności związanych... z podróżami służbowymi przewodniczącego Gołaszewskiego. Wybuchła awantura, ponieważ zgoda Domaszewicza dotarła mailem z tytułem "delegacja", w którym znalazły się tylko dwa słowa: "wyrażam zgodę". Tyle tylko, jak zwracali uwagę radni PiS i NS, nie wiadomo na co ta zgoda jest. W końcu posłużono się opinią prawną, wedle której zgoda konieczna nie jest. Zanim do tego doszło Małgorzata Niewiadomska-Cudak w swoim oświadczeniu zaznaczyła wyraźnie, że po odwołaniu jej ze stanowiska "została wyeliminowana przeszkoda, aby tę delegację podpisać", a w konsekwencji "przewodniczący Gołaszewski nie będzie już musiał zwracać publicznych pieniędzy za podróże, które nie noszą znamion służbowych". Opozycyjni radni ciśnienie Gołaszewskiego, by bezzwłocznie wyznaczyć Domaszewicza, określili jako "żenujące przepychanie kolanem".