Częstochowska placówka, podobnie jak 11 podobnych w Polsce, znajduje się w dramatycznej sytuacji. - System nie widzi tych dzieci, w Ministerstwie Zdrowia panuje chaos organizacyjny i bezwład decyzyjny - powiedział Bramora przed rozpoczęciem głodówki.
Starania Bramory o uregulowanie sytuacji zakładów trwają od lutego. Poseł snuł się od ministra do premiera i od premiera do rzecznika praw dziecka. Bez skutku, jeśli nie liczyć obietnic: "Przyjrzymy się sprawie".
W tym samym czasie, kiedy zagrożony jest los dzieci skazanych na dożywotnią chorobę, wszyscy święci polskiej polityki znowu kłócą się o aborcję: skrobać czy nie skrobać. I tak w koło Macieju od lat! Trwają też niekończące się dysputy o in vitro: zamrażać czy nie zamrażać zarodki.
Jak widać, dla 459 wybrańców w Sejmie i ministrów najważniejsze jest, jak począć dziecko. Co się potem z nim stanie, nikogo już nie interesuje. Pewnie dlatego, że dzieci, o które walczy Bramora, są niezbyt estetyczne i przez to mało wyborcze.
I ta bezczynność rzecznika praw dziecka, który zwykle zachowuje się jak Orzeł z Muppetów: wygłasza okazjonalne banały. W tej sprawie nawet na banał się nie zdobył. Gdyby zlikwidować ten jego urząd, który jest zbędną dekoracją, wystarczyłoby pieniędzy na utrzymanie wszystkich zakładów, dla których głoduje Bramora.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?