Mały Dawidek zmarł tuż po urodzeniu w łódzkiej Matce Polce. Podczas pobytu w szpitalu dostał ran odleżynowych, bo nie było dla niego materacyka. Jego rodzice (na zdjęciu z położną) zaskoczyli lekarzy. Nie mieli pretensji, za to urządzili zbiórkę na sprzęt dla innych dzieci.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Państwo Joanna i Maciej Gronek z Grudziądza przeżyli dramat. Ich synek żył zaledwie dwa miesiące. Ale po jego śmierci mimo rozpaczy i ogromnej straty, postanowili pomóc szpitalowi.[/, postanowili pomóc szpitalowi.
Pani Joanna już w ciąży wiedziała, że Dawidek będzie chory. Zdiagnozowano u niego brak lewej komory serca. - Nie mieliśmy smutku z tego powodu, wiedzieliśmy, że dzieci z tą wadą są operowane – mówi pacjentka. Później okazało się, że ma też niezespolony przełyk. - Jednak nadal mieliśmy wiarę, że będzie dobrze – wspomina jego mama.
Dawidek urodził się 9 marca w łódzkiej Matce Polce. Po urodzeniu przeszedł dwie operacje przełyku. Druga się udała, ale zabiegi bardzo obciążyły organizm. Lekarze uznali, że nie będzie w stanie przeżyć ciężkiej operacji serca.– Dawidek nie miał połowy serca. To najcięższa wada wrodzona serca – tłumaczy Dr Katarzyna Fortecka- Piestrzeniewicz, która opiekowała się chłopcem.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Dlatego zdecydowano się na leczenie paliatywne. Chłopiec żył dwa miesiące, całe życie spędził w szpitalu. - Gdy leżał, dostał bardzo mocnych ran odleżynowych główki, bo nie było dla niego materacyka przeciwodleżynowego – wspomina jego mama.
W Klinice Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt ICZMP ma na stanie dwa takie materacyki. Jednak jeden był wypożyczony na inny oddział, a drugi zepsuty. Państwo Gronek nie chcieli, by kolejne chore maluchy dodatkowo cierpiały z powodu braku materacyków. - To poruszyło bardzo nasze serca i postanowiliśmy zebrać na to pieniądze – mówi pani Joanna.
Wyłożyli około 3 tys. na jeden materac. Na drugi złożyli się uczestnicy pogrzebu Dawidka. Ale okazało się, że potrzeby kliniki są dużo większe.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Dlatego rodzice postanowili zebrać pieniądze na sprzęt. Głównymi zakupami mają ma być mobilny aparat USG wart 400 tys. zł, oraz mobilny aparat RTG za 500 tys. zł, ale w planach są też zakupy kolejnych materacyków, łóżeczka transportowego, bezprzewodowych podgrzewaczy do butelek czy wymianę mających 30 lat szafek magazynowych. – Mam warsztat samochodowy i my też często wymieniamy narzędzia i sprzęt diagnostyczny. Na oddziale zużywa się on jeszcze szybciej – podkreśla pan Maciej.
Założyli zbiórkę na aparat USG na portalu zrzutka.pl. Zachęcają do wpłat osoby z całej Polski, bo tacy pacjenci leżą w łódzkiej Matce Polce. – Zróbmy coś, żeby pielęgniarki miały łatwiej i mogły pracować szybciej. To oddział intensywnej terapii, tu każda minuta się liczy – apeluje Joanna Gronek.
Pan Maciej relacjonuje, że lekarze byli zdziwieni ich zbiórką, bo rodzie po stracie dziecka potrafią mieć żal do lekarzy lub szukając błędów lekarskich idą do prokuratury. - My nie mamy żalu do lekarzy, wprost przeciwnie, chcemy coś od siebie dać – podkreśla.
Rodzice nie ukrywają, że pomogła im wiara w Boga. Mają trójkę starszych dzieci, tłumaczą im, że Dawidek jest w niebie i wstawia się za rodziną. - Mieliśmy poczucie, że śmierć Dawidka nie jest na darmo i możemy wyciągnąć z niej dobro – mówią.
CZYTAJ DALEJ>>>
.