Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Balicki: Likwidując kolejki do specjalistów, rząd może wydłużyć kolejki do lekarzy rodzinnych

rozm. Piotr Brzózka
Marek Balicki
Marek Balicki Wojciech Barczyński/Polskapresse
Z Markiem Balickim, byłym ministrem zdrowia, rozmawia Piotr Brzózka.

Rząd ma cudowną receptę, by skrócić kolejki do specjalistów. Wystarczy, by część badań, za dodatkowym wynagrodzeniem, wykonywali lekarze rodzinni. Proste, ale czy skuteczne?
Sam pan powiedział: cudowna recepta. Cudem się stało, że rząd po sześciu latach zauważył, że są kolejki do specjalistów i nagle chce ten problem rozwiązać w dwa tygodnie. Ktoś nas nabiera: albo to jest mały problem, a jeśli tak, to dlaczego tego nie załatwiono dotąd? Albo to jest duży problem, a próbuje się nam zamydlać oczy, że można go rozwiązać od ręki. Na razie rząd przedstawił kilka haseł. Wydaje się, że one na dłuższą metę nie dadzą efektów, bo są trzy przyczyny kolejek. Brak pieniędzy, niedostateczna liczba lekarzy i błędy organizacyjne. Tego się nie na nadrobić w tydzień. Lekarzy się kształci w dłuższym okresie. Na szybko można tylko dołożyć pieniędzy, ale pan premier powiedział, że nie dołoży.

Pieniądze na ten cel mają się znaleźć. Będą przesunięte z innych działów, tak by za dodatkowy wysiłek zapłacić lekarzom rodzinnym...
Był taki dowcip w latach sześć-dziesiątych: pytano, jak podnieść wydajność z jednego hektara i przełożyć ją na drugi hektar. Przekładanie pieniędzy z jednej kupki na drugą to żadne rozwiązanie. Co więcej, to może doprowadzić do wydłużenia kolejek.

U lekarzy rodzinnych?
Tak. Lekarzy zatrudnionych w podstawowej opiece zdrowotnej jest za mało. Część pacjentów, którzy są kierowani dziś do specjalistów, rzeczywiście może uzyskiwać pomoc u lekarzy rodzinnych. Ale żeby tak było, trzeba przeprowadzić cały pakiet zmian, a nie poprzestać na tym, że częściowo zapłaci się lekarzowi za taką wizytę. Bo jak się będzie płacić, to bardzo szybko limity zostaną osiągnięte, a kolejek będzie więcej. Tak jak w poradniach specjalistycznych, gdzie jest płacone za wizytę, a kolejki rosną. Minister Kopacz miała pomysł, by przesunąć pacjentów ze szpitali do przychodni specjalistycznych. Efekt? Dłuższe kolejki do specjalistów

A jaki Pan ma pomysł na kolejki?
Potrzebne są głębokie zmiany w organizacji systemu. Dziś każdy szpital i przychodnia działa na własny rachunek, będąc zainteresowanym tym, by jak najwięcej zarobić, a nie tym, żeby jak najszybciej zakończyć leczenie pacjenta. Pacjent jak piłeczka się odbija między różnymi placówkami, gdy jego leczenie jest nieopłacalne albo skończyły się limity. Żadna placówka nie odpowiada za zakończenie leczenia. Do końca lat 90. była rejonizacja. Nie mówię, by ją przywracać, ale gdy było wiadomo, która przychodnia odpowiada za pacjenta, nie było kolejek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki