Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Diehl: Łódź leży koło Manufaktury

Redakcja
Marek Diehl, architekt
Marek Diehl, architekt archiwum
Z Markiem Diehlem, łódzkim architektem rozmawia Piotr Brzózka

Narysował Pan trzy lata temu, jak mogłoby wygląda połączenie pl. Wolności, parku Staromiejskiego, Starego Rynku. Nawet Pan dostał nagrodę. I co z tymi planami?

Najpierw był zorganizowany i rozstrzygnięty konkurs dotyczący pl. Wolności, a ten konkurs dotyczył obszaru łączącego wymienione miejsca z Manufakturą. Te konkursy były zorganizowane przez Miejską Pracownię Urbanistyczną. Ich celem było pozyskanie rozwiązań projektowych, które mogłyby posłużyć jako wytyczne do planów miejscowych. To brzmi zawile, ale to był dobry pomysł. Były już prezentowane dwie koncepcje planów dla pl. Wolności, nie słyszałem jeszcze, żeby rozpoczęły się prace, a przynajmniej nie prezentowano żadnych koncepcji na obszar na północ od pl. Wolności. Ale pewnie coś się wydarzy, były zmiany na stanowisku stanowisku architekta miasta, jest nowy dyrektor MPU.

Na czym polegała Pana koncepcja?

Powiem najpierw, na czym polega problem tego miejsca. Jeszcze przed wojną to była część miasta, dzielnica żydowska. Może biedniejsza, ale mieliśmy tu kontynuację śródmiejskiej, ścisłej zabudowy. Tu były normalne kwartały. Jakbyśmy spojrzeli na skrzyżowanie, przy którym stoi pałac Poznańskich, to cztery narożniki, łącznie z pałacem były zabudowane. Problem polega na tym, że park, który powstał po wyburzeniu dzielnicy żydowskiej po wojnie, jest sztucznym tworem. Nie ma w tym miejscu kontynuacji miasta. Drugi problem - spójrzmy na mapę. Właściwie to jest cały ciąg parków. Zaraz dalej jest park Helenowski, dalej cmentarz. To jest cała dolina Łódki, która jest nieprzejezdna. Nie ma żadnych połączeń między Bałutami i resztą Łodzi. Jak była budowana Manufaktura, nie zadbano o to, żeby te tereny pofabryczne włączyć w miasto. Manufaktura stała się bytem niezależnym, wyspą. Ja często mówię nawet, że Łódź leży koło Manufaktury. Z promienia 100 km ludzie jadą do Manufaktury, nie do Łodzi, która ich nie interesuje.

Rozwiązanie tego problemu?

No właśnie, co zrobić, żeby to przestały być oddzielne byty. W Manufakturze, w odróżnieniu od Łodzi jest porządek, własna "policja", własne służby sprzątające, prywatna komunikacja. Tylko jednego tam brakuje - mieszkańców. Tam są wyłącznie przyjezdni. To jest pod tym względem twór sztuczny. I to był problem konkursowy. Zrobiliśmy kilka prostych ruchów. Problemy były powszechnie znane. Co zrobić, żeby otwarcie z placu przed Manufakturą nie wychodziło na parking przed delegaturą UMŁ i "nieprzechodnią" ul. Zachodnią, tylko, żeby była jakaś kontynuacja. Zamysł polegał na tym, żeby odtworzyć rzekę Łódkę, zrobić most przez tę rzekę. Różnica poziomów między ul. Ogrodową a wspomnianym parkingiem, to 4 metry. My zaproponowaliśmy obniżenie terenu i most, po to, żeby można było przechodzić pod nim i idąc wzdłuż rzeki wchodzić w park Staromiejski.

Jest tam taki upiorny kwartał między ul. Nowomiejską, Północną, Legionów i Zachodnią. Cięto go po skosie, aby przybliżyć pl. Wolności do Manufaktury.

Łodzi brakuje przestrzeni publicznej - placów i ulic. Jest ich co najmniej dwa razy za mało. Przez to, że kwartały są za duże, są źle zagospodarowane. Wytwarza się więc tam nieciekawa atmosfera. Żeby je ożywić, należy do środka wprowadzić przestrzeń publiczną, gdzie będzie się toczyć jakieś życie. Gdzie ludzie będą się spotykać. Jak ją poprowadzić w tym miejscu? Różne były rozwiązania, my wchodziliśmy po skosie w tym miejscu, gdzie jest skos na placu, bo to jest przecież rynek ośmiokątny.

Ma Pan pomysł na Rynek Staromiejski. To miejsce jest do uratowania? Bo jest martwe.

Jest martwe. Czy ma szanse - to jest wróżenie z fusów. To jest to twór sztuczny, zupełnie oderwany od życia. I teraz każde działanie, które spowoduje, że można się komfortowo przemieszczać, będzie dobre. Bo co powoduje, że ludzie chcą iść taką, a nie inną drogą? Atrakcje.

Tyle, że sam rynek jest pozbawiony szczególnych atrakcji. Widzi Pan w nim potencjał? Ja nie bardzo.

Ja widzę. Można tam zrobić parę prostych rzeczy. Na przykład przejście między pl. Wolności a tym rynkiem, dobrze oświetlone i odgrodzone od parku.

Odgrodzone?

Żeby było bezpiecznie. Dlaczego parki są grodzone? Dla bezpieczeństwa tych, którzy chodzą wzdłuż parków. Odgradzamy się od krzaków, w których się może czaić zło. Więc jakbyśmy zrobili to przejście odgrodzone, oświetlone, z ławkami, może to by coś zmieniło. Jeśli pan liczy, że ja w tej chwili przedstawię jakąś genialny, spektakularny pomysł, to tego nie zrobię. Bo tu można zrobić 50 drobnych ruchów, które poprawią komfort tej przestrzeni. Wymiana posadzki, oświetlenia, pomnika - nie martyrologicznego. Nie żeby miał ładną nazwę, tylko żeby ludzie chcieli przebywać w jego okolicy. Można wprowadzić jakąś funkcję ściągającą ludzi. Może galerie, tam zresztą były różne performance robione w tym miejscu. Ale tam nie będzie jednego spektakularnego pomysłu, który zmieni ten rynek w miejsce żyjące.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki