Kilku instrumentalistów, perfekcyjne porozumienie i czysta muzyka. By taki zestaw obronił się na scenie, nie potrzeba żadnego opakowania, wstrząsającego show i niezliczonych "bajerów". Wystarczy Mark Knopfler.
Widzowie koncertu, miłośnicy mistrza gitary i nastroju, dostali w środowy wieczór w łódzkiej Atlas Arenie dokładnie to, czego oczekiwali: najwyższą klasę wykonawczą i przekrój twórczości brytyjskiego gitarzysty i wokalisty.
Knopfler rozpoczął koncert energetycznym "What It Is", później zaprezentował co smaczniejsze kawałki z ostatniego, dwupłytowego albumu "Privateering" (z tytułowym na czele), sięgał po starsze solowe dokonania (m.in. "Postcards From Paraguay") i oczywiście dorobek Dire Straits ("Romeo And Juliet", "Sultans Of Swing"), by poderwać publiczność legendarnymi bisami: "Brothers In Arms", "So Far Away".
Wszystko wyśmienicie, z radością grania, bezpretensjonalnie i bez wdzięczenia się do publiczności zagrane. Także bez zaskoczeń. Ale w wyprawie na koncert Marka Knopflera też może i o to chodzi...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?