Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Markowski: Nie ma strategii, jest tylko wyszarpywanie inwestorów

Tadeusz Markowski
prof. Tadeusz Markowski, katedra zarządzania miastem i regionem UŁ
prof. Tadeusz Markowski, katedra zarządzania miastem i regionem UŁ fot. Mateusz Trzuskowski
Wielu inwestorów ściągnęło do Łodzi wtedy, gdy akurat Jerzy Kropiwnicki był prezydentem. Ale co do zasług władz Łodzi, mam szereg wątpliwości, bo można sobie zadać pytanie: jak było w innych miastach?

Ilu tam przybyło inwestorów? Myślę, że taktyka prezydenta Kropiwnickiego i jego ludzi jest taka, że każdego przelotnego ptaka, który ma znaczenie polityczne czy populistyczne, należy złapać. Zasługą prezydenta w ostatniej kadencji było to, że jeżeli on przywiązywał wagę do jakiegoś inwestora, to administracja starała się być przyjazna, umilać mu życie i robić wszystko, by ten inwestor nie uciekł. Na tym właściwie się kończyła rola prezydenta i jego administracji, bo część inwestycji ma charakter ogólnonarodowy, a część to wynik starań jeszcze poprzedników.

Czy Dell i Philips okazały się porażkami prezydena Kropiwnickiego? Philips, pierwsza znacząca firma, która osiedliła się w Łodzi, rozegrała swoją partię umiejętnie. Gracze globalni zawsze wykorzystują swoją pozycję, grożąc ucieczką kapitału, więc samorząd daje szereg udogodnień, nieprzystających często do korzyści, jakie te firmy oferują. Philips był zainteresowany zlokalizowaniem centrum finansowo-księgowego i liczył na tanią, ale wysoko wykwalifikowaną siłę roboczą, opartą na absolwentach naszych wyższych uczelni. Nikt wtedy nie mówił nawet o superdziałce w centrum Łodzi, bo ich interesowało zaplecze naukowe, które mogło im wykształcić kadry. A jednak negocjacje poszły właśnie w kierunku działki w centrum miasta.

Gdzieś popełniono błąd, miasto źle przygotowało strategię negocjacyjną, bez choćby przygotowania właściwych terenów. Łódź nie ma strategii selektywnej - takiej, która wskazywałaby jej atuty. Tego nie ma, bo przecież prezydent Kropiwnicki tuż po objęciu funkcji zdecydował, że "działamy bez strategii". Dość pisania dokumentów, najlepszą strategią jest działanie reaktywne - ustalono. Nie ma więc wizji, a jest chaos i strategia"wyszarpywania", czyli jak się pojawi inwestor, który nie przyniesie według urzędników korzyści populistycznej, ważnej w rozgrywkach politycznych, to jest traktowany według rutyny biurokratycznej. Utrącano takich inwestorów, bo urzędnicy skupiali się tylko na tym, co za właściwe uznał pan prezydent. Dlatego można powiedzieć, że z punktu widzenia biznesu zagranicznego Łódź ma wizerunek miasta przyjaznego inwestorom, a to dlatego, że znanym markom poświęca się tu sporo czasu, wyznacza do rozmów i obsługi konkretnych urzędników.

Ale dla inwestorów krajowych, a to oni właśnie tworzą miejsca pracy i decydują o rozwoju i przyszłości, Urząd Miasta Łodzi jest strukturą skostniałą i nieprzygotowaną. Ikea? Cały ten proces był bardzo długi, grały nim poszczególne ekipy polityczne, a że się zakończył pozytywnie, to z jednej strony czysty przypadek, z drugiej determinacja inwestora. Mamy sukces, ale wbrew całej logice administracyjnej. Podobnie było z Manufakturą. Od czasu do czasu drobne wsparcie administracji prezydenta, a poza tym wszystkie działania przeciwko inwestorowi. W pewnym momencie była taka sytuacja, że jak już jeden departament magistratu był za, to drugi przeciw i opóźniał pewne sprawy. Ikea i Manufauktara w końcu wygrały, ale dzięki przypadkom i własnej determinacji. Jakie więc są tu zasługi prezydenta?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki