Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek Stępień i produkcja parówki

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński/archwium
"Zwykli ludzie nie powinni wiedzieć jak się robi parówki i jak wyglądają kulisy polityki". Otto von Bismarck tym zręcznym mottem chciał pokazać, że jedno się niezbyt różni od drugiego, i lepiej, by politycy to zrozumieli.

Technologię produkcji i składniki parówek zdradził właśnie marszałek województwa łódzkiego Witold Stępień (PO). I to nie byle gdzie, bo na V Europejskim Szczycie Regionów i Miast Unii Europejskiej, gdzie reklamował referendum o odwołanie prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej.

"Stępień powiedział PAP, że wielu zagranicznych partnerów podczas dyskusji zwracało mu uwagę na to, że Łódź jest miastem nieprzewidywalnym i niestabilnym politycznie" - czytam w komunikacie Polskiej Agencji Prasowej. Ale do czytania jest tu znacznie więcej (...) "Przypomniał, że Łódź bardzo wiele straciła już przy okazji poprzedniego referendum z 2010 roku, w którym z funkcji prezydenta miasta odwołano Jerzego Kropiwnickiego.(...) Dodał, że Łódź nie zdobędzie zaufania zewnętrznych partnerów i nie osiągnie sukcesów, jeśli co chwilę będzie tu dochodziło do odwoływania demokratycznie wybranych prezydentów."

Po prostu bingo. To, że marszałkowi partnerzy wypominali niestabilność polityczną i nieprzewidywalność Łodzi, mógł chyba zachować dla siebie, a nie paplać o tym w PAP, na wypadek, gdyby ktoś jeszcze na świecie przypadkiem tego nie wiedział. Bo to jak dać ogłoszenie o treści "trzymajcie się od Łodzi z daleka", to tak, jak producent parówki nie pytany przyznaje, że nie ma w niej ni grama mięsa, a same tylko granulaty i mączka kostna z wodą, albo wpis na Facebooku o zdradach żony pod zdjęciem własnych dzieci.

A propos FB. Niedawno wyczytałem na profilu zastępcy marszałka Stępnia, Marcina Bugajskiego (PO), jakże jest on oburzony "czarnym PR", które Łodzi zrobił jeden artykuł w "Polityce" o "Dmuchanej Łodzi". Do tego stopnia, że na FB tego tygodnika Bugajski już "nie lubi". To jest zresztą dla władzy symptomatyczne, że ona zazwyczaj na dziennikarzy zrzuca kreowanie czarnego PR. A co robi sama? Sama zaczyna go szeroko reklamować, jak marszałek Stępień w Kopenhadze. Bugajski po występie swego pryncypała w PAP powinien go wyrzucić z grona znajomych na FB, jeśli nadal taki wrażliwy na punkcie wizerunku Łodzi.

Ubolewanie marszałka na temat ileż to Łodź już straciła w wyniku referendum, po którym wyleciał Kropiwnicki, jest ubolewania godne nie mniej. Przecież to jego własna PO obok SLD agitowała za tym referendum, a nie tak dawno senator Maciej Grubski (też z PO) bez ogródek rzekł, że gdyby Platforma się wtedy nie przyłączyła, to Kropiwnickiego nie udałoby się ruszyć ze stołka na Piotrkowskiej 104. Marszałek był wtedy w innej partii? Nie.

I jeszcze jeden cytacik z marszałka Stępnia: "zagraniczni partnerzy nie tylko dostrzegają brak stabilizacji politycznej w Łodzi, ale nie mogą też zrozumieć, dlaczego tak się dzieje". Mógł im pan pomóc zrozumieć, marszałku. Trzeba było wyjaśnić, że gdyby nie precedens z odwołaniem Kropiwnickiego, w czym kluczowe było poparcie pańskiej PO, nikt by w Łodzi nawet nie pomyślał, że teraz ten sam numer można zrobić z pańską koleżanką z partii, prezydent Hanną Zdanowską.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki