Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka ambasadorów zwana królową Wiktorią

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Była jedną z najsłynniejszych i najwybitniejszych kobiet swojej epoki. „Prawdziwa królowa Wiktoria” - mówili o niej. Potomkini hetmanów i kanclerzy. Dumna, dystyngowana i niezwykle inteligentna. Namiętnie czytała gazety i wybornie znała się na polityce. „Męski umysł i silny charakter” - z uznaniem kiwali głowami znajomi.

Róża z Potockich hrabina Raczyńska - bo o niej mowa - błyszczała na tle swoich czasów, czyli przełomu XIX i XX wieku. Osobiście poznała królów, wodzów i mężów stanu. Niczym rasowy polityk wyróżniła się znajomością spraw krajowych i międzynarodowych. Na co dzień chodziła w długiej, czarnej sukni. Jej szyję zdobił sznur pereł. Z pasją kochała rodzinę i ojczyznę. Była matką dwóch wybitnych polityków i dyplomatów Drugiej Rzeczypospolitej: Rogera hr. Raczyńskiego - ambasadora w Bukareszcie oraz Edwarda hr. Raczyńskiego - ambasadora w Londynie i prezydenta RP na uchodźstwie.

Była córką Adama hr. Potockiego i Katarzyny z Branickich. Jej ojcem chrzestnym został gen. Józef Chłopicki, jeden z wodzów powstania listopadowego, który powstrzymał ofensywę Moskali w słynnej bitwie pod Grochowem. To właśnie on brał małą Różę na kolana i śpiewał jej kolędy. Gdy miała dwa lata rodzina doznała wstrząsu. Jej ojciec, jeden z przywódców obozu konserwatywnego w zaborze austriackim, został aresztowany i osadzony w Kurzej Stopce na zamku wawelskim za „działalność antypaństwową”. Jej bliscy użyli swoich wpływów i z czasem Adam Potocki został zwolniony z więzienia.

Róża urodziła się i wychowała w pałacu w Krzeszowicach pod Krakowem. Była to oryginalna rezydencja wyglądająca jak... komoda stojąca do góry nogami. Tak przynajmniej twierdzili ci, którzy oglądali to „cudo” architektury. Autorem projektu był architekt włoskiego pochodzenia - Franciszek Lanci. Dzieci go uwielbiały, gdyż pokazywał im sztuczki kuglarskie, natomiast starsi byli bardziej krytyczni i kręcili nosami na jego dokonania. Stąd popularna rymowanka: „Signor Lanci dobrze tańczy, ładnie rysuje, ale źle buduje”.

Z okresu dzieciństwa zachował się złoty zegarek znanej firmy naszego rodaka „Philip Patek”, gdzie na cyferblacie zamiast godzin umieszczono litery: „Rózia Potocka”. To właśnie wtedy Adam Potocki dla swojej ukochanej córki zrywał codziennie w ogrodzie pojedynczą, symboliczną różę i wstawiał ją do wazonu na stole w salonie.

Był to czas, gdy Róża mieszkała w dwóch znanych rezydencjach Potockich: zimą w pałacu Pod Baranami w centrum Krakowa, zaś latem we wspomnianym pałacu w Krzeszowicach, który do końca życia zapamiętała jako świat słońca, kwiatów i zabaw w ogrodzie.
Jako dziewczyna Róża była bardzo silna i sprawna. Z zapałem uprawiała gimnastykę oraz uczyła się fechtunku i jazdy konnej. Mówiono o niej „chłopak w spódnicy”. Doszła do takiej biegłości i dziarskości, że w wieku 16 lat podczas polowania na Ukrainie niczym nieustraszona amazonka postrzeliła wilka, zeskoczyła z konia i włożyła mu rękę do pyska. Wyczyn ten stał się rodzinną legendą.
Mając 18 lat Róża zaręczyła się z przystojnym kuzynem. Był to Władysław hr. Krasiński, syn jednego z trzech wielkich wieszczów romantyzmu - Zygmunta hr. Krasińskiego. Nastolatka kochała go już od wielu lat. Czuła się szczęśliwa i spełniona. Niestety, wkrótce po zaręczynach okazało się, że jej ukochany choruje na gruźlicę, która wówczas była nieuleczalna. Dziewczyna nie miała wątpliwości, że jej mariaż zakończy się katastrofą. Dlatego coraz częściej myślała o zerwaniu zaręczyn. Tak się jednak nie stało, bowiem do akcji wkroczył ojciec Róży. Rzekł krótko i stanowczo: „Dałaś słowo, a słowa się dotrzymuje”. To zdecydowało, że Róża stanęła z hr. Władysławem na ślubnym kobiercu.

Po ślubie młoda para zamieszkała w pałacu Krasińskich przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. W tym czasie autor „Nie-Boskiej komedii” już nie żył, zaś wdowa po nim, słynąca z urody Eliza z Branickich, poślubiła kuzyna zmarłego małżonka - Ludwika hr. Krasińskiego. Wkrótce Róża została matką trójki dzieci: Zofii, Adama i Elżbiety.

Niestety, postępująca choroba sprawiła, że jej mąż był w coraz gorszym stanie. Gasł w oczach. Gdy zmarł, Róża została sama z dziećmi. Obawiała się, że też mogą zachorować na suchoty. Dlatego - za radą znanego lekarza Tytusa Chałubińskiego - postanowiła przeprowadzić się do Zakopanego, które wtenczas były mało znaną wioską góralską. Zamieszkała w domku - jedynym murowanym w tej miejscowości - kupionym od miejscowego poczmistrza. Była to prawdziwa pustelnia, którą z czasem zaczęli odwiedzać luminarze sztuki i kultury - Wojciech Kossak, Henryk Sienkiewicz i Ignacy Paderewski, który dał tam jeden ze swoich pierwszych koncertów.

Kolejny przełom w życiu Róży nastąpił w czerwcu 1886 roku, kiedy została małżonką Edwarda hr. Raczyńskiego z Rogalina w Wielkopolsce, która to miejscowość słynęła z pięknego acz zaniedbanego pałacu i wiekowych dębów w parku. Dla każdego z małżonków było to drugie małżeństwo. Pierwszą wybranką hr. Edwarda była Marylka Krasińska, córka wieszcza Zygmunta, która swego męża zdobyła przebojem. Po prostu rzuciła mu się na szyję i wyznała swoją miłość.

Zaskoczony i oszołomiony hr. Edward nie potrafił się oprzeć i w końcu zdecydował się na ożenek, czego potem ciężko żałował. A to dlatego, że jego bogdanka miała poważne problemy natury psychicznej: od ataków histerii po manię prześladowczą. Na dodatek uzależniła się od morfiny. Dlatego życie hr. Edwarda seniora stało się kołem udręki. Aby przerwać tę gehennę, zamierzał na dłużej wyjechać za granicę, ale nie zdążył, ponieważ Marylka nagle zmarła.

Po okresie żałoby ożenił się po raz drugi. Róża i Edward Raczyńscy zamieszkali w Rogalinie. Majątek był w tak opłakanym stanie, że pałacowi groziła zagłada, a gospodarzom ruina finansowa. Tak się nie stało, bowiem energiczna Róża wzięła sprawy w swoje ręce i nie tylko uratowała Rogalin, ale doprowadziła do jego rozkwitu. Hr. Edward był wniebowzięty, bowiem z powodu napływu gotówki mógł się oddać swojej wielkiej i kosztownej pasji, czyli kolekcjonowaniu obrazów mistrzów krajowych i zagranicznych. Wkrótce stał się właścicielem doborowej, znanej w całej Polsce kolekcji, dla której wybudował specjalny pawilon.

Gdy wybuchła I wojna światowa Róża powitała ją z nadzieją, że - zgodnie z modlitwą Adama Mickiewicza o wojnę za wolność ludów - Polska wreszcie odzyska niepodległość. Wkrótce powstały Legiony Polskie. Po pewnym czasie panią na Rogalinie zaczęło nurtować pytanie: - Czy jej bliscy powinni do nich wstępować? Postanowiła, że informacji zasięgnie u źródła. Dlatego bez zapowiedzi zapukała do drzwi Józefa Piłsudskiego na kwaterze w Krakowie.

Zaskoczony gospodarz przyjął znaną hrabinę. Podczas rozmowy Róża dowiedziała się, że nastał czas, gdy ochotnicy powinni wstępować raczej nie do legionów, lecz do niedawno powstałej tajnej organizacji wojskowo-wywiadowczej POW. Ta szczera rozmowa zapoczątkowała długoletnią przyjaźń między Różą a Komendantem, z którym spotykała się, gdy został naczelnikiem państwa, a także po zamachu majowym.

Matka dwóch ambasadorów zaprzyjaźniła się też ze znaną poetką Kazimierą Iłłakowiczówną zwaną „Iłłą”, która była sekretarką w Ministerstwie Spraw Wojskowych kierowanym przez Piłsudskiego. Panie regularnie składały sobie wizyty i literatka była zdumiona znakomitą kondycją będącej już w podeszłym wieku arystokratki. A to dlatego, że pewnego dnia Róża zabrała z pałacu przy Krakowskim Przedmieściu wielki kosz jabłek, zaniosła do kamienicy przy ul. Szucha i zataszczyła na piąte piętro do mieszkania „Iłły”.

Pisarka była też zachwycona pałacem w Rogalinie - głównie zbrojownią, biblioteką i galerią obrazów, a także parkiem i ogrodem. To właśnie pod jednym z drzew, lipą, „Iłła” widziała Różę po raz ostatni. Potem dowiedziała się, że hrabina Raczyńska, czując się coraz gorzej, kazała się wyprowadzić na taras i stamtąd pożegnała wzrokiem swoją małą ojczyznę. Później już nie wychodziła ze swego pokoju. Pewnego poranka 88-letnia pani na Rogalinie została sama, gdyż wszystkim domownikom kazała iść do jadalni na śniadanie. Gdy wrócili, już nie żyła. Odruchowo spojrzeli na kalendarz. Był 21 sierpnia 1937 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki