- Matka i córka prawdopodobnie zginęły na skutek wysokich temperatur. Niemniej zaleciliśmy dodatkowe badania toksykologiczne, gdyż chcemy się upewnić, że w organizmie kobiety i dziecka nie było śladów trucizny ani środków psychotropowych - wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zgierzu. Śledczy przesłuchali już męża i ojca 28-latki, a także ich znajomych, sąsiadów i członków rodziny. Z ich ustaleń wynika, że tydzień przed tragedią, do której doszło w czwartek 14 marca w piętrowym domu jednorodzinnym przy ul. Zduńskiej w Zgierzu, kobieta przeszła załamanie nerwowe.
Depresję zauważył ojciec kobiety, który zaczął często do niej przyjeżdżać, a także jej 38-letni mąż, który dzień przed tragedią udał się z żoną do zgierskiej poradni psychologicznej. Niestety, późna pora sprawiła, że pani psycholog nie przyjęła pacjentki, która z mężem wróciła do domu.
Rankiem 14 marca doszło do tragedii. Gdy mąż udał się do pracy, 28-latka polała cieczą łatwopalną podłogę na parterze, na piętrze i w piwnicy, odkręciła kurki w kuchence gazowej i podpaliła. Wybuchł pożar, a w płomieniach zginęła matka i córka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?