Grzegorz Przemyk trochę jakby zamienił się w jeszcze jeden pomnik ofiar stanu wojennego. Ja jednak wciąż pamiętam tamte niepojęte relacje w telewizji, że z jakiegoś niejasnego powodu to sanitariusz miał śmiertelnie pobić maturzystę. Nikt w to nie wierzył, ale wtedy sprostowań nie było. Milicja robiła, co chciała i nie ponosiła za nic odpowiedzialności. Po 1989 roku zresztą też nie. Proces sprawców pobicia Grzegorza Przemyka kilkakrotnie wznawiano, ale ostatecznie nikt nie poszedł do więzienia. Jak nie uniewinnienie, to przedawnienie, jak nie przedawnienie, to stan zdrowia niepozwalający na odbycie kary. Itd.
I tu już chyba nic się nie zmieni. Ale może pewnego dnia na maturze z polskiego pojawi się temat poezji Grzegorza Przemyka. Mam do dziś numer podziemnego pisma literackiego "Kurs" z 1983 roku z informacją o zabójstwie młodego poety i jego wierszem "Jeśli przyjdziesz". Czasem do niego zaglądam i zastanawiam się, czy sam przepowiedział sobie los:
W dniu, w którym przyjdziesz po mnie
Nie umyję zębów
Nie będę musiał także zmieniać ubrania
Tylko buty włożę
Na długą drogę...
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?