Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyźni zamienieni w szpitalu nie dostaną odszkodowania

Agnieszka Jasińska
Grezgorz Gałasiński / archiwum
Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, że sprawa mężczyzn, którzy ponad 60 lat temu zostali zamienieni na porodówce w szpitalu w Sieradzu, jest przedawniona. Pod koniec lat 40. w sieradzkim szpitalu doszło do zamiany dzieci. Dwóch chłopców trafiło do obcych rodzin i tam się wychowało.

- Wyrok jest krzywdzący. To niedopuszczalne, żeby państwo, w którym doszło do zamiany dzieci w szpitalu, nie odpowiadało za szkodę - mówi mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz, reprezentująca przed sądem zamienione rodziny. - Nie może być bezkarności w tej kwestii. Badania DNA potwierdziły, że mężczyźni wychowali się w obcych dla siebie rodzinach.

Mecenas Wentlandt-Walkiewicz podkreśla, że doszło do błędu i powinny być za to konsekwencje.

- Przygotowuję odwołanie. Najpierw zwrócę się do Sądu Apelacyjnego. Jeśli ten zgodzi się z wyrokiem Sądu Okręgowego, wówczas pozostaje kasacja, a także skierowanie sprawy do Strasburga. To nie koniec tej sprawy. Zrobię wszystko, aby moi klienci otrzymali zadośćuczynienie - mówi mecenas Wentlandt-Walkiewicz. - Zaznaczam jednak, że żadne pieniądze nie zrekompensują rodzinom tego, co przeżyły w związku z zamianą w szpitalu. To nie pierwsza tego typu sprawa, którą prowadzę. Kilka zostało już pozytywnie zakończonych.

Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Łodzi w kwietniu ubiegłego roku. Zamienieni w szpitalu mężczyźni zażądali po 500 tys. zł zadośćuczynienia. O taką samą kwotę wystąpiła także młodsza siostra jednego z nich. Uzasadniała, że wychowywała się z obcym człowiekiem, a nie ze swoim bratem.

Pierwsza rozprawa odbyła się w grudniu ubiegłego roku. Toczyła się za zamkniętymi drzwiami, wyłączona została jawność procesu. Dla rodzin była to ogromna trauma i wielkie przeżycie.

Wojciech Murawski, reprezentujący Prokuratorię Generalną Skarbu Państwa, na pierwszej rozprawie zwrócił uwagę na przepisy, które obowiązywały w czasie, kiedy doszło do zamiany dzieci w sieradzkim szpitalu. Wówczas nie zasądzano zadośćuczynienia za takie błędy.

Do zamiany dzieci doszło w latach 40. Dwie kobiety trafiły w tym samym czasie na oddział ginekologiczny szpitala w Sieradzu. Nie znały się wcześniej. Obie urodziły zdrowych synów. Po kilku dniach wyszły ze szpitala z nie swoimi dziećmi.

"W wyniku niedopatrzenia personelu doszło do nieszczęśliwej zamiany dzieci" - czytamy w pozwie sądowym.

Jedna matka jeszcze w szpitalu zorientowała się, że coś jest nie tak. Jednak nikt nie chciał jej słuchać. "Zasugerowała położnej, że wydane jej przez personel dziecko nie przypomina biologicznego" - czytamy w pozwie.

Druga matka nie podzielała tych obaw. Powiedziała, że odebrane przez nią dziecko jest jej biologicznym. "Personel szpitala zlekceważył sugestię" - dowiadujemy się z pozwu.

Chłopcy dorastali. Nie byli jednak podobni ani do rodziców, ani do rodzeństwa.

"Dzieci podświadomie czuły, że znajdują się w nieodpowiedniej rodzinie, wśród obcych ludzi, z którymi poza wspólnym mieszkaniem nic ich nie łączy. Dlatego relacje zamienionych dzieci z rodzicami nie były do końca poprawne - czytamy dalej w pozwie. - Rodzeństwo nie żyło ze sobą tak jak w innych rodzinach".

Jeden z chłopców wychowywał się z młodszą siostrą. To dzięki niej prawda wyszła na jaw. Przez przypadek, podczas zabiegu medycznego, okazało się, że ona i brat, z którym się wychowuje, mają różne grupy krwi. W tym czasie telewizja donosiła o zamianach dzieci w szpitalach. Siostra zaczęła się czegoś domyślać. Zaczęła szukać chłopca, który w tym samym czasie urodził się w szpitalu. Odnalazła go.

W lipcu 2012 roku w Łodzi przeprowadzono badania DNA. Poddała się nim cała trójka. Badania potwierdziły wszystkie wątpliwości.

- Ujawnienie zamiany w szpitalu miało ogromny wpływ na życie moich klientów - podkreśla mecenas Wentlandt-Walkiewicz. - To było dla nich niewyobrażalne cierpienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki