Włos jeżył mi się na głowie, gdy podróżni wskakiwali do rozpędzającego się pociągu na dworcu Łódź Widzew. A wydawało mi się, że właśnie tam wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik. Przecież rozbudowany i zmodernizowany budynek dworca z parkingami i pętlą autobusową oddano do użytku równo rok temu. Niestety, ostatni rok zmarnowano. W efekcie, w poniedziałek podróżni z obłędem w oczach biegali po peronach. Żeby było jasne - tylko po dwóch peronach! I tak nikt nie wiedział, do którego pociągu ma wsiąść, bo nie słychać było zapowiedzi, a tłok w poczekalni uniemożliwił sprawdzenie tego w rozkładzie jazdy. To i tak lepiej, niż w holu głównym na Kaliskim, gdzie rano w ogóle godzin odjazdów pociągów do Warszawy nie było widać.
Na każdym dworcu wiele osób pytało mnie, który pociąg dokąd jedzie. Stałem na peronie i kierowałem podróżnymi. Na Widzewie pomagałem przenieść walizki przez przejścia między peronami, bo bagaże biegnących podróżnych klinowały się w "ślimaku", jaki trzeba pokonać, aby przejść z peronu na peron. Wielu zatęskniło za znienawidzoną kładką...
PKP uznały, że na dworcach było trochę zamieszania, ale przecież "nie od razu Kraków zbudowano". Tyle, że podróżni widzą to zupełnie inaczej...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?