Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto kobiet: piłkarze są tacy męscy...

Piotr Brzózka
Julita Czernecka
Julita Czernecka Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Z dr Julitą Czernecką, socjologiem z UŁ, rozmawia Piotr Brzózka.

W czerwcu Łódź zmieni się w "miasto kobiet", by panie miały co robić, gdy ich partnerzy będą oglądać mecze Euro 2012. Dobry pomysł?

Sama idea jest ciekawa. Jest skierowana do kobiet, ma integrować środowiska kobiece w różnych aspektach. Są festyny, targi, monodram i inne spotkania.

Czy takie postawienie sprawy nie jest, paradoksalnie, trochę seksistowskie? Przecież to jest utrwalanie stereotypów związanych z płcią. Mamy oto samców, którzy zajmują się swoją piłką, a w opozycji do nich stawiamy kobiety, które piłki nie lubią.

Jest to ciekawa alternatywa dla tego, co będzie się działo w świecie nie tylko męskim. Przecież kobiety są też kibicami. Utarło się może, że mniej kobiet kibicuje, bo pójście na mecz jest powszechnie uznane za dość niebezpieczne, kojarzy się z bijatykami, agresją. Ale jest wiele meczów, na które przychodzą całe rodziny, nie stoją "pod zegarem", tylko w bezpiecznych sektorach. Także na Euro przyjedzie dużo kobiet zainteresowanych futbolem. Oglądanie meczu to jest wydarzenie. Nawet jeśli kobieta się nie interesuje samym futbolem, to interesuje się samym widowiskiem, część przyznaje, że przyjemnie się ogląda przystojnych piłkarzy. Natomiast stereotypowo jest to sport męski. I oczywiście pewnie większość mężczyzn zasiądzie podczas Euro przed telewizorami. Z drugiej strony, nie wszyscy mężczyźni są kibicami...

Tym bardziej: dlaczego nazywa się Łódź miastem kobiet, stawiając akurat kobiecość w opozycji do zainteresowania piłką nożną?

Oczywiście, jest to pewien stereotyp, ale jednak ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jednak zdecydowanie więcej mężczyzn ogląda mecze, chodzi na stadiony. To widać gołym okiem, nie trzeba robić badań. Więc warto stworzyć alternatywę dla pań. Ale idea sięga głębiej. Myślę, że idea miasta kobiet jest na tyle ciekawa, że pochłonie panie na dłużej niż czas trwania mistrzostw.

Lubi Pani piłkę?

Lubię, ale głównie dla piłkarzy, którzy są po prostu męscy, dobrze zbudowani, wpisujący się w ten stereotypowy ideał męskości. Część pań naprawdę interesuje się tym sportem, pasjonuje wynikami. Na przykład mama Franciszka Smudy... Ale część rzeczywiście idzie na mecz, żeby fajnie spędzić czas albo pooglądać przystojnych mężczyzn. To są współcześni gladiatorzy, przystojni, dobrze zbudowani. -Bogowie stadionów, którym się oddaje hołdy. Oni walczą, a ludzie ich podziwiają. Powodów podziwu jest wiele, dla jednych są to umiejętności piłkarskie, dla innych to, że piłkarz jest mężczyzną z krwi i kości.

Nie jest to feministyczny pogląd.

Nie, to czysta biologia.

Czy w oglądaniu piłki przez mężczyzn jest coś złego? Kobiety często mają to za złe swoim partnerom.

Nie ma w tym nic złego. Jeżeli mówimy o oglądaniu piłki jako "sporcie kanapowym" to jest to jedna z form rozrywki biernej, która nie wymaga specjalnego zaangażowania, nie licząc kupna piwa czy chipsów oraz zaproszenia kolegów. Ale spędzanie czasu z kumplami, dzielenie entuzjazmu to nic złego. To forma spędzania czasu wolnego

Ale kobiety mają o to pretensje.

Wszystko zależy od proporcji, od tego czy są normalnie wypełniane obowiązki domowe. W związku każdy powinien mieć przestrzeń dla swoich zainteresowań. Żeby związek dobrze funkcjonował, partnerzy nie mogą się na sobie uwiesić. Każdy, oprócz wspólnej przestrzeni, powinien mieć własne pasje. Możne je oczywiście dzielić, ale można mieć odmienne i trzeba je wzajemnie uszanować. Igrzyska czy mistrzostwa w piłce nożne odbywają się nie raz na miesiąc, tylko raz na kilka lat.

Często słyszymy argument, że na czas mistrzostw kobiety tracą swoich mężczyzn. Czy to nie jest już przesada?

To jest kwestia bardzo indywidualna. Większość panów nie bierze urlopów na czas mistrzostw, więc normalnie chodzi do pracy. Dużą część pozostałego czasu wolnego poświęcają piłce, a przecież jednocześnie pozostają mężami czy ojcami - na to zostaje mniej czasu niż zazwyczaj. Ale jeśli w związku wszystko dobrze funkcjonuje, to udaje się ten kawałek przestrzeni dla siebie wygospodarować. Pretensje do partnera o to, że poświęca dwa czy trzy tygodnie na piłkę, pojawiają się wtedy, gdy związek nie funkcjonuje dobrze.

W sporcie mamy podziały ze względu na płeć. Piłkę męską i kobiecą, biegi męskie i kobiece itd. Czy wyobraża sobie Pani, że w przyszłości takie podziały zanikną i w jednej drużynie kobiety wybiegną z mężczyznami?

Nie do końca sobie to wyobrażam. Kobiety, ze względu na uwarunkowania biologiczne, jednak są słabsze fizycznie. Nie mogą uzyskać takich wyników w biegu czy w skoku jak mężczyźni - wyżsi, tężsi, inaczej zbudowani. Popieramy ideę różnorodności również w sporcie - mamy np. tenisistkę stołową, która nie ma dłoni, a bierze udział w olimpiadach dla pełnosprawnych - ale jeśli chodzi o płeć, to uwarunkowania biologiczne nie będą mogły zostać zniwelowane. Gdyby jednak ktoś stworzył drużynę damsko-męską, to jestem ciekawa, co na to panowie. Szczególnie że jest coraz więcej fanów futbolu damskiego, dziewczyny ponoć grają bardzo agresywnie. Mężczyźni mówią czasem, że w pracy bardzo atrakcyjne koleżanki ich rozpraszają. Z przymrużeniem oka można stwierdzić, że gdyby bardzo atrakcyjna i dobrze broniąca dziewczyna stała na bramce, nie wiem czy mężczyzna strzeliłby gola. Ale to byłby już problem panów.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki