Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Marzec: "Bliskość Warszawy i Modlina nie powinna przeszkadzać Lublinkowi"

Rozm. Agnieszka Jasińska
Michał Marzec: Musimy pracować nad wizerunkiem lotniska
Michał Marzec: Musimy pracować nad wizerunkiem lotniska Krzysztof Szymczak
Z Michałem Marcem, prezesem łódzkiego lotniska, rozmawia Agnieszka Jasińska.

Ryanair świętował w Łodzi 40-milionowego pasażera w Polsce. Przedstawiciele linii powiedzieli, że Lublinek to dla nich stategiczny port. Co Pan na to?

Na pewno jest w tym trochę kurtuazji. Jednak świętowanie 40-milionowego pasażera w Łodzi jest ważnym sygnałem ze strony Ryanaira, ważniejszym niż te kurtuazyjne stwierdzenia. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że to ważne miejsce dla Ryanaira. Zarówno potencjał miasta jak i regionu absolutnie uzasadniają większą obecność przewoźników na naszym lotnisku. Nie jest tajemnicą, że rozmawiamy z Ryanairem. Przedstawiciele linii potwierdzili, że z ich strony rozmowy są bardzo poważnie traktowane. Mam nadzieję, że niedługo uda się zaoferować naszym pasażerom dodatkowe częstotliwości połączeń bądź nowe loty.

O jakich kierunkach rozmawiacie?
To w większości zależy od przewoźnika. On jest w stanie ocenić, które kierunki z jego punktu widzenia będą opłacalne. W tej chwili zmienia się struktura ich pasażerów. Zacznają dominować osoby odwiedzające rodziny za granicą, a nie takie, które wyjeżdżają do pracy. Natomiast nie tylko Ryanair, ale też inni przewoźnicy, również tani, zaczynają uruchamiać kierunki tzw. wakacyjne. Zaczynają latać do Grecji, do południowych Włoch czy Hiszpanii. I być może jeden z takich kierunków będzie uruchomiony z Łodzi. Ale to decyzja przewoźnika i on podejmie decyzję.

Rozpętała się ostatnio dyskusja o tym, że województwo powinno zwiększyć udziały na łódzkim lotnisku...

Ja już wyraziłem swoje stanowisko na ten temat kilka miesięcy temu. Patrząc na to jak sprawa wygląda w innych regionach i portach, uważam, że jesteśmy lotniskiem regionalnym i rola regionu zarówno jeśli chodzi o pasażerów jak i o biznes, który przylatuje do Łodzi jest bardzo duża na łódzkim lotnisku. Optymalne zaangażowanie województwa - jak to średnio wygląda w Polsce - to nie kilka, ale kilkadziesiąt procent. To się też przekłada na znaną nam do tej pory strukturę pasażerów, gdzie około 30 proc. jest z regionu łódzkiego. Myślę też, że takie zaangażowanie dałoby nam też dodatkowy argument w rozmowach z przewoźnikami. Wsparcie nie tylko głównego miasta, stolicy regionu, ale również samego regionu jest bardzo istotne. Widzę jak wykorzystują to koledzy z innych portów. Na wielu targach, które są organizowane między liniami lotniczymi a portami są obecne samorządy w większości wojewódzkie i przedstawiciele na poziomie zarządów urzędów marszałkowskich. Ostatnio takie targi odbyły się w Szkocji i tam całe stoisko portu lotniczego w Lublinie było stoiskiem województwa lubelskiego. Był również wicemarszałek województwa małopolskiego na stoisku, które miał port lotniczy w Krakowie. To potwierdza, że wsparcie ze strony samorządu wojewódzkiego bardzo pomaga w rozwoju.

Marszałek województwa łódzkiego zapowiedział, że rozważy sposób wsparcia lotniska przy konstruowaniu przyszłorocznego budżetu. W ocenie urzędu marszałkowskiego wartym wsparcia byłby program promocji połączeń z kilkumilionowym rocznym budżetem, zaplanowanym na okres kilku lat...

To dla nas bardzo ważna deklaracja. W tej chwili w Łodzi, gdzie mamy za sobą dwa bardzo trudne lata, musimy odbudować postrzeganie lotniska zarówno przez przewoźników jak i przez pasażerów oraz mieszkańców. Takie wsparcie marketingowe jest niezbędne. Ważne są też takie imprezy jak świętowanie 40-milionowego pasażera Ryanair. To się potem przekłada na pieniądze.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zarządza Pan lotniskiem już prawie rok. Jak ocenia Pan ten czas?

Szczerze wierzę w Łódź i jej potencjał. Wcześniej pracowałem na stanowiskach, które umożliwiały mi przegląd tego, co się dzieje na polskim rynku lotniczymi. Nie widzę powodu, dla którego w Łodzi być inaczej niż w innych portach. Bliskość Warszawy i Modlina nie mają tu zasadniczego znaczenia. Oczywiście nie można tego pominąć. Ale na pewno odległość nie jest tym, co decyduje o rozwoju transportu lotniczego. Lotniska z punktu widzenia organizacyjnego czy też działań operacyjnych osiągnęły w Polsce bardzo dobry standard europejski, na pewno wyższy niż średni światowy i już niewiele trzeba poprawiać. Natomiast jest wiele do zrobienia w Łodzi jeśli chodzi o kontakty z liniami, o marketing, o poszukiwanie nowych przewoźników. Tutaj potencjał Łodzi i regionu jest kluczowy z mojego punktu widzenia i przy wsparciu właścicieli jesteśmy w stanie osiągnąć swoje cele. To jednak wymaga czasu. W tej branży wszystkie decyzje sąpodejmowane z minimum rocznym wyprzedzeniem. My rozmawiamy już o czarterach w przyszłym roku, ponieważ decyzje w sprawie tegorocznych zapadły rok temu. Rozmawiamy teraz też o tym jakie połączenia mogą pojawić się od lata 2016 i od zimy 2016/2017. Jestem optymistą i uważam, że uda się w najbliższym czasie zaproponować nowe połączenia. Podejmujemy dopuszczane prawem działania do zachęcania przewoźników do uruchamiania ich z Łodzi. Zakładam, że są to działania tymczasowe, które pozwolą przełamać wstępny brak zaufania do naszego potencjału. A potem już sam rynek przekona przewoźników do zwiększania obecności w Łodzi.

Jak ocenia Pan swoich poprzedników? Ireneusz Jabłoński, wiceprezydent Łodzi, bardzo negatywnie się o nich wyraził...

Jestem daleki od osądzania kogokolwiek. Niech to robią właściciele. Wszedłem w istniejącą organizację i nie chciałbym tego komentować. Co do znaczenia lotniska, to warto podkreślić, żeLublinek jest jednym z ośmiu portów w Polsce zakwalifikowanych dotranseuropejskiej sieci transportowej. Nie wszystkie lotniska w kraju są w tej sieci. Ktoś, kto ze strategicznego punktu widzenia ocenia w UE przydatność infrastruktury transportowej, uznał, że Lublinek jest potrzebny w Łodzi i regionie. Firma jest niestety w trudnej sytuacji finansowej. Ostatnie lata doprowadziły do tego, że mamy z tym problem i to trzeba ustabilizować.

Co trzeba poprawić na Lublinku?

Cały czas musimy pracować nad wizerunkiem. Uważam, że jednym z podstawowych problemów lotniska jest niewspółmiernie małe zainteresowanie mieszkańców. Łódź i region ma taki potencjał, który powinien generować dużo większą liczbę pasażerów. Niestety, ostatnie lata spowodowały ograniczenie tego zaufania. To masa krytyczna, którą trzeba przekroczyć. W innych portach jest tak, że nawet jeżeli jakiegoś połączenia nie ma, to pasażerowie zanim zdecydują się na jazdę samochodem do innego województwa, najpierw przyjdą na swoje lotnisko i sprawdzą czy na pewno muszą. Musimy mówić, że mamy połączenia, że latają od nas pasażerowie, że kilkaset tysięcy osób rocznie korzysta z lotniska i są zadowoleni. Zadowoleni są też przewoźnicy, co było widać w ubiegłym tygodniu podczas świętowania z Ryanairem. To najważniejszy cel dla nas. Musimy uświadomić łodzianom, że z Łodzi można latać. Temu bardzo dobrze służy połączenie z Monachium i Amsterdamem. Być może będziemy tu wprowadzać modyfikację godzin, bo mamy sygnały od pasażerów, że przydałyby się. Może pojawią się inne destynacje. Lot do Monachium linią sieciową, jaką jest Adria na jednym bilecie to bardzo dobry produkt i świetne połączenie. Mieszkańcy naszego regionu z żadnego portu nie polecą w świat tak korzystnie pod względem czasowym i finansowym jak z Łodzi przez Monachium. W Łodzi oficjalnie dopuszczamy przybycie pasażera do 30 minut przed odlotem. Na innych lotniskach jest to 40 minut czy nawet 2 godziny. To ważne w biznesie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czy oprócz Ryanaira, możemy spodziewać się nowych połączeń z Łodzi także u innych przewoźników?

Tak, ale jest to perspektywa kilkunastu miesięcy. Tak jak powiedziałem wcześniej, z takim wyprzedzeniem planowane są połączenia. To jeszcze nie jest przesądzone. Jest też szansa na pozyskanie nowego przewoźnika. Nie będę jednak zdradzać szczegółów. To jest przywilej linii lotniczych, by ogłaszać nowe połączenia.

Czy jest Pan zadowolony z czarterów z Łodzi?

W tym roku wreszcie udało się uruchomić Korfu. To połączenie było planowane w poprzednich latach, ale nie dochodziło do skutku. Cieszymy się, że wreszcie wystartowało. W tym roku chcemy rozszerzyć także promocję czarterów. Łodzianie mogą nie wiedzieć, że na wakacje można polecieć z Łodzi. Także biura podróży nie do końca chcą wierzyć w sukces lotów z Łodzi. Pokutuje pogląd, że ceny u nas są wyższe. Ja mam jednak zapewnienie organizatorów wycieczek, że ceny z każdego miejsca w Polsce są takie same. Wszystko jest kwestią przekonania firm sprzedających wyjazdy, że lepiej latać z Łodzi.

Czy Łódź potrzebuje połączeń z Warszawą?

Nie, przy takiej sieci dróg nie jest to potrzebne.

Jak układa się Pana współpraca z urzędem miasta?

Kilka razy spotkałem się z prezydent Hanną Zdanowską. To co się w tej chwili dzieje, czyli wsparcie miasta i zwiększające się zainteresowanie urzędu marszałkowskiego jest efektem tych rozmówi i spotkań. Rozmawiałem zarówno z zarządem miasta, jak i marszałkiem województwa. Przedstawiłem moje rozpoznanie tematu i wskazałem ewentualne kroki i warianty, które można realizować.

Jakich statystyk spodziewa się Pan na koniec roku?

Zakładamy spokojny wzrost na poziomie kilkunastu procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Liczymy na to, że w kolejnych latach będzie podobnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki