Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Modlin a sprawa łódzka

Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial, wydawcą czasopisma "Liberte"
Błażej Lenkowski jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial, wydawcą czasopisma "Liberte" DziennikŁódzki/archiwum
W złym guście jest cieszyć się z niepowodzeń innych, ale czasami trzeba dobre wychowanie odłożyć na bok i głośno mówić o rzeczywistości. W imię własnego interesu, ale też interesu dziesiątków tysięcy pasażerów lotniczych w Polsce należy powiedzieć otwarcie, że lotnisko w Modlinie k. Nowego Dworu Mazowieckiego od początku było inwestycją nieprzemyślaną i błędną ze strategicznego oraz geograficznego punktu widzenia.

Jego położenie jest też, rzecz jasna, skrajnie niekorzystne, biorąc pod uwagę interes Łodzi, ponieważ spycha nasze miasto w kierunku miasta peryferyjnego. Jeśli do tego dochodzą tak rażące błędy w wykonaniu projektu, jakie poznajemy w ostatnich tygodniach, wniosek i przekaz z naszej strony powinien być jeden: latajcie z Łodzi!

Daleko z Warszawy, Łodzi i Poznania

Budowa małego lotniska na północ od Warszawy od początku wydawała się pomysłem cokolwiek dziwnym. Lokalizacja ta nie dawała dobrej możliwości skomunikowania tego portu z leżącą na południowy zachód od Warszawy Łodzią czy jeszcze dalej na zachodzie z Poznaniem. Jest to więc port budowany typowo i jedynie dla Warszawy, z tym jednak zastrzeżeniem, że ze stolicy również dojechać tam wcale nie jest łatwo, czego doświadczają na własnej skórze tysiące pasażerów.

Co więcej, ten port nie daje Polsce żadnej nowej przewagi konkurencyjnej. To małe lotnisko, które w żaden sposób nie może liczyć na konkurowanie z wielkimi portami lotniczymi w Berlinie czy Monachium. Z powodzeniem można powiedzieć, że ruch, który przechodzi przez Modlin, był do udźwignięcia przez port Chopina w Warszawie czy nasz łódzki Lublinek. Gdzie więc racjonalność gospodarowania publicznymi środkami?

Wróg nic nie widział we mgle, piloci też nie

Na tym jednak nie koniec paradoksów na temat kuriozalnego lotniska w Modlinie. Trzeba mistrzostwa świata, aby wybudować lotnisko w jednym z najbardziej znanych z zamglenia terenów w Polsce, w miejscu, gdzie zlewają się dwie wielkie rzeki: Wisła i Narew. W miejscu, w którym od setek lat budowano trudne do zdobycia twierdze, które spowite w mgłach, pośród bagien kapitalnie nadawały się do obrony. Napastnicy niewiele widzieli. Niewiele widzą też piloci samolotów lądujących w Modlinie.

Efektem są powtarzające się awaryjne lądowania w Warszawie lub w Łodzi, albo w jeszcze odleglejszych portach lotniczych, ku wściekłości pasażerów i samych linii lotniczych. Źle zbudowane lotnisko nie ma nawet zamontowanego bezpiecznego systemu naprowadzania samolotów, co wydaje się być już naprawdę skrajnie niebezpieczne. To trochę tak, jakbyśmy czekali na kolejne powietrzne nieszczęście z udziałem Polaków.

Lotnisko warte kruszącego się pasa startowego

Niedawno okazało się też, że jakość wykonania lotniska jest równie fatalna, jak jego położenie. Nie dość, że wszystko topornie wykonane, to teraz okazało się, że kruszeje beton z pasa startowego. Jego kawałki mogą dostać się do silnika odrzutowca i spowodować katastrofę lotniczą. W tym miejscu wypada podziękować naszym decydentom w Warszawie, że od lat nie potrafią zmienić fatalnych przepisów dotyczących przetargów w Polsce.

Trzeba skończyć z mitem najniższej ceny, jako decydującego kryterium przy wyborze ofert w przetargach. W efekcie budujemy byle jak, firmy budowlane stosują najtańsze materiały i finalnie mamy właśnie taki prezent jak port lotniczy w Modlinie. Nietrwałą i niebezpieczną chałę. Chałę w dodatku fatalnie skomunikowaną z centrum Warszawy. Do wyboru mamy albo bardzo drogie busy, albo przesiadkę i pobyt na obrzydliwej miejscowej stacji kolejowej. Warto też podkreślić, że podróż pociągiem z Modlina do Warszawy (i dojazd na ową stację PKP z lotniska) zajmuje prawie tyle czasu co podróż pociągiem z Łodzi do Warszawy!

Lepiej latać z Lublinka niż z Modlina

Cała sytuacja jest więc dużą szansą dla Łodzi. To teraz należy pokazać, że podróż z Lublinka do centrum Warszawy wcale nie jest dużo dłuższa niż z Modlina. Tymczasem jest u nas bezpieczniej i bardziej przewidywalnie. Może to też idealny czas na rozmowy z różnymi przewoźnikami i przekonywanie ich do lotniska Reymonta? Wykorzystywanie momentu i sytuacji jest niezwykle ważne. Teraz to Łódź ma właśnie tę szansę.

Uważam, że to również dobry moment na powrót do dyskusji o idei budowy wielkiego portu lotniczego w połowie drogi między Łodzią a Warszawą, który mógłby stanowić w przyszłości konkurencję dla wielkich lotnisk Europy Zachodniej, przede wszystkim Niemiec, jak również zwornik budowy warszawsko-łódzkiego duopolis. Warto wyciągać wnioski z porażek.

Błażej Lenkowski

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki