Momenty były. Zwycięstwo ŁKS Commercecon też jest. Teraz czas na Ligę Mistrzyń

- Na parkiecie nie będzie miejsca na sentymenty - zapewniał przed piątkowym meczem trener ŁKS Marek Solarewicz, który w ekipie z Dolnego Śląska w przeszłości przecież pracował. Jak powiedział, tak zrobił. W środę mistrzynie Polski odprawiły z kwitkiem Radomkę Radom zamykając rywalizację w trzech zaledwie setach. W piątek tak łatwo nie było, ale koniec końców komplet punktów został w mieście włókniarzy.

Podopieczne trenera Wojciecha Kurczyńskiego w obecnym sezonie zdołały pokonać tylko outsidera czyli Wisłę Warszawa, a w czterech pozostałych meczach „urwały” zaledwie jednego seta BKS-owi Stali Bielsko-Biała. W Łodzi wymianę „punkt za punkt” prowadziły już w pierwszym secie, choć akurat w końcówce tej części zawodów mistrzynie Polski zdołały „odskoczyć” na trzy „oczka” i sprawę doprowadziły do szczęśliwego końca.

Kropkę nad „i” w pierwszym secie postawiła udanym blokiem najskuteczniejsza w zespole gospodyń Joanna Pacak, która boleśnie „kąsała” wrocławianki także na początku drugiej partii. Nie znaczy to bynajmniej, że łodzianki miały wszystko pod kontrolą. Przyjezdne nieźle spisywały się w obronie, a że ŁKS Commercecon miał problemy z przyjęciem i rozegraniem, w dodatku brakowało „wiewiórom” dynamiki, po ataku Natalii Murek to zespół #Volley Wrocław objął prowadzenie (15:14) i nieoczekiwanie przejął inicjatywę.

Łodzianki grały w tym momencie bardzo nerwowo, co za tym idzie popełniały błędy, więc górą w drugiej odsłonie piątkowego starcia okazały się niezwykle zdeterminowane wrocławianki. Duże kłopoty sprawiła ekipa z Dolnego Śląska ełkaesiankom także na początku trzeciego seta. Kiedy Katarina Lazović udanie zakończyła atak i ŁKS Commercecon prowadził 7:5, wydawało się, że podopieczne trenera Marka Solarewicza za chwilę uporządkują grę. Nic z tego, pięć kolejnych piłek wygrały przyjezdne i „wiewióry” znów zostały przygwożdżone do ściany.

Szczęście w nieszczęściu miejscowe nie załamały rąk i chociaż nadal zawodziło w drużynie mistrzyń Polski rozegranie (słabe zawody Evy Mori, niewiele pomogła Nicole Edelman) indywidualnymi umiejętnościami, a to Joanny Pacak, a to Katariny Lazović, a to świetnie dysponowanej Izabeli Kowalińskiej, ŁKS odrobił straty, a potem objął prowadzenie (19:15). W końcówce tej części łodzianki poprawiły grę blokiem i także dzięki temu przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Początek czwartego seta toczył się do pewnego momentu pod dyktando drużyny trenera Wojciecha Kurczyńskiego. Po ataku Kingi Kasprzak #Volley Wrocław prowadził 9:8, dwie minuty później ta przewaga wrocławianek wzrosła nawet do trzech punktów i trener Marek Solarewicz ratował sytuację przerwą techniczną. Pomogło, bo wrocławianki zaczęły popełniać proste błędy, ŁKS Commercecon potrafił je wykorzystać i m.in. za sprawą skutecznej tak w ofensywie, jak i defensywie Izabeli Kowalińskiej szybko doprowadził do remisu. W końcówce tej odsłony to on rozdawał karty.

Dwudziesty trzeci punkt sprytną kiwką zdobyła Eva Mori (niewiele tego typu zagrań wychodziło w piątek Słowence), z kolei piłka meczowa, a potem zwycięski punkt to zasługa najlepszej obok Joanny Pacak zawodniczki na parkiecie czyli Izabeli Kowalińskiej. Kapitan nie zawiodła, ŁKS wygrał drugi mecz z rzędu.

W najbliższy wtorek siatkarki ŁKS Commercecon rozpoczną zmagania w Lidze Mistrzyń. Pierwszym rywalem łodzianek będzie niemiecki Allianz MTV Stuttgart. Początek o godz. 18.

5. kolejka Ligi Siatkówki Kobiet
ŁKS Commercecon – #Volley Wrocław 3:1 (25:22, 21:25, 25:20, 25:20)
MVP spotkania: Joanna Pacak
ŁKS Commercecon: Eva Mori 4, Monika Bociek 5, Aleksandra Wójcik 9, Katarina Lazović 14, Klaudia Alagierska 2, Joanna Pacak 19, Krystyna Strasz i Anna Korabiec (libero) oraz Izabela Kowalińska 17, Nicole Edelman, Ewa Kwiatkowska. Trener Marek Solarewicz.