Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo na Składowej w Łodzi. 13 lat więzienia dla zleceniodawcy

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
53-letni biznesmen Piotr L. został skazany na 13 lat więzienia za to, że zlecił zabicie 32-letniego Konrada P., niedoszłego męża swojej córki.

To jedna z najgłośniejszych afer kryminalnych w Łodzi i regionie. Chodzi o pamiętne zabójstwo jesienią 2007 roku, kiedy to w klatce schodowej kamienicy przy ul. Składowej w centrum Łodzi został zamordowany przez wynajętych killerów Konrad P.

Ich robota była profesjonalna. Jeden bandyta został w aucie, a drugi podszedł do 32-latka, oznajmił, że jest oficerem CBŚ, spytał o nazwisko i upewniwszy się, z kim ma do czynienia, oddał dwa strzały z pistoletu: w głowę i plecy. Konrad P. nie miał szans na przeżycie.

W sprawie tego mordu Sąd Okręgowy w Łodzi skazał: na 15 lat więzienia, za podżeganie do zabójstwa, biznesmena Piotra L., na 25 lat Tadeusza B., który strzelał do ofiary, na 15 lat Wiesława J., który mu towarzyszył i na 15 lat Eugeniusza W., który był pośrednikiem między przedsiębiorcą a płatnymi zabójcami. Według śledczych, biznesmen za zabicie narzeczonego swojej córki miał zapłacić 160 tys. zł.

Wyrok nie był prawomocny, więc sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Łodzi, który obniżył wyrok Piotrowi L. z 15 do 13 lat więzienia. A to dlatego, że nie zgodził się z tezą sądu niższej instancji, iż Piotr L. działał z zemsty, przez co kierował się motywacją zasługującą na szczególne potępienie. Kary dla pozostałych oskarżonych zostały utrzymane.

- Mamy do czynienia ze sprawą głośną i skomplikowaną. Początkowo oskarżony podżegał do pobicia Konrada P., a potem do zabicia. I swój cel osiągnął. Znalazł się on w sytuacji specyficznej. Córka, którą jako ojciec bardzo kochał, spotkała na swej drodze niewłaściwego człowieka. I Piotr L. postanowił rozwiązać ten problem. Zdaniem sądu nie była to zemsta, lecz niewłaściwa reakcja na problem - stwierdził sędzia Piotr Feliniak uzasadniając ówczesny wyrok.

Obrońcy biznesmena nie złożyli broni i skierowali skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego w Warszawie, który uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Stąd kolejny proces w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi, podczas którego prokurator Mirosław Mospinek domagał się dla oskarżonego utrzymania kary 13 lat więzienia, natomiast obrońcy 53-latka wnioskowali o możliwie jak najbardziej łagodny wyrok. Ten zaś zapadł wczoraj i jest prawomocny.

Uzasadniając go sędzia Barbara Augustyniak stwierdziła: -Było to podżeganie do zabójstwa. Sąd Okręgowy prawidłowo ustalił wszystkie aspekty tej sprawy oraz wziął pod uwagę wszystkie okoliczności: zarówno te, które przemawiały na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego. Gdyby nie jego zachowanie, do tragedii z 2007 roku by nie doszło.

Czy znów w tej sprawie będzie skarga kasacyjna?

- Poczekam na pisemne uzasadnienie wyroku i wtedy zostanie podjęta decyzja w sprawie kasacji - powiedział nam obrońca skazanego, adwokat Bartosz Tiutiunik.

Piotr L. stawił się na ogłoszenie wyroku. W tym procesie odwoławczym odpowiadał z wolnej stopy. A to dlatego, że na początku tego roku został zwolniony z zakładu karnego, w którym przebywał od jesieni 2008 roku, a więc ponad siedem lat, czyli przeszło połowę kary orzeczonej przez Sąd Apelacyjny.

- Pan Piotr L. otrzymał przerwę w odbywaniu kary - wyjaśnia mecenas Tiutiunik.

Decyzję w tej sprawie podjął Sąd Okręgowy w Elblągu, a to dlatego, gdyż oskarżony był osadzony w Zakładzie Karnym w Iławie. Czy skazany wczoraj prawomocnie Piotr L. wróci za kraty?

- Na tym etapie nie ma podstaw formalnych do zastosowania aresztu - twierdzi jego obrońca.

Killer jako... oficer CBŚ

Z ustaleń śledczych wynika, że Konrad P. i córka biznesmena przyjaźnili się od 2006 roku. Rodzice dziewczyny nie aprobowali tego związku, dlatego dochodziło do konfliktów. W połowie 2007 r. biznesmen poprosił Eugeniusza W., by znalazł kogoś, kto sprawi, że Konrad „odczepi się” od dziewczyny. Za wykonanie zlecenia miał zapłacić 160 tys. zł. Najpierw miało to być pobicie, a potem zabójstwo. Eugeniusz W. wynajął dwóch płatnych zabójców, którym przekazał 30 tys. zł zaliczki. Killerzy ociągali się z wykonaniem zadania, dlatego przedsiębiorca miał im zagrozić, że jeśli do końca listopada 2007 roku nie załatwią sprawy, będą musieli oddać zaliczkę. Do egzekucji doszło 30 listopada przy ul. Składowej. Według prokuratury, Konrad P. wszedł do kamienicy, w której mieszkały jego siostra i matka. W pobliżu budynku stał czerwony opel. Za kierownicą siedział Wiesław J. , a obok Tadeusz B., który na widok Konrada P. wysiadł i poszedł za nim do budynku. Wkrótce wrócił, oznajmił, że „jest już dobrze” i kazał jechać. Nazajutrz Tadeusz B. miał opowiedzieć wspólnikowi, jak podając się za oficera CBŚ zastrzelił 32-latka. Oskarżonych zatrzymano jesienią 2008 roku. Zleceniodawca został ujęty na warszawskim lotnisku Okęcie, gdy wracał z podróży zagranicznej.

Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiemu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki