Otóż Marek Siwiec to wybitny polityk lewicy, były minister prezydenta Kwaśniewskiego. W historii III RP zabłysnął dwa razy. Raz, kiedy po wyjściu z prezydenckiego helikoptera nakreślił w powietrzu znak krzyża, a następnie pocałował ziemię kaliską. Drugi raz było o nim głośno, kiedy pewien biznesmen pożyczył mu samochód wart 300 tysięcy i ktoś ten samochód ukradł.
Na szczęście tym biznesmenem był nie byle kto, tylko Włodzimierz Wapiński - przyjaciel Marka Siwca, prezydenta Kwaśniewskiego i ministra gospodarki Wiesława Kaczmarka. Tenże Wapiński ze spółką budował nam za rządów SLD fabrykę frakcjonowania osocza krwi. Ponieważ spółka nie miała pieniędzy, wspomogła się kredytem bankowym, a ten kredyt poręczył lewicowy rząd po pozytywnym zaopiniowaniu wniosku przez ministra Wiesława Kaczmarka.
Potem jakoś tak się stało, że fabryki nie zbudowali, dolary z kredytu się rozpłynęły, jak to przy takiej inwestycji. Podobno jeszcze na dodatek jakieś papiery zginęły czy zostały zniszczone. I szukaj wiatru w polu... Więc spłaciliśmy te marne 21 milionów dolarów z odsetkami.
Przepraszam, że tak mi zeszło z tematu o polityku lewicy Marku Siwcu. Może o Marku Siwcu napiszę przy innej okazji.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?