Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Możemy uczyć się od Estonii, jak wprowadzać technologie informatyczne do administracji

Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial (Liberte, Szósta Dzielnica, 4liberty.eu)
Błażej Lenkowski jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial (Liberte, Szósta Dzielnica, 4liberty.eu) DziennikŁódzki/archiwum
W tym tygodniu raz jeszcze chciałbym wrócić do swoich przemyśleń z niedawnej wizyty w Tallinnie. Estonia jest prawdziwym europejskim liderem rozwiązań e-goverment, czyli stosowania technologii informatycznych w administracji publicznej. Warto przyglądać się dobrze zorganizowanym Estończykom, nawet jeśli skala problemów u nich i u nas jest nieporównywalna.

Całą Estonię zamieszkuje niecałe 1,5 miliona osób, czyli mniej niż Warszawę, a Tallin z 400 tysiącami mieszkańców jest miastem znacząco mniejszym od naszej Łodzi. Dlatego też wprowadzanie w życie procedur e-goverment w Estonii jest znacząco prostsze niż w Polsce i ich władze skutecznie czynią to od wielu lat. Dwa sztandarowe przykłady jak można ułatwić życie obywatelom i przyspieszyć biurokratyczne procedury dotyczą służby zdrowia i uczestnictwa w powszechnych wyborach.

E-voting to idea dobrze w Polsce znana. Pozwala na głosowanie w wyborach powszechnych bez wychodzenia z domu. To ogromne ułatwienie dla wszystkich osób chorych, niepełnosprawnych, a także najzwyczajniej w świecie leniwych. System estoński polega na przydzieleniu obywatelom specjalnych kart ID i kodów, za pomocą których można głosować.

W Polsce podnoszony jest przede wszystkim problem skali kosztów tego projektu (po prostu mamy nieporównywalnie więcej wyborców niż Estonia) oraz ewentualnych zabezpieczeń systemu. O ten drugi czynnik specjalnie bym się nie martwił. Zabezpieczenia można ulepszać. Koszty są realnym problemem, ale chyba czas najwyższy stworzyć mieszany system finansowania tego przedsięwzięcia, który upowszechni możliwość partycypacji w wyborach również w naszym kraju.

W Estonii wprowadzono również skuteczny scentralizowany system elektronicznej karty pacjenta oraz elektronicznych recept. Polega on na tym, że wszystkie dane o chorobach i leczeniu pacjenta rejestrowane są w centralnej bazie danych, do których dostęp ma każdy lekarz i każdy szpital. Łatwo wyobrazić sobie o ile taka baza może przyspieszyć procedury leczenia, nie mówiąc o wielu uratowanych życiach ludzkich, dzięki temu, że lekarz błyskawicznie może mieć dostęp do całej historii leczenie pacjenta, historii chorób i podawanych leków. Bazę taką można też wykorzystać do przyspieszenia procedur w leczeniu. Wraz z nią wprowadzić przecież można tzw. elektroniczne skierowanie od lekarza rodzinnego do lekarza specjalisty.

Dziś wciąż de facto analogowy, niescentralizowany system powoduje, że okupujemy korytarze lekarzy pierwszego kontaktu, marnując również ich czas, który mogliby poświęcić dla tych pacjentów, którzy naprawdę tego potrzebują. Warto też zapytać czy ten system sprzyja efektywnemu wydawaniu środków przez NFZ. Scentralizowana baza wiedzy o pacjencie oraz elektroniczne skierowania od lekarza pierwszego kontaktu sprawiłyby, że cały proces będzie o wiele szybszy.

W Estonii sprzyja temu również elektroniczna recepta, którą po pierwsze często można otrzymać od lekarza online, a po drugie jest ona stale obecna w systemie. Może więc być zrealizowana w każdej aptece na terenie kraju, która ma dostęp do centralnej bazy danych. System wyklucza będące zmorą pacjentów w Polsce, błędy lekarzy, którzy w pośpiechu zapominają przystawić na recepcie pieczątki, brakuje na nich podpisu, bądź wpisana jest zła data. W Estonii takie problemy po prostu nie istnieją.

Oczywiście system taki niesie ze sobą również pewne zagrożenia. Państwo gromadzi ogromną bazę wrażliwych danych o wszystkich swoich obywatelach, do której ma dostęp każdy aptekarz czy lekarz. To wielka władza, która może być użyta do szantażu czy różnego traktowania ludzi ze względu na stan zdrowia. Estończycy bronią się przed tym m.in. w ten sposób, że każde wejście na określone konto w bazie danych przez inną osobę jest odnotowywane.

Nie powoduje to, że zagrożenie jest w pełni niwelowane. Kiedy jednak kładę na szali korzyści: przyspieszenie leczenia i procedur, a nawet wiele uratowanych istnień ludzkich oraz potencjalne zagrożenia - jestem zwolennikiem wprowadzenia w Polsce takiej centralnej bazy danych pacjentów.

P.S. Do władz Łodzi w kwestii digitalizacji usług publicznych mam na początek tylko jedną prośbę. Czy wszystkie podległe Urzędowi jednostki mogłyby, zgodnie z wprowadzonym przez rząd Donalda Tuska rozporządzeniem zacząć honorować i wystawiać faktury drogą elektroniczną? Tylko tyle i aż tyle.

Błażej Lenkowski

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki