Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MPK Łódź wypowiada wojnę agresywnym gapowiczom

Agnieszka Magnuszewska
Polska Press/archiwum
Już dziesięć spraw sądowych w tym roku dotyczyło agresywnych gapowiczów. W sześciu przypadkach sprawy zakończyły się wyrokami pozytywnymi dla pracowników MPK. Cztery nadal się toczą.

Liczba pobić kontrolerów spada, bo w tym roku tylko jedna kontrolerka odniosła obrażenia w postaci zwichniętej ręki, ale agresywnych zachować nadal jest wiele.

- Dwóch pasażerów ze Skandynawii zapytało mnie czy za jazdę bez biletu idzie się w Polsce do więzienia. Gdy z uśmiechem odpowiedziałem, że grozi tylko kara w wysokości niecałych 20 euro, zapytali, dlaczego właśnie jeden z pasażerów próbował mnie zabić - wspomina pan Adam, kontroler MPK od 5 lat. - Właściwie nie ma roku bym nie trafił do szpitala w skutek pobicia przez pasażera.

Pasażer, który próbował wypchnąć pana Adama z tramwaju wiozącego Skandynawów, zbiegł. Jednak udało się zatrzymać gapowicza, który pobił pana Adama w 2013 r. Przewrócił go na chodnik i kilkakrotnie uderzył łamiąc kontrolerowi nos. Przyglądały się temu trzy córki gapowicza i żona, z którymi wracał prosto z lotniska.

- Świadkiem zajścia był policjant po służbie, który wezwał dodatkowe patrole i agresywnego mężczyznę zatrzymano. Niedawno zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie. Gapowicz dostał 80 dni odsiadki, które mógł zamienić na grzywnę w wysokości 8 tys. zł. Nie wiem, co wybrał - mówi pan Adam.

Choć "oprawca" pana Adama pracował za granicą, zachodnioeuropejskiej kultury nie nabył. Zresztą, obcokrajowcy też potrafią dać się we znaki łódzkim kontrolerom, czego doświadczył pan Marek, kontroler z półrocznym stażem. W marcu ubiegłego roku zaatakował go Nigeryjczyk studiujący na Uniwersytecie Łódzkim.

- Godzina 7, więc w tramwaju jadącym ul. Pomorską było tylko dwóch pasażerów. Zwróciłem się po angielsku do ciemnoskórego pasażera, że sprawdzam bilety. Ten początkowo udawał, że mnie nie słyszy, a potem zerwał się, uderzył głową i wypchnął z tramwaju. Akurat drzwi były otwarte, bo tramwaj stał na przystanku - wspomina pan Marek.

Nigeryjczyka nie udało się od razu zatrzymać, ale nagrał go monitoring na biurowcu przy rondzie Solidarności.

- Gdy okazało się, że jest to student Uniwersytetu Łódzkiego, uczelnia zobowiązała się go oddelegować do domu. Sąd natomiast skazał go na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy miesiące prac społecznych - dodaje pan Marek.

Kara pozbawienia wolności w zawieszeniu na miesiące robót publicznych jest dosyć częsta w przypadku agresywnych pasażerów. Czasem okres prac społecznych jest krótszy. W przypadku koleżanki pana Marka było to 30 dni.

- We wrześniu ubiegłego roku gapowicz groził gwałtem koleżance. Twierdził, że zemści się, jak ją spotka następnym razem. A że akurat trafiliśmy na niego już trzeci raz z rzędu, to groźbę można było potraktować poważnie - podkreśla pan Marek. - Akurat w pobliżu tramwaju znajdował się patrol policji, który poprosiliśmy o interwencję. Gapowicz powtórzył groźbę wobec koleżanki przy policjantach. Oczywiście był pod wpływem alkoholu i środków odurzających. Dostał pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 30 dni prac społecznych. Dość znikoma kara za takie groźby.

CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Kontrolerzy MPK są szkoleni by nie doprowadzać do eskalacji agresji.

- Czy warto się narażać? Nie, podczas szkoleń z psychologiem tłumaczy się nam by w niebezpiecznych sytuacjach odpuścić, bo ważniejsze jest nasze zdrowie - mówi pan Adam.

Mirosław Michalak, kierownik sekcji kontroli biletów MPK, podkreśla, że do pracy przyjmowani są ostatnio młodzi kontrolerzy, którzy mają inną mentalność niż starsi i są mniej zawzięci. Jednak większa pobłażliwość wobec gapowiczów wiąże się z tym, że liczba gapowiczów będzie rosnąć. A i tak jest ich sporo. Dziennie wystawianych jest 450 mandatów, a miesięcznie około 13 tys.Tylko 20 proc. w nich jest opłacanych w ciągu miesiąca.

- Pomimo montażu biletomatów we wszystkich pojazdach zjawisko jeżdżenia na gapę nie zniknęło. Nadal sobie z nim nie poradziliśmy - przyznaje Witold Ławiński, kierownik działu obsługi klienta w MPK.

- Co do ściągalności mandatów, to odnotowujemy progres. Ubiegły rok zamknęliśmy kwotą 3,5 mln zł dzięki licznym procesom sądowym i komorniczej egzekucji. Liczymy, że w 2015 r. kwota ta wzrośnie do 5 mln zł. Na razie stosunek mandatów wystawionych do zapłaconych wynosi 35 proc. Ciekawostką jest to, że pieniądze wpływające do naszych kas z egzekucji to już 30 proc. sumy, która w ogóle wpływa do nas z mandatów. Czyli jeśli za kwotę bazową weźmiemy 5 mln zł, to 1,5 mln zł będą stanowić pieniądze z działań sądowo - komorniczych.

Ostatnio coraz więcej gapowiczów chce rozkładać długi na raty. Miesięcznie wpływa takich podań około 150.

- I nie dotyczy to tylko pojedynczych mandatów. Z prośbą o rozłożenie długu na raty zgłosił się do nas również rekordzista, który ma do zapłacenia 15 mandatów - mówi Ławiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki