Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw tłumy na rynkach i w sklepach, a później nieliczni wierni w kościołach i ulice bez korków. Tak pandemia zmienia nasze życie

Jacek Pająk
Jacek Pająk
Na razie zdajemy egzamin dojrzałości na froncie walki z koronawirusem, choć niektórym puszczają nerwy. No cóż, w końcu mamy nadzwyczajne okoliczności

Sobota.

Handlowy szał. Przed sklepami ludzie ustawiali się nawet kilka godzin przed otwarciem i nawet tworzyli „komitety kolejkowe” - jak za PRL-u.

Sklepy wprowadzały limity w sprzedaży niektórych produktów - też jak w Polsce Ludowej, bo ludzie kupowali mąkę, cukier, czy ziemniaki nie na kilogramy, ale „na worki”, a bochenków chleba nawet po kilkanaście sztuk. „Reglamentowano” liczbę osób wpuszczanych do placówek handlowych.

Zaczęło brakować nawet... karmy dla kotów.

Bywało, że niektórym puszczały nerwy, że dochodziło do rękoczynów, czego byłem świadkiem na łódzkim Teofilowie.

Niedziela.

Opustoszały, ale ulice. Nawet w kościołach wiernych pojawiło się niewielu, ale o to prosił nawet papież, a biskupi - w tym łódzki - dawali dyspensę. Może przyda się nam ta narodowa kwarantanna, żeby choćby pobyć z rodziną...

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki