Nie, nie chodzi o żadną nagonkę na tych, którzy prowadzili wtedy nagonkę. Chodzi o drobną rzecz, ważną wtedy, ważną 20 lat temu i ważną dzisiaj - małą odwagę.
Wtedy ta odwaga polegała na tym, żeby stanąć w obronie zwalnianych z pracy ludzi, którzy z dnia na dzień przestali być sąsiadami, przyjaciółmi, kolegami, a stali się Żydami. Tej odwagi wystarczyło nielicznym, choć jeśli przyjąć dzisiejszą perspektywę, stawka nie wydawała się aż tak wysoka. Nikogo przecież za wyrażoną spokojnie niezgodę nie mordowano, ani nie wsadzano do więzienia. A jednak bardzo niewielu się zdobyło na tę małą odwagę.
Dziś mamy wysyp bohaterów, którzy spóźnili się na stan wojenny. Albo się za późno urodzili, albo nie zdążyli wtedy zamanifestować swojej odwagi, bo byli pilnie zajęci innymi sprawami: załatwianiem samochodu, robieniem kariery, lizaniem tyłka komu trzeba, żeby dostać paszport. Ale dzisiaj jedni i drudzy potrafią w telewizji na okrągło ferować wyroki kto był tchórzem, kto czego nie zrobił. Co ryzykują? W najgorszym razie zajady.
Jeśli ktoś bardzo żałuje, że nie było mu dane zademonstrować swojej odwagi, bo się za późno urodził, bo minął już czas bohaterów, niech spróbuje teraz. Wcale nie jest za późno. Może akurat zwalniają kolegę z pracy, bo podpadł szefowi?
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?