Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naszą bronią są decyzje, które wydajemy i kary, które nakładamy

Alicja Zboińska
Marek Jacek Michalak, wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej w Łodzi
Marek Jacek Michalak, wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej w Łodzi Krzysztof Szymczak
Łódzcy konsumenci są coraz bardziej świadomi i to mimo tempa życia i większej liczby towarów - mówi Marek Jacek Michalak, wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej w Łodzi.

Inspektor inspekcji jest niemal jak...

W dużym uproszczeniu to ktoś w rodzaju policjanta handlowego. Inspektor może bowiem wystawiać mandaty, kierować wnioski do sądu o ukaranie, prowadzić uproszczone postępowania. Działamy dla dobra konsumenta, a nasze główne zadanie to ochrona jego interesów, a także interesów państwa.

Skoro inspekcja to coś jak policja, to Pan jest jak...

Naczelnik policji, brakuje mi tylko umundurowania.

A także broni.

Pistoletu tak, ale naszą bronią są decyzje, które wydajemy i kary, które nakładamy na przedsiębiorców. Nakładamy je na tych, którzy wprowadzają produkty o niewłaściwej jakości. Ta broń nie zabija, tylko delikatnie rani. Naszym celem nie jest bowiem walka z przedsiębiorcą, tylko ochrona konsumenta. Jeśli przedsiębiorca podejmuje więc działania dobrowolne, wycofuje np. wadliwy towar z rynku, to bierzemy to pod uwagę przy podejmowaniu decyzji.

O jakich niebezpiecznych produktach mówimy?

Są to np. ładowarki do telefonów tak skonstruowane, że jeśli będziemy rozmawiać podczas ładowania telefonu, to może się to skończyć porażeniem prądem. Kolejne produkty to lampki choinkowe połączone zbyt cienkim przewodem, który może się stopić i doprowadzić do zwarcia lub pożaru, a także lampki do pokoju dziecięcego, w których dochodzi do topienia się obudowy. W tosterach do kanapek dochodziło do topienia się wewnętrznej powłoki teflonowej, a w ubraniach dla dzieci do lat trzech były sznurki, choć jest to zabronione. W przypadku ubrań dla starszych dzieci sznurki były zbyt długie.
Obecnie na rynku jest bardzo dużo produktów zarówno spożywczych, jak i przemysłowych, w wielu przypadkach nie ma natomiast norm. Normy stosowane są głównie w mleczarstwie. To też jeden z powodów, dla którego rozpatrujemy tak dużo reklamacji i mediacji.

Dużo, czyli ile?

W ubiegłym roku wpłynęło do nas ponad 1.600 wniosków o przeprowadzenie mediacji. Odbyło się ich w sumie nieco ponad tysiąc, z czego 82 procent zakończyło się pozytywnie dla klienta. Mediacje to często kolejny krok, gdy reklamacja zgłoszona przez klienta zostaje odrzucona. Klient ma wówczas prawo zgłosić się do nas i poprosić o bezpłatne przeprowadzenie mediacji. Zgodę na to muszą wyrazić obie strony, czyli klient i sprzedawca.

Najwięcej zgłoszeń dotyczy jakości artykułów przemysłowych, następnie spożywczych i usług. Wśród artykułów przemysłowych dominują buty, znacznie mniej mediacji dotyczy odzieży, sprzętu AGD i RTV, a także mebli i sprzętu komputerowego, zabawek. Na tym nasza rola się nie kończy.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czym jeszcze zajmują się inspektorzy inspekcji handlowej?

Przygotowujemy też wiele opinii celnych, w naszym regionie mamy skrzyżowanie dróg, jest duży import. Poprzez opinie celne staramy się nie dopuścić do wprowadzenia danego towaru do obrotu. Ze sklepu bowiem w wyniku kontroli uda nam się wycofać wadliwe produkty, ale jest to jeden sklep i jedna seria towaru. W przypadku opinii celnych działamy na szerszą skalę.
Mamy także stały polubowny sąd konsumencki, do którego można się zwrócić, gdy nie powiedzie się mediacja. Rocznie udzielamy także około dziesięciu tysięcy porad i instruktaży, w tym telefonicznych. Korzystają z nich nie tylko klienci, ale i przedsiębiorcy.

Łodzianie to świadomi konsumenci czy nie zasługujemy jeszcze na to miano?

Łódzcy konsumenci są coraz bardziej świadomi. Dzieje się to niezależnie od tempa życia i tego, co kupują. W przypadku artykułów spożywczych łodzianie coraz częściej zapoznają się z wykazem składników. Producenci muszą bowiem deklarować, z czego składa się dany artykuł.

Ale ta deklaracja nie zawsze pokrywa się z rzeczywistością i Pan to chyba doskonale wie...

Można to zweryfikować dzięki pracy naszej i naszych laboratoriów. Tak było w przypadku ryby, w której stwierdziliśmy zbyt dużo dodanego fosforu w stosunku do deklaracji producenta. Fosfor wiąże wodę. To da się stwierdzić tylko w laboratorium. Także tylko badanie DNA wykaże, czy gulasz z jelenia zawiera mięso z jelenia czy też raczej z dzika, jak miało to miejsce w jednej z łódzkich restauracji.

W przypadku dań kuchni chińskiej stwierdziliśmy, że zamiast droższej cielęciny klienci jedli tańszego kurczaka. Jako rodzaj policji handlowej działamy także poprzez kontrole.
Rocznie przeprowadzamy ich około dwóch tysięcy. Dotyczy to także paliw, kupiliśmy np. kolbę i termometr i sprawdzaliśmy, czy paliwo jest prawidłowo odmierzane. Okazało się np., że klient płacił za 20 litrów benzyny, a tankował jedynie 18. Inspekcja handlowa to główny organ w systemie nadzoru rynku, a także monitorowania i kontrolowania jakości paliw.

Część osób zarzuca wam, że uprzedzacie przedsiębiorców o kontrolach, które macie przeprowadzić, a przez to dajecie czas na usunięcie nieprawidłowości. Czy takie kontrole mają sens?

Nie zawsze jest tak, że jak zawiadomimy o zamiarze przeprowadzenia kontroli, to one nic nie wykazują. Tak jest chociażby z cenami - sprawdzamy, czy klienci są we właściwy sposób informowani o kosztach, czy przywieszki cenowe znajdują się przy produktach i na regałach. Mimo iż powiadamiamy przedsiębiorców, to i tak wykrywamy nieprawidłowości.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zmorą wielu instytucji są tzw. pieniacze, czyli osoby walczące ze wszystkim i o wszystko. To także wasza zmora?

Musimy wykazywać dużo cierpliwości. Zdarza się, że konsumenci oczekują od nas szybkiego działania i to o tzw. charakterze nakazowym. Myślą, że nakażemy przedsiębiorcom np. zwrot gotówki, my natomiast nie mamy takiej możliwości. Są za to inne sposoby na walkę z przedsiębiorcami, a zgłaszane reklamacje mogą przybrać nieoczekiwany obrót.

Tak było np. z markowym młynkiem elektrycznym ze znanej sieci sklepów. Przyniósł go do nas klient, któremu sklep nie uznał reklamacji. Konsument został porażony prądem. Zdecydowaliśmy się na kontrolę tego urządzenia, a badanie laboratoryjne wykazało, że młynek ma wadliwą konstrukcję. W obudowie zabrakło wgłębienia na przewód i dlatego doszło do porażenia prądem. Poinformowałem o sprawie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, być może ten młynek zostanie wpisany do rejestru przedmiotów niebezpiecznych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki