Mieszkańcy Kozub są bezradni. Urzędnicy nie chcą im pomóc
W Kozubach (gm. Łęczyca) w czasie piątkowej nawałnicy złamał się betonowy słup, na którym od prawie 10 lat było gniazdo bocianów. Jerzy Borowczyk, na którego polu bociania para uwiła sobie gniazdko chce, by ptaki odzyskały swój azyl. Zwrócił się o pomoc do urzędników, ale nic to nie dało.
CZYTAJ DALEJ >>>
.
- Bociany przylatują do nas od prawie 20 lat – mówi 86-letni Jerzy Borowczyk z Kozub. - Podczas piątkowej burzy stary, betonowy słup energetyczny, na którym zbudowano bocianie gniazdo złamał się na pół. Gniazdo spadło i całe się rozwaliło. Na szczęście ptakom nic się nie stało.
CZYTAJ DALEJ >>>>
.
- Kupiłem kolejny słup, aby ponownie zamontować na nim platformę. Ptaki mogłyby jeszcze przed wylotem stworzyć sobie tam nowe gniazdo. Niestety, sam nie jestem w stanie go zamontować. Zgłosiłem się z prośbą do Urzędu Gminy w Łęczycy, aby urzędnicy mi pomogli. Niestety, nie otrzymałem żadnej pomocy. Pracownicy gminy zadzwonili łęczyckiego starostwa. Tam pan z wydziału rolnictwa i ochrony środowiska, stwierdził natomiast, że nikt nie będzie montował teraz tego słupa, ponieważ ptaki mogą złożyć jaja. Twierdził, że małe zostaną, a duże odlecą. To bzdura… Od tylu lat przylatują do nas bociany i nigdy małe nie lęgły się w lipcu ani w sierpniu – dodaje mieszkaniec Kozub.
Gmina odsyła mężczyznę do energetyki
- Pan Jerzy zgłosił do nas tę sprawę. Gmina nie posiada jednak odpowiedniego sprzętu, żeby móc zamontować taki słup. Pan Borowczyk musi skontaktować się z energetyką, oni powinni pomóc – usłyszeliśmy w sekretariacie Urzędu Gminy w Łęczycy.
Pan Jerzy razem z żoną kochają przyrodę. Chcieliby, aby ptaki miały swoje gniazdko właśnie w ich gospodarstwie. Bociany znajdują się pod ścisłą ochroną. Bocianie gniazdo może ważyć nawet około 500 kilogramów.
CZYTAJ DALEJ >>>
.