Oddaliło się widmo strajku pracowników łódzkiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Przed tygodniem po zakończonych fiaskiem rozmowach związkowcy i zarząd MPK umówili się na spotkanie 4 września. A ponieważ obie strony nie odstąpiły od swych stanowisk nawet o krok, związkowcy byli niemal pewni, że będzie to ostatnie spotkanie z pracodawcą, potem zaś pozostanie im spełnienie zapowiedzi i rozpoczęcie strajku. Tymczasem podczas wczorajszych rozmów nastąpił przełom i możliwy jest kompromis. O szczegółach obie strony nie chcą jednak mówić.
– Mogę powiedzieć tyle, że między nami i zarządem spółki zawiązała się pewna nić porozumienia, która przynajmniej na dziś nieźle rokuje na dalszy ciąg negocjacji – mówi Marek Błaszczyk, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Łodzi. – Niestety o szczegółach nie mogę w tej chwili mówić, ponieważ umówiliśmy się z zarządem na kolejną turę rozmów i dotychczasowe ustalenia na razie nie są jawne.
Przypomnijmy, pismo z żądaniem podwyżek podpisane przez przedstawicieli siedmiu związków zawodowych działających w MPK trafiło do zarządu w maju. Związkowy domagali się wzrostu płac na stanowiskach robotniczych o 2 zł za godzinę, a na pozostałych – o 336 zł brutto miesięcznie. Poza tym związkowcy żądali urealnienia rozkładów jazdy, żeby kierowcy i motorniczy mieli 5 minut przerwy na krańcówkach (kierujący pojazdami MPK narzekają, że obecnie przerwy są fikcją).
**Czytaj:
MPK Łódź zwolni 160 osób, aby spełnić część postulatów związkowców**
W spółce odbyło się referendum, które zobowiązało zarządy związków do zorganizowania strajku w razie fiaska rozmów z zarządem. Za akcją strajkową opowiedziało się ponad 70 proc. z 2 tys. pracowników, którzy należą do związków zawodowych. Na początku czerwca związki w MPK weszły w spór zbiorowy z pracodawcą.
Zarząd MPK stanowczo odmawiał spełnienia związkowych postulatów. Wyliczył, że tylko do końca roku wraz z wyrównaniami koszty podwyżek pochłonęłyby 12 mln zł, a w skali całego roku sięgnęłyby 19 mln zł. Zarząd MPK twierdzi, że firma takich pieniędzy nie ma, w grę wchodziłyby zatem podwyżki cen biletów albo restrukturyzacja, czyli zwolnienia.
Pierwszą opcję – wzrost cen migawek o co najmniej 10 zł i biletów jednorazowych o 20 groszy – wykluczył Urząd Miasta Łodzi. Podwyżki byłyby politycznym samobójstwem dla prezydent Hanny Zdanowskiej (PO) na rok przed wyborami. Z kolei zwolnienia grupowe miałby objąć głównie Zakład Techniki i Zakład Torów i Sieci MPK. Według planów restrukturyzacji przygotowanych w spółce, pracę straciłoby 160 osób. Plan został zaakceptowany przez magistrat m.in. dlatego, że MPK od dwóch lat nie wygrało istotnego przetargu na remont infrastruktury w Łodzi. Plan restrukturyzacji zaskoczył związkowców. A ze strony zarządu padały też inne argumenty m.in., że wynagrodzenia w MPK w ciągu ostatnich lat zbliżyły się do wynagrodzeń w spółkach transportu zbiorowego w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Dziś średnia płaca kierowców i motorniczych w MPK Łódź to 4,4 tys. zł brutto, a przed pięciu laty było to 3,5 tys. zł. Z kolei pracownik obsługi sieci trakcyjnej i torów zarabia średnio 4,7 tys. zł brutto.
Związkowcy zaś w piśmie podnosili m.in., że podwyżki są nieodzowne, by związać nowych, szczególnie młodych pracowników z przedsiębiorstwem na dłużej.
Wczoraj także Zbigniew Papierski, prezes MPK, nie chciał w szczegółach odnosić się do efektów rozmów ze związkami.
– Tak się umówiliśmy. Mam nadzieję, że na najbliższym spotkaniu się dogadamy i zamkniemy temat – mówi prezes Papierski.
ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?