Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie liczy się ciało w worku, liczy się selfie [ROZMOWA]

rozm. Alicja Zboińska
Czesław Michalczyk: Mamy do czynienia z modą na epatowanie tym, co się wydarzyło w miejscach i sytuacjach niezwykłych. Liczy się przeważnie to, że można to pokazać innym
Czesław Michalczyk: Mamy do czynienia z modą na epatowanie tym, co się wydarzyło w miejscach i sytuacjach niezwykłych. Liczy się przeważnie to, że można to pokazać innym Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa z Czesławem Michalczykiem, psychologiem, terapeutą i biegłym sądowym.

Młoda rowerzystka na łódzkim skrzyżowaniu wjechała na czerwonym świetle pod tramwaj. Kobieta zginęła na miejscu. Jej ciało jeszcze nie zostało zabrane, a młoda para zaczęła robić sobie zdjęcia, tzw. selfie na jego tle. Nie ma już żadnego tabu?
Nie ma, ludzie prześcigają się w tym, by pokazać coś niezwykłego, sensacyjnego. Jest tendencja, by robić sobie zdjęcia w nadzwyczajnych sytuacjach i miejscu. Mamy do czynienia z modą na epatowanie tym, co się wydarzyło w miejscach i sytuacjach niezwykłych. Liczy się przeważnie to, że można to pokazać innym. W takich sytuacjach znika powaga śmierci, nie jest ważna ta osoba, która nie żyje, ta przykryta czarnym workiem, tylko liczę się ja. Liczy się to, jak można się zaprezentować w tej sytuacji?

Przestały nas obchodzić uczucia innych osób? Nie mamy poczucia, że coś jest niestosowne?
Zdecydowanie egocentryzujemy się. Wszyscy mówią, że jesteśmy najważniejsi, że to co dzieje się wokół mnie jest najważniejsze. Dotyczy to głównie ludzi młodych, ale nie tylko. Nauczyliśmy się eksponować siebie. Podobnie jest zresztą z tzw. hejtami, taka krytyka w internecie pozwala zaistnieć i to na dużą skalę. Kiedyś też pojawiały się negatywne komentarze, ale były one wygłaszane w gronie bliskich, nikt nie mógł tego obejrzeć, Internet umożliwił natomiast pokazanie nie tylko tego, co najlepsze, ale i co najgorsze w nas. W sieci można się pokazać z najgorszej strony i wiele osób z tej możliwości korzysta.

Wygląda na to, że definitywnie zapominamy już o regule: siedź w kącie, a znajdą cię...
Ta zasada nie ma już zastosowania, żyjemy w świecie, by zaistnieć, m.in. dzięki internetowi i mediom. Temu służą m.in. różne programy telewizyjne, z tzw. kategorii seriali paradokumentalnych. Tworzy się błędne koło i myślenie typu: skoro pokazali innych, to dlaczego mnie mieliby nie pokazać, jestem równie ważny. Ludzie mają poczucie, że świat się o nich dowiaduje.

Nie zostawiamy już nic dla siebie? Dzielimy się wszystkim?
Niewiele już dla nas zostaje. To, co jest odrażające, jest najczęściej kupowane przez innych. Jeśli się pokaże, że jest się grzecznym człowiekiem, to nikogo to nie zainteresuje.

Do czego jesteśmy w stanie się posunąć? Czy można się np. spodziewać relacjonowania śmierci bliskiej osoby "na żywo"?
Nie ma granic. Tak jak nie ma też żadnej zadumy nad tą dziewczyną, która zginęła, nie ma powagi śmierci. Nie dotyczy to wszystkich, ale większości ludzi, którzy chcą zaznaczyć swoją obecność w świecie i robią to właśnie w taki sposób. Część osób się na to łapie, seks, przemoc oraz śmierć zawsze się dobrze sprzedawały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki