- Gołym okiem widać tu wiele nieprawidłowości - mówił Jerzy Dolina, inspektor Sanepidu, który wraz ze strażnikami miejskimi przyjechał skontrolować należącą do prywatnego przedsiębiorcy posesję. - Większość odpadków to opakowania po produktach spożywczych, na których wciąż są pozostałości substancji organicznych. Teren, na którym są składowane jest tylko częściowo utwardzony. Wiąże się to z ryzykiem skażenia wód gruntowych. Do tego widzimy tu też pojemniki po środkach chemicznych i elementy elektroniki samochodowej, które w jeszcze większym stopniu mogą skazić glebę.
Inspektor miał też duże zastrzeżenia do sposobu przechowywania odpadków: braku ogrodzenia wokół posesji i złego zabezpieczenia worków. Wystarczy mocniejszy podmuch wiatru, lub buszujące koty, by śmieci zostały rozniesione po całej okolicy.
Za nieprawidłowe składowanie śmieci, strażnicy wypisali właścicielowi mandat w wysokości 500 zł. Ten jednak nie zgodził się go przyjąć. Zapewniał, że ma wszystkie stosowne pozwolenia, a odpady są składowane prawidłowo. W pewnym momencie wsiadł do samochodu i w dużym pośpiechu opuścił swój teren.
- Sprawa trafi do sądu - zapowiada komendant Braun. - Jednak na tym się nie skończy. Chcemy przekazać ją do wydziału ochrony środowiska urzędu wojewódzkiego. Kary nakładane przez nich sięgają nawet kilkudziesięciu tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?