Zastrzeżenia Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wzbudził m.in. zestaw narzędzi dla wieku w wieku do trzech lat, który składa się z ośmiu elementów, w tym: śrubokrętu, kluczy i listwy do montażu.
- Wyrób stwarza zagrożenie z uwagi na występowanie na krawędziach zabawki, wykonanej ze sztywnego tworzywa sztucznego, ostrych zadziorów - uznali specjaliści UOKiK i zdecydowali o wycofaniu zestawu z rynku.
Podobny los spotkał "zabawkowego" królika na czterech kołach ze sznureczkiem, który służy do uruchamiania napędu. Dzieci mogą łatwo się królikiem zranić lub skaleczyć.
Najnowszą listę zabawek wykonanych z tworzywa sztucznego ze źle wyprofilowanymi krawędziami zamyka zestaw żołnierzyków,który był dostępny także w naszym regionie. Żołnierzyk ma ruchome ręce i nogi, jest wyposażony w dwa karabiny. Został też wyprodukowany w Chinach, a maluchy mogą się nim skaleczyć.
Nie wszystkie groźne zabawki mają zwykłe niedoróbki. Do sprzedaży wciąż trafiają akcesoria dla maluchów, które nie mają odpowiednich instrukcji albo przekraczają dopuszczalne normy. Takie zarzuty pojawiły się pod adresem telefonu, którym mają się bawić dzieci w wieku do trzech lat. W chińskiej zabawce źle zabezpieczony został przedział na baterie, można się do nich dostać nawet bez narzędzi.
- Stwarza to ryzyko zatrucia lub poparzenia dziecka - uznali kontrolerzy.
Nawet grzechotka, zdaniem inspektorów, może zagrozić zdrowiu dzieci. Chodzi o model emitujący dźwięki przy potrząsaniu trzech par plastikowych krążków oraz emitujący pulsacyjne kolorowe światło po naciśnięciu włącznika. Importer nie dołączył do niej odpowiedniej instrukcji, a także nie oznaczył o jakim napięciu baterii można użyć. Konsekwencje nietrudno przewidzieć: maluchom grozi uduszenie, uraz mięśni, a nawet uraz wewnętrzny.
Importerzy zapewniają, że sprowadzane przez nich produkty są bezpieczne, o czym świadczą certyfikaty producentów. Wiadomo jednak, że nie wszyscy pośrednicy badają towar przed wprowadzeniem go do sprzedaży. Zdarza się też, że firmy importujące ograniczają się do zaledwie kilku dostaw z Chin, a następnie zamykają działalność. Gdy inspektorzy skontrolują towar, nie ma już nawet komu przekazać zastrzeżeń.
Marek Jankowski, redaktor naczelny portalu branza-dziecieca.pl podkreśla, że zabawki z zadziorami i ostrymi krawędziami nie trafiłyby na rynek, gdyby kontrole w fabryce były prowadzone wnikliwie.
- Teoretycznie maszyna powinna zrobić doskonały produkt, ale z czasem formy się przecież zużywają - mówi Marek Jankowski. - Wystarczy je wymienić, ale wiąże się to z kosztami, więc producenci się na to nie decydują. Powinny tego dopilnować osoby z fabrycznej kontroli jakości oraz importer. Należałoby sprawdzać wszystkie zabawki z kilkutysięcznej dostawy, bo niedbałość widać później na sklepowych półkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?