Do napadu doszło w poniedziałek (21 września) w Pabianicach. Przed godz. 17 do jednej z agencji bankowych wszedł zamaskowany mężczyzna. W tym czasie w lokalu przebywały dwie pracownice i klientka. Z ich zeznań wynika, że mężczyzna sprawiał wrażenie zdezorientowanego. Napastnik zamknął za sobą drzwi, wyjął z reklamówki przedmiot przypominający broń i grożąc pracownicy banku, zażądał wydania pieniędzy.
- Kobiety wcisnęły alarm napadowy, co spowodowało uruchomienie alarmów dźwiękowych - informuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Obecna w banku klientka zaczęła prosić mężczyznę, aby ją wypuścił, gdyż boi się i źle się czuje. Ten nie zgodził się jednak, stwierdzając, że on sam też się boi.
Jedna z pracownic powiedziała napastnikowi, że w agencji nie ma pieniędzy, gdyż zostały przekazane do banku. Jednocześnie zaczęła uruchamiać sejf. Gdy zniecierpliwiony napastnik dowiedział się, że otwarcie sejfu może potrwać jeszcze 8 minut, zdenerwowany wyszedł i oddalił się w kierunku pobliskich bloków.
O napadzie natychmiast powiadomiono policję.
- Z ustaleń śledczych wynika, że sprawca miał ok. 185 cm wzrostu i był szczupłej budowy ciała - mówi Krzysztof Kopania. - Na głowie miał ciemną czapkę z daszkiem, spod której widać było ciemne, krótko obcięte włosy. Ubrany był w ciemną kurtkę i buty oraz w białe, płócienne spodnie. Twarz miał zamaskowaną. Przedmiot przypominający broń trzymał w prawej dłoni, na którą założoną miał białą rękawiczkę. W drugiej ręce trzymał zwiniętą reklamówkę.
Wizerunek mężczyzny zarejestrowany został przez monitoring. Jak przyznają śledczy, ustalenie tożsamości sprawcy i jego zatrzymanie jest kwestią czasu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?