Ich nadwagę zauważają już nie tylko dietetycy, ale także firmy odzieżowe, które są zmuszone do zmiany numeracji.
- Coraz częściej 7-latki mają większy brzuszek i tęższy obwód w pasie niż nastolatki - przyznaje Agnieszka Lisiak--Popa, właścicielka łódzkiej firmy odzieżowej Elmak. - Sześciolatki ubierają się teraz w to, co jeszcze dwa lata temu nosiły 9-latki. Bo nic innego na nich nie pasuje - po prostu w mniejsze ubrania się nie mieszczą. Dlatego zawyżamy numerację i szyjemy dla dzieci o wiele większe ubrania niż wcześniej. A i tak zdarza się, że rodzice proszą o bezrękawnik w rozmiarze 128, a na dziecko pasuje dopiero 140.
W walce z otyłością trzeba przede wszystkim uświadomić rodziców
Otyłość maluchów zauważają także duże sieci handlowe. Rozmiarówki poprawiają m.in. H&M i Adidas. - Na bieżąco monitorujemy naszą sprzedaż i jeśli chodzi o rozmiary, to będziemy dostosowywać kolekcję do klientów - podkreśla Marta Grabowska, rzecznik H&M.
Krzysztof Sak z firmy Adidas widzi, że problem otyłości u dzieci staje się coraz poważniejszy. - Jesteśmy tego świadomi i dlatego prowadzimy wstępne rozpoznanie co do zmiany rozmiarówki - dodaje Krzysztof Sak.
10-letni Maciej jest uczniem podstawówki na łódzkiej Retkini. Wzrostem nie wyróżnia się wśród kolegów z klasy. Jego waga - 68 kilogramów - jest jednak ponadprzeciętna. - Kupuję mu zazwyczaj ubrania dla starszych nastolatków i skracam nogawki spodni lub podwijam rękawy - opowiada mama Maćka. - W typową rozmiarówkę nie mieści się od jakiejś drugiej klasy. Lubi jeść i to dużo, nie mogę go odpędzić od komputera. Wiem, że jest za gruby, ale mam nadzieję, że za kilka lat wyrośnie i trochę zeszczupleje.
Nadzieje rozwiewają jednak dietetycy. Z roku na rok przybywa dzieci, które z powodu nadwagi są pod stałą kontrolą lekarza. W województwie łódzkim to ponad 10,5 tys. osób. W ciągu ostatnich 12 miesięcy tylko do prywatnego Centrum Leczenia Otyłości Saba w Łodzi zgłosiło się już tysiąc małych pacjentów. To o 13 proc. więcej niż rok wcześniej. Był wśród nich 8-latek, który miał 140 cm wzrostu i ważył 63 kg. Była też 16-letnia dziewczyna, która przy wzroście 164 cm ważyła 99 kg.
- Mali pacjenci mają średnio 15-20 kg nadwagi - mówi dr Beata Będzińska, właścicielka Saby. - Rodzice są coraz bardziej świadomi, więc przyprowadzają do nas pociechy.
Piotr Kowalczyk z łódzkiej kliniki Pulsmed też stwierdza, że otyłych dzieci jest coraz więcej. - Z roku na rok liczba małych pacjentów podwaja się. Najgrubszy maluch miał 7 lat, 138 cm wzrostu i ważył 50 kg - opowiada Kowalczyk. - Najgorsze jest to, że nie ma badań profilaktycznych dla dzieci i młodzieży. Nawet jak maluchy mają kontakt z pielęgniarką, to nikt nie zwraca uwagi na ich otyłość. Jeśli dzieci idą na szczepienie ochronne, to na szczepieniu się kończy. Rzadko zdarza się, by lekarz zwrócił uwagę, że maluch ma kłopoty z nadwagą.
Na początku roku łódzki sanepid wziął pod lupę szkoły w Piotrkowie Tryb. 1645 uczniów wypełniło ankiety o zdrowym odżywianiu. Z badania wynikało, że 14 proc. nie zjada śniadania przed wyjściem do szkoły, 16,6 proc. drugie śniadanie kupuje w szkolnym sklepiku, 33 proc. na drugie śniadanie zjada słodką bułkę lub pączka, 40,5 proc. w czasie pobytu w szkole nie zjada warzyw i owoców, 6 proc. nie je codziennie obiadu, 19 proc. nie je do obiadu surówek.
- Wystarczy przyjrzeć się urodzinom urządzanym w salkach zabaw. Na stołach stoją są chipsy, paluszki, hot dogi, czekoladki i coca-cola. Rodzice nie zdają sobie sprawy, że wpajają dzieciom złe nawyki żywieniowe - mówi Marcin Ratajski, dietetyk. - Dlatego w pierwszej kolejności należy uświadamiać rodziców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?