Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe podwórka przy ulicy Piotrkowskiej [ZDJĘCIA]

Agnieszka Papis
Podwórka szepcą o ludziach i ich codziennym życiu
Podwórka szepcą o ludziach i ich codziennym życiu Jakub Pokora
Takich podwórek, jak w Łodzi, nie ma w żadnym miejscu w Polsce. Mają niezwykły klimat, kryją mnóstwo niespodzianek, trwają w niezmienionym stanie lub są sukcesywnie odnawiane, niszczeją lub olśniewają urodą. Charakteryzują centrum miasta, a szczególnie ulicę Piotrkowską.

Szczególnie podczas ciepłych, letnich dni turyści i łodzianie chętnie odwiedzają ulicę Piotrkowską. Jedni podziwiają secesyjne kamienice, inni odwiedzają znane już chyba w całej Polsce puby i restauracje. Warte zainteresowania są również miejskie podwórka, do których zwykły przechodzień rzadko zagląda.

Niektóre z nich są brudne i zaniedbane, inne całkiem zwyczajne, jeszcze inne zadbane i ciekawie zaaranżowane. Wszyscy zachwycają się, i słusznie, podwórkiem zwanym Secesją pod numerem 89. Jest tam doskonale zagospodarowana przestrzeń, imponująca, jak na łódzkie podwórka roślinność, urzekająca przede wszystkim latem. Nietypowym elementem wystroju jest znajdująca się w głębi armata.

Ciekawie zaaranżowane podwórka znajdują się także pod numerami 67 i 77. Niepowtarzalny klimat tworzą pnącza i szum fontanny. Mieszczą się tam restauracje i puby, między innymi Irish Pub czy Mexicana. W czasie lata można usiąść w ogródku z dala od ulicznego zgiełku. Pod numerem 67 znajduje się jeszcze kino Polonia, które na początku XX wieku nazywało się Casino, wcześniej w tym miejscu znajdował się hotel i teatr Victoria. Niestety, ze względów ekonomicznych, od września Polonia zawiesza swoją działalność.

Specyficzny klimat zyskało także podwórko pod numerem 102. Znajduje się tam pub Łódź Kaliska, będący siedzibą Stowarzyszenia Artystów Łódź Kaliska, zajmującego się awangardową sztuką. To rzeczywiście interesujące miejsce, ciekawie zaaranżowane. Zachwycił mnie tam unoszący się w powietrzu zapach kawy...

W podwórkach na ulicy Piotrowskiej zapachy i smaki mieszają się ze sobą, ale i zmieniają bardzo często. Kuchnie włoskie, chińskie, meksykańskie, kubańskie, rosyjskie, hinduskie, polskie kuszą aromatami… Jest jednak jedno podwórze, gdzie zapach nie zmienia się od XIX wieku. Pod numerem 93 od przeszło stu lat smakujemy woń pieczonego chleba w piekarni należącej niegdyś do rodziny Kopczyńskich.

Są na Piotrkowskiej podwórka, do których łodzianie i turyści rzadziej zaglądają, chyba tylko dlatego, że nie znajdują się tam modne miejsca. Należy jednak je zwiedzić, gdyż wyróżniają się estetyką lub swoistym klimatem. Zadbane i uporządkowane podwórka znajdują się na przykład pod numerem 51 oraz 20, które zostało niedawno odnowione z funduszy miasta.

Szczególne wrażenie zrobiło na mnie również podwórko 130, do którego nie zawsze można się dostać, gdyż brama często jest zamknięta. W takim przypadku koniecznie trzeba chociaż zerknąć przez żelazne wrota. Jeśli uda się komuś tam wejść, zauważy zagospodarowaną przestrzeń z dużą ilością zieleni, ciągnącej się wzdłuż niemalże całego podwórza. Na końcu, wśród roślinności, można ujrzeć drewnianą przybudówkę oraz trzepak, co mnie zaskoczyło, bowiem podczas moich wędrówek po podwórkach ulicy Piotrkowskiej wcześniej nigdzie go nie widziałam. To, co mnie jednak przede wszystkim urzekło w tym miejscu, to spokój, kontrastujący z hałasem i ruchem panującym na Piotrkowskiej. To miejsce wydaje się być prawdziwą oazą.

Wiele podwórek niczym się nie wyróżnia. Elewacje od strony podwórzy są zazwyczaj skromniejsze niż od frontu. Poza tym często tylko dolna część oficyn jest odnowiona, prawdopodobnie ze względu na mieszczące się na parterze obiekty handlowe, usługowe, kulturalne czy administracyjne. Na Piotrkowskiej są niestety także bardzo zaniedbane podwórka.

Chwila przerażenia

Gdy zwiedzałam podwórza, przeraziło mnie szczególnie to znajdujące się pod numerem 61. Obdrapane mury, odlatujące tynki, obskurna klatka schodowa, kable i rury wijące się po zewnętrznych ścianach oficyn, porozrzucanie w nieładzie rzeczy. Uważny obserwator może dostrzec jednak kilka zaskakujących detali, na przykład obramowanie jednego z wejść lub zatarty niemalże całkowicie niemiecki napis ,,Aufg…", będący śladem wielokulturowej Łodzi.

Na ulicy Piotrkowskiej jest także wiele innych podwórek, zwracających uwagę na wielokulturowy charakter miasta. W podwórzu pod numerem 88 znajduje się kuczka - szałas budowany w czasie święta Sukkot (Święto Szałasów/Namiotów) dla uczczenia wędrówki Żydów z Egiptu. W Łodzi niektórzy Żydzi, ze względów klimatycznych, budowali drewniane kuczki, zabudowując balkony. Święto Sukkot trwa 7 dni, w tym czasie Żydzi mieszkają i spożywają posiłki w przygotowanych kuczkach. W dawnych czasach na podwórzach było wiele takich kuczek, jednak ze względu na nietrwały materiał, z którego były zbudowane, uległy zniszczeniu.

Dawniej niektóre mieszkania w podwórzach ulicy Piotrkowskiej były przeznaczone na żydowskie domy modlitewne. Jako przykład można podać budynek mieszczący się pod numerem 46. Wyróżnia się charakterystycznym trójkątnym dachem oraz okrągłymi oknami na poddaszu, które niegdyś zdobiła gwiazda Dawida. Została jednak zamalowana.

Pod 78 mieszkał Artur Rubinstein, wirtuoz fortepianu, który w swoich pamiętnikach wspominał: "Na podwórzu kamienicy pojawili się Cyganie, którzy śpiewali i tańczyli ze swoimi poprzebieranymi małpkami, a tzw. człowiek orkiestra przygrywał im na dziwnych instrumentach. Do tego dochodziły jeszcze monotonne nawoływania żydowskich handlarzy starzyzną, rosyjskich sprzedawców lodów, a także polskich wieśniaczek, zachwalających przyniesione jaja, warzywa i owoce. Uwielbiałem te dźwięki". Niestety w podwórzu tym nie odnajdziemy żadnych śladów po Arturze Rubinsteinie. Jedyną pamiątką jest tabliczka znajdująca się na frontowej ścianie.

O rządach Rosjan w naszym mieście przypomina właz kanalizacyjny znajdujący się w bramie pod numerem 50 zapisany cyrylicą z uwiecznionym rokiem 1910. Rosjanie, głównie urzędnicy i żołnierze, licznie przybyli do Łodzi po upadku powstania styczniowego.

O historii miasta przypomina nam również kształt łódzkich podwórek przy ulicy Piotrkowskiej. Ich wygląd zawdzięczamy XIX-wiecznemu rozwojowi miasta. To właśnie tutaj osiedlali się przybysze z Niemiec, Śląska, Czech, którzy na wyznaczonych miejscach stawiali od frontu drewniane domy, a za nimi na długich działkach, organizowali zabudowania gospodarcze, ogrody, a nawet uprawne pola. Z czasem drewniane domki zmieniły się w okazałe kamienice, a podwórza, z trzech pozostałych stron, zabudowywano oficynami. Tak powstały podwórza-studnie. Uważny obserwator zauważy jednak także nietypowy kształt niektórych łódzkich podwórek na Piotrkowskiej. Są to tak zwane skośne podwórka utworzone zgodnie z granicznymi liniami przebiegających tam niegdyś pól uprawnych.

Pozostałości fabryki

Za fasadami pięknych kamienic mieściły się między innymi pracownie krawieckie, szewskie, warsztaty tkackie, pralnie, czasami zabudowania fabryczne z charakterystycznej czerwonej cegły. Pod numerem 78/80 znajdują się pozostałości fabryki wyrobów wełnianych Jakuba Szmulowicza, natomiast pod numerem 138/140 fabryka przybyłego z Czech Franciszka Ramischa, który założył przędzalnię i tkalnię.

Idąc ulicą Piotrkowską, zatrzymajmy się na chwilę przed którąkolwiek bramą, zerknijmy w górę, nie przyglądajmy się jednak całej kamienicy, ale jej poszczególnym detalom. Wejść na niektóre podwórza bronią maszkarony (np. nr 143, 147).

Spójrzmy także pod nogi, na krańcach niektórych bram pozostały pachołki, które pełniły funkcję zarówno użytkową jak i ozdobną. Służyły one do ochrony ścian, bowiem koła wozów przejeżdżających przez bramy mogły uszkodzić mur. Jedne są zwyczajne (nr 51), inne fantazyjne, na przykład przedstawiające twarz lub postać starszego mężczyzny z długą brodą (nr 17, 152).

Teraz zajrzyjmy do środka kilku bram, w wielu odnajdziemy ciekawe zdobienia muru, na przykład pod numerem 56 naszą uwagę zwrócą elementy roślinne i geometryczne, a także postacie kobiet w antycznych strojach oraz głowy lwów. Potem wejdźmy na klatkę schodową, gdyż tam może nas coś zaskoczyć - pod numerem 40 zwróćmy uwagę na drewniane, kręcone schody, nietypowe dla łódzkiej zabudowy, natomiast pod 86 przez ażurową furtę przyjrzyjmy się pomalowanym w kwiaty ścianom oraz witrażowi.**Urocze witraże możemy oglądać także pod numerem 77 i 85**. Pierwszy z nich ma ponad 4,5 metra i pochodzi z końca XIX wieku. Drugi natomiast jest współczesny, przedstawia kobietę-drzewo.

Kiedy wejdziemy do wnętrza podwórza, dokładnie, w skupieniu rozejrzyjmy się dookoła. Ktoś zachwyci się ukwieconym oknem lub rzadko tu spotykanym drzewem, dającym miłe schronienie podczas upalnego lata, jeszcze ktoś zastanowi się nad rolą pozostawionych gdzieniegdzie żeliwnych studzienek wkomponowanych w ścianę oficyn, z których kiedyś pompowano wodę do mieszkań. Takie studzienki znajdziemy między innymi pod numerami 85 lub 122.

Nowoczesnego turystę natomiast zaintrygują zapewne murale. Możemy je zobaczyć na przykład w podwórzach pod numerami 26, 48 i 90. Mnie zaciekawiło szczególnie malowidło na ścianie pod numerem 48. Graffiti nawiązuje do motywów antycznych.

Prawdziwy odkrywca zachwyci się także intrygującymi przejściami niektórych podwórek. Na ulicy Piotrkowskiej można wejść do jednego podwórka, a wyjść drugim, można przejść przez jedną bramę, by potem przekroczyć kolejną (Piotrkowska 36, 38), wreszcie można poczuć się niby w labiryncie, na końcu którego czeka nas niespodzianka, np. dawny dźwig magazynowy (Piotrkowska 48).

Proponuję wejść do podwórza pod numerem 114 i wyjść na Piotrkowską bramą należącą do numeru 116. W centrum od razu zauważymy imponujący gmach, będący dawniej magazynem handlowym, obecnie mieści się w nim Galeria Atlas Sztuki, gdzie można głównie oglądać sztukę nowoczesną. Budynek ten wyróżnia się olbrzymimi oknami zakończonymi półkolami oraz pilastrami stworzonymi na wzór klasycznej kolumny. Warto zwrócić także uwagę na niepozorny pomnik, który ufundowali mieszkańcy podwórka z okazji 1000-lecia państwa polskiego. Przyjrzyjmy się tam również żeliwnej studzience wbudowanej w ścianę jednej z oficyn.

Rozglądajmy się

Zaglądając do łódzkich podwórek, szczególnie tych przy ulicy Piotrkowskiej, trzeba koniecznie uważnie się rozejrzeć. Moim zdaniem na uwagę zasługują zarówno te podwórza, które są azylem, ucieczką do gwaru i ruchu panującego na Piotrkowskiej, jaki i te tętniące życiem.

Podwórka przy ulicy Piotrkowskiej zadziwiają lub wzbudzają odrazę, czasem przerażenie, opowiadają jednak historię miasta, szepczą o ludziach i ich codziennym życiu. Niektóre miejsca sprawiają wrażenie zatrzymanych w czasie, zapomnianych, inne natomiast zmieniają swoje oblicze, co wynika głównie z potrzeby chwili i czasu, w którym żyjemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki