Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykły Skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej

Paulina Rolek
Grzegorz Gałasiński
Skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej w Łodzi to jedyne miejsce w Polsce, gdzie można zobaczyć w jakich warunkach żyli ludzie w mieście na przełomie XIX/XX wieku. Skansenem zachwycają się studenci. Dzieci oglądają stare budynki z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. A starszym ludziom czasem zakręci się nawet łza w oku, kiedy powracają wspomnienia

Ośmioma obiektami znajdującymi się na terenie skansenu zachwyca się każdy.

- Ludzie starsi pamiętający okres międzywojenny przy zwiedzaniu bardzo się wzruszają - mówi Agnieszka Szygendowska, adiunkt w dziale oświaty. - Te stare budynki przywołują przykryte solidną warstwą kurzu wspomnienia. To powrót do czasów dzieciństwa i młodości.

Pani Agnieszka oprowadza po skansenie. Najpierw zatrzymuje się przy brązowym budynku przeniesionym z ul. Wólczańskiej. Został prawdopodobnie wybudowany w latach 60. XIX wieku, na posesji należącej do przemysłowca Karola Bennicha. Ten dom pokazuje w jakich warunkach mieszkali robotnicy ponad sto lat temu. Można obejrzeć dwa typy mieszkań: robotnika niewykwalifikowanego i majstra-robotnika wykwalifikowanego. Wystawa jest otwarta od czerwca.

Skąd wziąć firanki?

- Odtworzenie wyposażenia wnętrz sprawiło nam dużo trudności - przyznaje dyrektor Centralnego Muzeum Włókiennictwa, Norbert Zawisza. - Ciężko było zdobyć przedmioty codziennego użytku takie jak talerze, sztućce czy wiadra. O ile zachowuje się wazony budzące sentyment, o tyle zwykłe rzeczy po zużyciu wyrzuca się - tłumaczy. - Nie można było odnaleźć tych rzeczy nawet w lumpeksach meblowych. Przedmiotów użyczyło Muzeum Tradycji Niepodległościowych, które przygotowywało się do otworzenia podobnego skansenu. Największy jednak problem sprawiły nam firanki. Stare sprzed 60-70 lat rozpadają się. Bardzo ciężko było znaleźć dla nich godne zastępstwo z przybliżonymi wzorami. I tu nieocenione okazały się prowincjonalne lumpeksy. Trzeba było wykazać się również nie lada wysiłkiem, żeby zdobyć ceraty, które byłyby wiernym odbiciem tych z lat 20 i 30. Takie rzeczy wyrzuca się od razu po zużyciu.

Dziesięć osób na 25 metrach

Stan wyposażenia wnętrz jest cały czas uzupełniany. Ale już można oglądać rekonstrukcję wnętrz klas robotniczych. Pierwsze z nich to pomieszczenie jednoizbowe o powierzchni 25 m kw., podzielone na część sypialną i kuchenną. Na ścianie wisi obraz z Panem Jezusem. Pomieszczenie jest pełne robótek ręcznych. Jest też wielki dzban do nalewania wody, wodniarka, wiadra zdobione w sposób dziś już niespotykany.

- Z dzbanem i wiadrami mieliśmy duży problem - mówi pani Agnieszka. - To są rzeczy dziś prawie nie do zdobycia. Na szczęście informacja, że poszukujemy właśnie tych przedmiotów poszła w świat i ktoś wygrzebał je ze strychu.

W tej samej izbie pod łóżkiem leży siennik. Pani Agnieszka tłumaczy, że w takim malutkim mieszkaniu często było nawet po 10 osób. Rodziny ściągały swoich bliskich.

Mieszkanie majstra jest już dużo większe. Pokój sypialny i kuchnia to oddzielne pomieszczenia. Wystrój jest bogatszy. Są kapy, dywanik, a nawet niewielka toaletka. Firany wykonane są ręcznie. Ściany nie są już jednobarwne, lecz wzorzyste. Pod łóżkiem nie ma też siennika.

- Łóżka były podwójne, ale nam, niestety, udało się ściągnąć tu tylko jedno. Odnaleźliśmy je w antykwariacie - tłumaczy przewodniczka.
Dalej przechodzimy do izby rzemieślniczej tkacza, gdzie można podziwiać m.in. krosno, cewiarki i inne urządzenia służące przy tym rzemiośle. Pomieszczenia na piętrze są puste, ale dyrektor snuje już plany ich zagospodarowania. - Chcemy zrobić tu ekspozycje różnego rodzaju kap i chust. Mamy dość pokaźne zbiory takich wyeliminowanych obyczajowo elementów, więc będzie co pooglądać - dodaje Norbert Zawisza.

Jak się kiedyś wytwarzało papier

Kolejny budynek, który zwiedzamy to "Dom Papiernika" przeniesiony z ul. Żeromskiego. Znajduje się tu Filia Muzeum Papieru i Druku Fundacji "Ocalić od zapomnienia". Oficjalne otwarcie będzie miało miejsce dopiero 1 września, ale budynek już tętni życiem. Można obejrzeć stare papiery, grafiki, książki, podziwiać zabytkowe zabezpieczenia na papierze (znaki wodne) pochodzące z XIX wieku. Jest tu też pomieszczenie, w którym znajduje się galeria promująca młodych artystów. Teraz wystawione są rzeźby. W kolejnym pomieszczeniu można dokładnie obejrzeć plany miasta od 1900 do 1956 roku. W "Domu Papiernika" są dwie pracownie: historycznego czerpania papieru i introligatorska. Urzęduje tu Ryszard Uliański. Pokazuje jak niegdyś robiono papier.

- Trzeba włożyć sito do naczynia z wodą z włóknami celulozy, nabrać masy, zaczekać aż przeschnie i wyłożyć. Potem idzie to pod prasę - tłumaczy.

Spróbować może każdy, ponieważ muzeum zaprasza na spotkania z zakresu historii druku, powstawania książki, historii ręcznych procesów powstawania papieru oraz na warsztaty plastyczne. Podczas zajęć zainteresowani będą mogli własnoręcznie czerpać papier, malować go i poznać podstawowe techniki zdobienia książek. Warsztaty prowadzone są przez wyspecjalizowaną kadrę, między innymi przez absolwentów Akademii Sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego w Łodzi.

Kolejny budynek o miodowym kolorze został przeniesiony z ul. Mazowieckiej. To "Dom Ceramika". Odbywają się tu warsztaty ceramiczne, można nauczy się lepienia z masy solnej, malowania na szkle, czy też toczenia na kole. A wszystko to pod profesjonalnym okiem pani Agaty Redlińskiej.

Muzeum planuje otwarcie dwóch nowych obiektów: "Domu Chleba", gdzie będą odbywały się pokazy pieczenia chleba i jego sprzedaż, oraz pracowni postaci baśni i bajek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki