Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocna pomoc lekarska na Zarzewie - czytelnik odpowiada NFZ-owi

(woj)
Mieszkańcy łódzkiego Zarzewia z gorączką, silnym bólem brzucha lub innymi dolegliwościami, które dopadną ich w nocy czy święta muszą jeździć 14 kilometrów do przychodni w Andrespolu. Nasz czytelnik zaprotestował, o czym poinformowaliśmy na łamach "Dziennika Łódzkiego", NFZ odpiera jego zarzuty, inicjator protestu nie daje jednak za wygraną...

Jakub Hubert z Zarzewia skierował sprawę do prokuratury, bo jego zdaniem organizacja opieki medycznej, która obowiązuje od 1 marca nie gwarantuje zarzewianom bezpieczeństwa. - Uważam, że urzędnicy łódzkiego NFZ nie dopełnili obowiązków, a przez pozbawienie opieki lekarskiej w nocy i święta mieszkańców 20-tysięcznego Zarzewia, mogli popełnić przestępstwo - tłumaczył Jakub Hubert, mieszkaniec ul. Przędzalnianej.

Łodzianin zarzuca urzędnikom Narodowego Funduszu Zdrowia, że wybierając w konkursie przychodnię nie wzięli pod uwagę jej dostępności...

Tymczasem zdaniem NFZ, nieprawdą jest, że zlikwidowano nocną i świąteczną pomoc, gdyż takiej pomocy medycznej zagwarantowane jest ustawowo każdemu ubezpieczonemu obywatelowi RP. Działając zgodnie z przepisami prawa ŁOW NFZ, ogłosił konkurs dla świadczeniodawców, którzy chcieli realizować takie świadczenie między innymi w rejonie obejmującym swoim zasięgiem obszar w cytowanym wyżej artykule.

Mieszkańcy Widzewa i Zarzewa mogą korzystać z poradni w Andrespolu i pozostałych 5 poradni w Łodzi, a odległość z tych osiedli do poradni nocnej pomocy to od 5 do 16 kilometrów. Po raz kolejny pragniemy podkreślić, że nie zlikwidowaliśmy żadnej poradni, a jedynie uległa zmianie organizacja leczenia pacjentów nocą - tłumaczy NFZ, który sugeruje także polityczny podtekst wystąpienia mieszkańca Zarzewia.

W odpowiedzi na to stanowisko Jakub Hubert przygotował kolejne pismo:

" (...) uprzejmie proszę o zajęcie się realnym problemem zaistniałym dla mieszkańców Zarzewa, tj. osiedla którego jestem mieszkańcem, zamiast próbą upolitycznienia problemu poprzez insynuacje skierowane pod moim adresem.

Informuję, że w Polsce obowiązuje system demokratyczny. Demokracja polega m.in. na przedstawicielstwie osób, które pragną zmienić coś w swoim otoczeniu. Polega także na wolności poglądów społecznych, ekonomicznych czy nawet! aspiracji politycznych w zakresie obowiązującego prawa. Czynienie zawoalowanego zarzutu z tego, że ktoś ma poglądy czy aspiracje polityczne jest rzeczą zagrażającą normalnemu funkcjonowaniu społeczeństwa, bo to by znaczyło, że żadna z osób, które mają jakiekolwiek poglądy czy aspiracje nie może działać na rzecz swojej społeczności, a prasa nie mogłaby tego opisywać nie narażając się na zarzuty iż kogoś promuje. Gdybym natomiast miał się odnieść bezpośrednio do zwrotu o moich "aspiracjach politycznych", musiałbym stwierdzić że Pan kłamie. Nigdzie w najbliższej przeszłości nie deklarowałem żadnych swoich aspiracji politycznych. Nie znam źródła takiego poglądu na moja osobę, ale informuję na wszelki wypadek, że nie zamierzam, nie planuje i po prostu nie będę startował w tym roku w żadnych wyborach powszechnych. O ile mi wiadomo w ciągu dwóch-trzech lat nie będzie tez żadnych innych wyborów poza tegorocznymi do parlamentu. Ufam, że po tym wyjaśnieniu zrewiduje Pan swoje poglądy na moja osobę i cel w jakim zgłosiłem się do "Dziennika Łódzkiego".

Tym smutniejsze są Pana słowa, iż w artykule w Dzienniku Łódzkim nie pojawiło się żadne sformułowanie polityczne, nazwa żadnej partii politycznej, żadne stanowisko polityczne. Występowałem wyłącznie jako osoba fizyczna i mieszkaniec swojego osiedla dotknięty problemem, którego źródłem jest NFZ.

Informuję także, że kilka dni temu złożyłem doniesienie o popełnieniu wykroczenia przez kierowcę autobusu PKS z Piotrkowa Trybunalskiego. Udało się udokumentować na fotografii, jak wjeżdżał na nasze osiedle ulicą oznaczoną zakazem wjazdu ciężkich pojazdów. Sytuacje lawirowania ciężkich aut między placami zabaw w moim rejonie jest nagminna, dlatego postanowiliśmy wziąć sprawę w swoje ręce i przeciwdziałać temu. Być może Zarząd PKS powinien w takim razie szeroko naświetlić, iż osoba robiąca zdjęcie PKS`owi łamiącemu prawo ma cyt: "aspiracje polityczne" i tym samym zepchnąć dyskusję nad konkretnym problemem który dotyka mieszkańców mojego osiedla na inne tory, co jak rozumiem próbuje Pan uczynić.

Zastanawiam się także czemu pominął Pan w swoim liście do Redaktora Naczelnego "Dziennika Łódzkiego" niewygodny dla Pana fakt, iż wnioski zawarte w moim doniesieniu do prokuratury oraz opisane w rzetelnym artykule red. Barczykowskiej tydzień wcześniej przywołała Komisja Ochrony Zdrowia i Opieki Społecznej Rady Miejskiej w Łodzi, która na wniosek dwóch Rad Osiedli zajęła się tą sprawą. W stanowisku tym (załącznik nr 1) czytamy m.in.: "Sytuacja ta może w praktyce powodować brak dostępności do lekarza, co w konsekwencji może doprowadzić do znacznego pogorszenia się stanu zdrowia lub śmierci osób potrzebujących opieki medycznej. W związku z powyższym zwracamy się do dyrektora ŁOW NFZ o wprowadzenie zmian (…)". Czy uważa Pan, że opinia ta jest wynikiem "aspiracji politycznych" radnych Rady Miejskiej w Łodzi oraz członków Rad Osiedli którzy wnioskowali o zajęcie się problemem ? Czy naprawdę uważa Pan, że jeśli 130 tyś mieszkańców Łodzi uważa że problem jest, a NFZ uważa że nie, to bezdyskusyjnie NFZ ma rację ? Czy wreszcie był Pan kiedykolwiek np. na "rynku" na Widzewie Wschodzie i spytał Pan o opinię paru "zwykłych" mieszkańców miasta co o tym myślą ? Bo może warto. Chociaż rozumiem, że monopolista z samej definicji może mieć opinię swoich "klientów" za nic (...)".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki