Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O dwóch takich: kochanym i niekochanym

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera fot. Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Nie ma dziś na świecie nikogo, kto powiedziałby o tym mistrzu złe słowo i nie poddał się ogólnonarodowej histerii na jego cześć. Na przeciwnym biegunie jest natomiast inny mistrz, który też wywoływał histerię, ale dziś trudno znaleźć kogokolwiek, kto piałby nad nim z zachwytu. Dwa światy, dwa charaktery. Ogień i woda. Niebo i piekło. Dobry i zły. Kain i Abel!

Łaska kibiców na pstrym koniu jeździ. Trudno niekiedy w racjonalny sposób wytłumaczyć, dlaczego tego sportowca uwielbiamy, a tego nienawidzimy. Czytelny był przed laty Marek Citko, na punkcie którego świat zwariował (został zwycięzcą plebiscytu Przeglądu Sportowego 1996 wyprzedzając wszystkich medalistów olimpijskich z Atlanty). Nie tylko strzelał piękne gole Atletico Madryt z połowy widzewskiego stadionu, ale i Anglikom na Wembley. Jednak najważniejszy z punktu widzenia PR tamtych czasów było wyznanie, że jest katolikiem praktykującym.

Bogiem był też Adam Małysz. Skromny góral z Wisły może nie mówił o swej religii, ale jak nikt wcześniej wygrywał konkursy z regularnością szwajcarskiego zegarka. Oglądanie Małysza dawało gwarancję wielkich emocji. To tak jakby włączyć telewizor na "Bonanzę" - zawsze coś się działo.

Z drugiej strony wybitnym sportowcem jest Robert Kubica, ale lajków na swoim profilu nie może mieć wielu, bo jest niedostępny. Zbudował między sobą a kibicami mur, który pokonują tylko ludzie z branży, jak choćby wielki znawca sportów samochodowych Mikołaj Madej.

Nasz bohater (ten niekochany), o którym na wstępie, też zbudował niewidzialny mur. Trudno powiedzieć czemu. Jest młody, przystojny, utalentowany. Z popularnością o sile wulkanu musiał się zmierzyć już w wieku 22 lat. Swymi sukcesami wywołał szaleństwo do tego stopnia, że pod jego rodzinnym domem non stop przez kilka dni stały wozy transmisyjne wszystkich telewizji.

Niebawem stał się mistrz bohaterem różnorakich filmów na Youtube, a nie wszystkie komentarze były pochlebne. Młodemu mistrzowi zaglądały też media pod kołdrę, bo przecież trzeba było się dowiedzieć z kim sypia i dlaczego. Na jego nieszczęście uprawia też szalenie popularną dyscyplinę, a przy okazji każdych zawodów organizatorzy z dumą ogłaszają, ile wynosi pula nagród, a z reguły są to miliony dolarów. Mistrz, który na początku kariery mógł liczyć tylko na rodziców, stał się niesłychanie bogatym człowiekiem. A ludzie zazdroszczą...

Nasz drugi bohater (ten kochany) osiągnął sławę w wieku dojrzałego mężczyzny. Jest przykładnym mężem i ojcem. Poza sportem uprawia zawód społecznego zaufania. Inaczej mierzył się z wybuchem popularności. Paparazzi nie mają co robić, bo mistrz się nie chowa za murem, tylko wychodzi do ludzi, rozmawia, rozdaje setki autografów. Zawsze jest uśmiechnięty, nie ma w sobie nic z bufona. Takie są te sportowe życiorysy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki