Koronawirusowe rany
Nieco ponad miesiąc trwał trzeci lockdown w handlu. Większość sklepów w centrach handlowych była zamknięta, a wyprzedaże przeniosły się do internetu. Ponowne otwarcie w poniedziałek przyciągnęło tłumy do galerii handlowych w Łodzi. Nie znaczy to jednak, że kryzys został opanowany: wielki handel jeszcze długo będzie lizał koronawirusowe rany.
Ubiegłego roku właściciele centrów handlowych i ich najemcy nie będą dobrze wspominać. Przez trzy kwartały zmagali się ze skutkami pandemii: czasowym zamykaniem większości sklepów i punktów usługowych, ograniczeniem liczby klientów, koniecznością inwestowania w płyny do dezynfekcji i inne artykuły ochrony osobistej.
Czytaj dalej
Godziny dla seniorów
Do tego - w wybranych sklepach - doszły godziny dla seniora, które początkowo dotyczyły osób, które skończyły 65 lat, a przy kolejnym lockdownie tych, którzy skończyli 60 lat. Tylko dla nich w godz. 10-12 była otwarta część sklepów, pozostali musieli czekać. Zewsząd było słychać narzekania handlowców, że to godziny ponoszenia strat i rzeczywiście można było obserwować, jak z niemal pustych sklepów wypraszano tych, których formalnie do grona seniorów jeszcze zaliczyć nie można.
Czytaj dalej
Rozpaczliwe apele
Ubiegły rok to także kumulacja rozpaczliwych apeli branży, która np. w grudniu alarmowała, że "niemożnością staje się zachowanie płynności finansowej i zapewnienie stabilnego funkcjonowania przedsiębiorstw."
- Jesteśmy przekonani, że skutki tego lockdownu mogą być dotkliwe dla całej gospodarki - podkreślali przedstawiciele Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług. - Nie jesteśmy w stanie w tym momencie określić, ile firm upadnie, ale konsekwencje będą odczuwalne dla wszystkich.
Czytaj dalej
Zakupy w sieci to nie to samo...
Zarząd Związku zaznaczał, że W 2020 roku handlowcy nie mieli okazji do sprzedaży w standardowym rytmie. Reprezentanci branży fashion (ubrania, obuwie i dodatki) bowiem nie sprzedali w marcu i kwietniu kolekcji wiosenno-letnich, natomiast lockdown listopadowy zatrzymał zakupy jesienno-zimowe. Kolejny lockdown pozbawił branżę klasycznego okresu wyprzedaży, zaczynającego się przed Nowym Rokiem.
Co prawda, zakupy z rabatami przeniosły się do sieci, ale przez internet nie udało się sprzedać tyle ubrań, butów i różnych akcesoriów jak zwykle ma to miejsce w przypadku sklepów stacjonarnych. Wiele osób wciąż woli przymierzyć ubrania czy buty przed zakupem i nie uśmiecha im się wizja odsyłania nietrafionych rozmiarów. Było to zresztą widać w ostatni poniedziałek, gdy po kilkutygodniowej otwarte zostały stacjonarne sklepy odzieżowe o obuwnicze.
Czytaj dalej