Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ochotnicy zawsze palili się do gaszenia

Marek Niedźwiecki
W 1884 roku powstała w Łodzi pierwsza fabryczna ochotnicza straż pożarna w zakładach Karola Scheiblera
W 1884 roku powstała w Łodzi pierwsza fabryczna ochotnicza straż pożarna w zakładach Karola Scheiblera fot. archiwum
4 maja 1895 roku rozpoczął w Łodzi działalność pierwszy oddział zawodowej straży pożarnej. Dzięki temu, bezpieczeństwo pożarowe miasta znacznie się poprawiło. Wcześniej w Łodzi działały już straże powoływane przez fabrykantów. One przestały jednak wystarczać. Zawodowi strażacy mogli szybko reagować na alarm, często opanowując pożar w zarodku.

Za kolebkę polskiego pożarnictwa z powodzeniem możemy uznać obecne województwo łódzkie... Bowiem za prekursora walki z ogniem uchodzi wolborzanin Andrzej Frycz Modrzewski, który jako pierwszy podjął próbę powszechnego uregulowania zagadnień ochrony przeciwpożarowej. Uczynił to w traktacie "Commentatoriorum de republica emendanta libri quinque" (O poprawie Rzeczypospolitej księga czwarta), wydanym po raz pierwszy w 1551 roku. Apelował wtedy m.in. o powszechny udział wszystkich mieszczan w gaszeniu pożarów, postulując przymus posiadania przez nich "konkretnych narzędzi". Przedstawił także swą wizję organizacji powszechnej ochrony przeciwpożarowej.

Wołanie wielkiego wolborzanina nie pozostało bez historycznego echa, bowiem za pierwszą straż ogniową na terenie województwa łódzkiego uznaje się grupę pożarową, zorganizowaną właśnie w Wolborzu. Fakt ten potwierdza dokument pochodzący z 1805 roku, znajdujący się w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. Po upadku powstania styczniowego w 1863 roku, władze carskie zakazały działalności polskich organizacji i stowarzyszeń, m.in. w Wolborzu na efekty nie trzeba było długo czekać. W latach 1875-1888 wybuchały tam duże pożary, niszczące znaczną część miasta, a gasić ich nie było komu...

Z początkiem XX wieku, dzięki wójtowi i jednocześnie prezesowi-założycielowi straży pożarnej Władysławowi Wiśniewskiemu, strażacy utworzyli trzy oddziały. Każdy z nich wyposażony był w ręczną sikawkę strażacką z beczkowozem ma dwóch kołach. Do takiej sikawki zaprzęgano dwa konie. Poza tym oddział dysponował pięcioma wiadrami, drabiną dostawną i rozkładaną, dwoma bosakami rozrywającymi i dwoma rozszarpującymi. Strażacy otrzymali mundury.

Z mniejszymi tradycjami

Nieco mniej bogatą tradycją szczyci się straż w Zgierzu - założona 16 listopada 1874 r. z inicjatywy Adolfa Mayerhofa. W 1881 r. liczyła ona 139 członków, wśród których było 55 posiadaczy domów i fabryk oraz 55 członków różnych rzemiosł, a nawet 9 robotników fabrycznych.

Równie szybko zorganizowała się brać strażacka w Łęczycy. W 1875 roku, ówczesny komisarz włościański Rudolf von Stender oraz lekarz Augustyn Thugutt opracowali projekt ustawy i regulamin dla straży. W 1881 r. w szeregach łęczyckiej straży było 139 członków czynnych oraz 200 członków honorowych.

Również w 1875 roku Ochotnicza Straż Ogniowa powstała w Sieradzu. Już cztery lata później strażacy wybudowali sobie obszerną szopę murowaną na "narzędzia ogniowe" oraz dwupiętrową strażnicę. Druhowie nosili bluzy płócienne przepasane skórzanymi pasami i kaski skórzane z herbem miasta Sieradza.
Wieści o pożytkach płynących z posiadania jednostki strażackiej niosły się, dopingując kolejne miasta do ich tworzenia. W 1876 r. obywatele Tomaszowa zorganizowali zebranie, na którym powołano zarząd straży. Ustawa zatwierdzona została przez generała, gubernatora warszawskiego 13 listopada 1878 roku. Na wieść o tym zgłosiło się około dwustu ochotników, ale z czasem zarząd Tomaszowa uznał za wystarczającą liczbę stu przeszkolonych strażaków.

W Piotrkowie Trybunalskim inspiracją do powołania straży była wciąż żywa pamięć o wielkim pożarze, jaki nawiedził miasto w 1865 r., trawiąc połowę miejskich zabudowań. Tu jednak dopiero 31 marca 1878 r. ratusz ogłosił zatwierdzenie ustawy o Obywatelskiej Straży Ogniowej. Rok później podobną ustawę przyjęto w Łowiczu.

Straż w Skierniewicach rozpoczęła swoją działalność w dniu św. Floriana, czyli 4 maja 1880 roku. Organizacja liczyła 85 członków honorowych i 190 czynnych. Taką samą tradycją może się poszczycić straż w Warcie, która narodziła się 5 grudnia 1880 r. Licząca 97 członków czynnych oraz 82 honorowych organizacja, szczyciła się m.in. tym, że fundusze potrzebne na działalność czerpała ze składek członków honorowych, a w niewielkim stopniu z dotacji miejskich.

Przeciwpożarowa samoobrona

Rozwijająca się w drugiej połowie XIX wieku przemysłowa Łódź w coraz większym stopniu narażona była na zagrożenie pożarami. Chociaż - jak sugerowali bohaterowie "Ziemi obiecanej" - znaczna ich część była wywoływana przez właścicieli bankrutujących fabryk w celu uzyskania odszkodowania. Jednak ci, którym się wiodło, starali się, by ich mienie nie poszło z dymem. W niektórych fabrykach zaczęły powstawać zalążki oddziałów przeciwpożarowej samoobrony. W 1873 r. Ludwik Grohman, a w 1874 r. Ludwik Geyer zorganizowali w swoich zakładach doraźną pomoc przeciwpożarową złożoną z pracowników fabryki.

Tym tropem poszli inni łódzcy fabrykanci, tworząc kolejne oddziały fabryczne. W końcu, zjednoczeni wspólnym celem, 14 maja 1876 powołali - w sile trzech oddziałów - Łódzką Straż Ogniową Ochotniczą, która jeszcze tego samego dnia odbyła swoje pierwsze ćwiczenia. W 1884 roku powstała w Łodzi pierwsza fabryczna ochotnicza straż pożarna w zakładach Karola Scheiblera, która szybko została włączona jako kolejny oddział ŁSOO.

Szybko jednak okazało się, że "ochotnicy" to zbyt mało, jak na potrzeby rozrastającego się miasta. W tej sytuacji 4 maja 1895 r. rozpoczął działalność pierwszy oddział zawodowej straży pożarnej. Dzięki temu, bezpieczeństwo pożarowe miasta znacznie poprawiło się. Zawodowi strażacy mogli szybko reagować na alarm, często opanowując pożar w zarodku. Reymont w swej łódzkiej epopei napisał: "Straż ogniowa, poprzedzana chrapliwymi głosami trąbek, w największym galopie przeleciała ulicą". Oczywiście strażacy śpieszyli na ratunek fabryce Borowieckiego.
Większość strażackich jednostek opierała swoją egzystencję na ofiarności publicznej. Mimo to, jak odnotował jeden z historyków na przełomie wieków: "Do straży zapisywali się ludzie z poczuciem obowiązków obywatelskich i tam, jako na bezpiecznym gruncie, w środowisku zaufanych ludzi i druhów po toporze, marzyło się i szeptało o odbudowaniu Polski".

Od sygnałowej trąbki do prawdziwego telefonu

Równolegle ze zmianami organizacyjnymi, dokonywano udoskonaleń technicznych. W latach 80. XIX wieku rozpoczęto unowocześnianie systemu alarmowania. Tradycyjne trąbki najpierw zastąpiono parowymi syrenami. Prawdziwy przełom dokonał się jednak po rozbudowaniu w Łodzi sieci telefonicznej. Wraz z nastaniem zawodowej straży pożarnej, prawie we wszystkich wypadkach strażaków wzywano telefonicznie.

Od początku XX wieku oddziały straży pożarnej nie tylko udoskonalały łączność, ale i wzbogacały wyposażenie. Strażacy poddawani byli regularnym szkoleniom. Ćwiczyły oddziały toporników, sygnałowych i sygnalistów. Dobra kondycja była niezbędna, bo z roku na rok rosła liczba pożarów. Gdy w 1901 r. cztery łódzkie oddziały wyjeżdżały do 106 pożarów, w 1913 r. - już do 330. Do akcji gaśniczych na terenie miasta angażowano także oddziały straży fabrycznych.

Łódzka straż cieszyła się znacznym mirem wśród ogniowej braci. Świadczyć o tym może chociażby fakt, iż 14 maja 1901 roku na jubileusz 25-lecia Łódzkiej Straży Ogniowej zjechały delegacje straży ochotniczych z całego Królestwa Polskiego.

W słowie wstępnym do pierwszego numeru (styczeń, 1901 r.) warszawskiego miesięcznika "Strażak" można było przeczytać: "Kraj się pali - taki okrzyk trwogi do niedawna rozlegał się każdego skwarnego lata od końca do końca ziemi naszej. Miasta, miasteczka i wioski zdane były na łaskę i niełaskę niszczącego żywiołu, który obracał w perzynę mienie, często owoc skrzętnej pracy pokoleń. A lud przerażony stawał i bezradnie łamiąc ręce, przypatrywał się...".

Prawdziwy strażak wojny się nie boi

Pierwsza wojna światowa przerzedziła szeregi łódzkich strażaków. Wielu wcielono do armii rosyjskiej. Ponadto armia zabrała połowę koni i znaczną część taboru. Co prawda, za konie zapłacono, ale nie były to sumy, które pozwalały zatrudnić nowych strażaków. Wręcz odwrotnie - doszło do tego, że w końcu 1914 r. zarząd zmuszony był obniżyć pensje strażakom zawodowym. Później sytuacja nieco się unormowała, ale nie mogło być mowy o inwestycjach czy choćby uzupełnieniu umundurowania.
Odzyskanie niepodległości zostało entuzjastycznie przyjęte przez Polaków, w tym przez zastępy strażackie. Związek Floriański (utworzony w 1916 r.) w odezwie do straży pisał: "Organizacje ochotniczych straży pożarnych, które w martwocie dziejów ubiegłych były zawsze ostoją życia narodowego, pozostaną, w to święcie wierzymy, ośrodkiem skąd jedynie myśl państwowotwórcza, karność społeczną pielęgnująca, wykwitnie".

Przedłużająca się wojna i zniszczenia spowodowały wzrost cen, na czym i straż ogniowa cierpiała. Tymczasem na świecie zaczęto wprowadzać techniczne nowinki - pojawiły się nowoczesne typy sikawek: parowe i motorowo-benzynowe. Problem w tym, że zużywały znaczne ilości wody. Dla Łodzi, pozbawionej wodociągów, był to poważny dylemat. W tej sytuacji małe beczki ciągnione przez konie trzeba było zastąpić beczkami samochodowymi o pojemności od 2.000 do 3.000 litrów wody każda.

Mimo tych problemów, w 1928 r. Łódzka Straż Ogniowa Ochotnicza uznawana była za jedną z najlepszych w kraju. Liczyła wtedy 72 strażaków zawodowych oraz 44 kierowców i 10 woźniców. Straż dysponowała 26 samochodami i już tylko 8 końmi. W 11 oddziałach fabrycznych było 184 strażaków zawodowych, 11 samochodów, 11 kierowców, 31 woźniców i 65 koni. Łódzcy strażacy słynęli z dobrego wyszkolenia, odnosząc sukcesy w konkursach, pokazach i zawodach strażackich. Największy z sukcesów odnieśli na międzynarodowych zawodach strażackich w Turynie. Zwycięstwo Łódzkiej Ochotniczej Straży Pożarnej, odniesione 4 października 1928 r., porównywane było z osiągnięciami polskich olimpijczyków.

Światowy kryzys nie oszczędził straży

Światowy kryzys gospodarczy w latach 1929-1933 nie ominął Łodzi i straży, w tym strażaków zawodowych. Gdy w 1929 r. w strażach fabrycznych było ich 205, to w 1931 r. - już tylko 139. W końcu w 1934 r. ustawą sejmową straż podporządkowano samorządom gminnym. Zgodnie z ustawą, w każdej gminie powinna istnieć "dostateczna ilość" straży pożarnych, adekwatna do lokalnych potrzeb. Przy czym rozróżniano straże: ochotnicze, przymusowe, zawodowe i prywatne. Miasta liczące ponad 40 tysięcy mieszkańców obowiązane były utrzymywać zawodowe straże pożarne.

W 1935 r. został przyjęty statut Stowarzyszenia Ochotniczej Straży Pożarnej w Łodzi i wpisano je do rejestru Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.
Z Łodzi na ratunek bombardowanej stolicy

Po najeździe hitlerowskim na Polskę, władze wojskowe zdecydowały, że ochotnicze i zawodowe straże pożarne, wyposażone w samochody pożarnicze, winny się ewakuować z miejscowości zajmowanych przez okupanta, wzmacniając ochronę przeciwpożarową miejscowości Polski centralnej i wschodniej.

Łódzcy strażacy, w tym wielu ochotników, skierowali się w stronę Warszawy. Kolumna 23 samochodów bojowych, w tym 10 autocystern, dotarła do stolicy 6 września 1939 r. Pierwszą akcją, jaką powierzono łódzkiej grupie pożarniczej, było ratowanie mostu Poniatowskiego i zabezpieczenie uszkodzonych podczas bombardowania przewodów gazowych. Kolejne przedsięwzięcia to: gaszenie gmachu Banku Polskiego, elektrowni, ratowanie zasypanych pod gruzami a także ewakuowanie chorych z płonących szpitali, nie licząc gaszenia dziesiątków pożarów w budynkach mieszkalnych. W czasie okupacji na terenie Generalnej Guberni łódzka straż podlegała szefowi niemieckiej policji porządkowej. Najwyższą polską władzą pożarniczą w GG był Komisaryczny Kierownik Techniczny Pożarnictwa, mający dość dużo swobody w zakupie sprzętu, sprawach technicznych i szkolenia.

Rozkaz numer 1: Straż Pożarna m. Łodzi

W miarę wyzwalania Polski, straże pożarne podejmowały swe obowiązki, choć brakowało ludzi i sprzętu. 26 stycznia 1945 roku tymczasowy pełnomocnik Zarządu Miejskiego w Łodzi dla spraw pożarnictwa miejskiego wydał rozkaz nr 1, nadając łódzkiej straży nazwę Straż Pożarna m. Łodzi. Wyraźnie odczuwało się brak wykwalifikowanej kadry. W styczniu 1945 r. w łódzkiej straży służbę pełnili zaledwie: jeden oficer, jeden podoficer liniowy oraz jeden specjalista łącznościowiec. Inni zdobywali dopiero kwalifikacje w utworzonym ośrodku wyszkolenia podstawowego.
Lata pięćdziesiąte, lata sześćdziesiąte...

Jedyne, co było pewne w latach 50. i 60. to ciągłe zmiany organizacyjne. W końcu 1952 r. utworzono trzy garnizony pożarnicze, odpowiadające podziałowi na dzielnice: Łódź Północ, Łódź Śródmieście i Łódź Południe.

Dwa lata później, w związku z nowym podziałem administracyjnym Łodzi, powołano siedem dzielnicowych rad narodowych i odpowiadający im strażacki schemat organizacyjny. Kolejne zmiany przyniósł rok 1956, w którym powołano Związek Ochotniczych Straży Pożarnych. I tak przez lata, aż Sejm w 1975 r. uchwalił nową ustawę o ochronie przeciwpożarowej, a komendant główny straży pożarnych po raz pierwszy w historii pożarnictwa polskiego został podniesiony do rangi centralnego organu administracji państwowej w sprawach ochrony przeciwpożarowej.

Kolejne zmiany strukturalne związane były m.in. z podziałem Polski na 49 województw, a później ze zmianami ustrojowymi. Te ostatnie przyczyniły się m.in. do budowy krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, który rozpoczął funkcjonowanie 1 stycznia 1995 r. Po 1 stycznia 1999 r. następczynią Komendy Rejonowej Państwowej Straży Pożarnej została Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi. Obecnie komenda składa się z wydziałów merytorycznych oraz 11 jednostek ratowniczo-gaśniczych, w których pełni służbę łącznie 698 strażaków, w tym 71 oficerów, 127 aspirantów, 443 podoficerów oraz 57 szeregowców.

Coraz bardziej rozbudowane są formy ćwiczeń i manewrów strażackich, organizowanych przynajmniej raz w roku wespół z innymi służbami ratowniczymi i organami ochrony porządku publicznego. Wtedy wykorzystuje się najnowocześniejsze techniki, w tym m. in. śmigłowce wojskowe, zespoły antyterrorystyczne oraz techniki alpinistyczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki